Do trumny zblizył się wielki barbarzyńca, duma nie pozwala mu żegnać martwych ale honor wojownika każe oddać cześć wielkiemu wojownikowi, dlatego też stoi i z kamiennym wyrazem twarzy wpatruje się w trumnę. Gdy skonczył odszedł niepostrzeżenie.
_________________ W tym szaleństwie jest metoda.
Wal ich wszystkim, co masz.
Wal ich mocno i szybko.
Wal ich, póki nie przestaną się ruszać.
Oto metoda.
Ostatnio zmieniony przez Borgh 2009-07-05, 07:49, w całości zmieniany 1 raz
-Czekaj brachu. Ja tez spadam, od tych górnolotnych słów rzygać mi sie chce. A tymi pieprzonymi zboczeńcami gwardia powinna sie zając ale jak zwykle nie ma ich tam gdzie powinni być! Powiedział krasnolud i ruszył za matem.
Przechodząc obok dziwnego zbiegowiska Kadian przysłuchiwał się chwilę po czym stwierdził:
-Ale pieprzenie.
Po czym oddalił się szybciej niż się zjawił.
Gorten wyciągnął swój topór.
- Na tym toporze, tylko najtwardsi zostawiają wyszczerbienia. Na Tsumoso mój topór wyszczerbił się aż cztery razy! Przez swe czyny nigdy nie zostanie zapomniany!
Mroczniak akurat trafił na koniec uroczystości. Rwa mać znowu się spóźniłem - warknął - przy okazji mogliby przemianować tą uliczkę na Aleje Przegranych. Nie ważne jak żył tylko jak skończył, a skończył rozszarpany przez Hordę -szepnął do siebie - już za późno żeby jakąś rozróbę zrobić. Chyba pójdę się napić albo pochędożyć - westchnął - co za popaprane miasto, przegranych czczą jak zwycięzców...
Z tłumy wychodzą cztery osoby i powoli wkładają trumnę do krypty. Po chwili krypta zostaje zamknięta a. Dzwony przestają bić, a zapach jaśmiunu powoli się ulatna. Również mgła coraz bardziej się rozpływa,
Tłum zebranych rozchodzi się powoli.
Przy krypcie staje na honorowej warcie niziołek Deshong.
Na cmentarzu dało się słyszeć odgłos kroków. Pjetr przystanął i zaczął rozglądać się za kamratam. Oparł rekę o kordelas i splunął z niesmakiem.
Mówili mi, że tu przyjść bo leją zasłużonych, a tu cichutko jak w grobie i żadnej bijatyki... Nic trzeba wracać z powrotem póki dziewki zagrzane.
Wolnym, nieco chwiejnym acz dostojnym krokiem pirat jął wracać skąd przyszedł.
_________________ Louis Armstrong - "A Kiss to Build a Dream On"
Gdy w końcu na cmentarzu zrobiło się spokojnie, pojawił się sporych rozmiarów człowiek.
Więc tu spoczął ów słynny paladyn... Szkoda, że nie dane nam było zmierzyć się na placu boju... - pomyślał, po czym wyszeptał parę słów i poszedł dalej
Po jakieś minucie odkąd Deshong zszedł z warty, przy wrotach krypty pojawił się siwy krasnolud. Kamdin, bez żadnych oznak przynależności (bo przywykł do tego podczas pobytów w centrum świata), obejrzał wrota, i wyciągnął zza pazuchy manierkę.
-Nie myśl, że to za ciebie.
Mruknął w stronę grobowca, pociągając łyk alkoholu.
_________________ "Wojna to wojna, a nie cholerne przedszkole."
Best Book evar: "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakova.
Chwilę później doczłapał do miejsca pochówku Rungni syn Barada.
- Sam tak pijesz? - zagadnął do kontemplującego smak spirolu Kamdina lekko go przestraszając. - I o co tyle zachodu? - dodał spoglądając na grobowiec - Tyle się taki owojował i jak skończył? Sam się ciachnął.
-A czemu nie? I dziwi mnie, żeś ruszył to swoje brodate dupsko z Gór Krętych i przyczłapał tutaj.
Kolejny łyk spirytusu.
-I nie, nie wracam w najbliższym czasie.
_________________ "Wojna to wojna, a nie cholerne przedszkole."
Best Book evar: "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakova.
- A pytał Cię kto wogóle? - odparł ironicznie krasnolud. - Coś ty tak posiwiał? Siedzenie na równinach Ci coś nie służy. A wracając do tego to oto czegoś - dodał wskazując na grobowiec - Niby mnie mało obchodzą takie tego ale woj to woj i przynajmniej trza zobaczyć czy mu nagrobek porządny postawili. Jak sam widzisz, krasnoludzka robota to to nie jest więc za roczek może dwa jak woda podejdzie będzie fucha.
-Że niby chcesz wleźć do środka? Poza tym, trumna drewniana. Mogli go na bagna wrzucić, jak to jednego zwyczaju jaszczurów jest. Albo spalić na stosie. A nie, jak szarego, śmierdzącego ludzia z Rivangoth pochowali.
Wziął łyk, trzeci już, i odchylił nieco wrota.
-W sumie, trzeba by mu jakiś alkohol na zaświaty sprawić.
Spojrzał na manierkę.
-Dobre i to.
_________________ "Wojna to wojna, a nie cholerne przedszkole."
Best Book evar: "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakova.
- No to nie stój tak jak jaki elf obsrany ze strachu przed wejściem do szybu kopalni - ponaglił Rungni wyrywając wprawnym ruchem manierkę z rąk kamrata. Pociągnął głęboki łyk i oddał menażkę trochę poddenerwowanemu Kamdinowi ustawiając się za nim w kolejce i mówiąc - No właź wreszcie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum