Posłaniec do Wojowników Wiatru długo czekał aż będzie mógł wyruszyć z glejtem i pismem do ich mistrza. Oznaczało to jedno.
Błękitna Gildia wypowiedziała dziś z pierwszymi promykami słońca i wietrznej pogodzie wojnę Wojownikom Wiatru. Wojna ta jest następstwem wielu wypadowych, o których nie czas i nie miejsce pisać.
- No to mamy wojnę - rzekła elfka w sali obradującej wraz z generałem i przybocznymi. Zbierać siły na pierwszy szturm. Ma ich wyniszczyć tak żeby nie mieli siły przetrzymać drugiego. - rzekła po czym wydała odpowiednie rozkazy swemu generałowi.
_________________ [center]Są ludy co dojrzały do śmierci Z rąk ludów niedojrzałych do życia.
Kelk zbudził się z rana, przeciągnął się i wyszedł w kierunku ulubionego miejsca w osadzie - tawerny. Jego oczom ukazał się wywieszony na drzwiach skrawek papieru.
TAWERNA NIECZYNNA NA CZAS WOJNY
Dziwne - wszak nikt ich nie atakował, zwiadowcy nie donieśli o żadnych szturmach. Przebiegającego koło niego strażnika spytał o co chodzi.
- Panie Kelk! To Błękitna Gildia wypowiedziała nam wojnę!
- Czemu? I czemu nie atakują?
- Szpiedzy donieśli, że chcieli uniknąć wojny z GWN, a obecnie ich przywódcy naradzają się kto ma iść na przedzie, by nie powtórzyć sytuacji z poprzedniej wojny!
Kelk zamyślił się. Znów kolejni znacznie potężniejsi przeciwnicy, niedobrze...
- No cóż, trzeba się szykować... - mruknął do siebie i wolnym krokiem ruszył po swój topór.
Usłyszał tamy wojenne oraz skrzypienie bramy. Rozkazy z dowództwa były jasne.
Raknel wyciągnął swój miecz i pewnym ruchem wykonał cięcie. Tej nocy spłynie znowu krew, a ziemia nią nasiąknie. W tej materii nic się nie zmienia od wieków.
- Jak ja nie lubię walczyć - powiedział elf do siebie i schował broń do pochwy - Ale cóż zrobić?
Usiadł i zaczął rozmyślać o czasach gdy był małym dzieckiem i te sprawy go nie dotyczyły.. aż do czasu.. Nagle usiadł przy nim chłop ni stąd ni zowąd.
- Panie.. Jesteś wojownikiem, dlaczego nie lubisz walczyć? - wyglądał na miłego staruszka o twardych rysach, jak większość chłopów.
- Nie powinieneś iść do schronu z reszta? - powiedział podenerwowany elf, lecz nagle zdenerwowanie mu przeszło i zaczął mówić - Czym jest wojna na ustach tych którzy mienią siebie "sprawiedliwi"? Zwykłe ludobójstwo. Grabież. - ciągnął elf swobodnie - Nie ma nic wyniosłego w wojnie ani świętego. A ten kto się jej dopuszcza nie jest niczym więcej jak grzesznikiem. Lecz ten kto się raz dopuści tego grzechu jest naznaczony piętnem. Jest mordercą. Wojownikiem tak wyniośle nazywany. Zwykły szubrawca - elf spojrzał na chłopa chłodnym wzrokiem. Nie było w nim tego co inni zwykli nazywać wolą walki. Pragnieniem krwi przeciwnika i ognia wojennego. Tęsknił za starymi czasami, lecz dobrze wiedział że jest już za późno.
- Schowaj się do schronu dobrodzieju - powiedział elf i poklepał chłopa po plecach. Wstał i odprowadził go wzrokiem.
- Nie musisz się martwić nami - powiedział smętnie elf do siebie - Kto by to nie był będzie musiał najpierw stanąć na mej drodze. - jego twarz spoważniała, a zarazem posmutniała. Rękę miał pewną, a serce spokojne. Czekał aż usłyszy pierwsze kroki i krzyki wojenne.
Drow dostawszy w sztabie BG rozkaz wymarszu na wojnę z Wojownikami Wiatru.Popędził szybko na swoje kwatery by spakować najpotrzebniejsze klamoty których będzie na takowej wojnie potrzebował.Nie minęło wiele czasu gdy stajenni ujrzeli wynurzającego się z koszar Draksusa obładowanego dwiema wielkimi bekami i końskimi sakwami Tego mi było trzeba mruknął pod nosem drow do siebie.Przez dłuższą chwilę mocował się z beczkami nim bezpiecznie ulokował je na końskim grzbiecie, na wierzch dorzucił sakwy.Sam zaś łapiąc za uzdę począł prowadzić konia w kierunku bramy.Jak by się kto pytał to znajdziecie mnie pod bramą tych mających wiatry mruknął zdziwionym strażnikom przy bramie.
_________________
Pół-Olbrzym:Berserker:Draksus Szalony Uczeń Błękitnej Szkoły Rycerskiej
HOMO BIMBROWNIKUS
Naczelny Bimbrownik
Kelk podszedł do Raknela i przysiadł koło niego.
- Spokojnie Meldo, dziś już nie przyjdą, ani jutro z rana - wracaj do siebie, wyśpij się - jutro wieczorem zapowiadają się ciążkie walki...
- Nie dam rady spać gdy zapach wojny wisi w powietrzu - odpowiedział elf. Spojrzał wymownie na Kelka - Wtedy po śnie czuję się jak worek łajna, a tak przynajmniej będę gotowy
Jak by się kto pytał to znajdziecie mnie pod bramą tych mających wiatry
To powiedziawszy Draksus wyszedł za bramę, zatrzymał się i oczekiwał na resztę
Chyba faktycznie zatrzymał się pod swoją bramą bo jakby wyruszył o tej godzinie co posta napisał to by czekał pod bramą naszą.. ale poćwiartowany i rzucony krukom na pożarcie
Na wzgórzu pojawiła się postać. na tle słońca wyglądał jak czarny, rogaty potwór. Rak toczący świetlisty okrąg słońca. Postać zawołała:
- Exarqiuas!
Widocznie był to dowódca Błękitnej Armii. Obok niego pojawiła się druga postać.
- Zapalcie pochodnie.
Na widnokręgu nagle zaczęły pojawiać się ludzkie kształty. Tworzyły niemal półokrąg, podważający słońce. Te zaś zanikało, oddając władze nad niebem nadchodzącej nocy. Mimo zapadającego zmroku, rozpalone zostały pochodnie o niespotykanym w całym Seavranie kolorze - niebieskim. Generał przemówił ponownie.
- Kto sieje wojownikow Wiatru, ten zmierzy się z pogromcami Burzy... Zalejcie ta doline błękitnym ogniem. Pomoc Bordowego bractwa tylko spowolni ich męki.
W tej chwili słońce znikło. Na dolinę spadła Błękitna fala
Ciemnom nocą lekko jakby spużniony ale wyraznie zalany w trupa drow dotoczył się pod bramę Wojowników Wiatru.Zastukawszy stalową pałką w bramę nie doczekał się jednak odpowiedzi.Chwilowe awroty głowy skłoniły drowa do oparcia się o bramę. ale ku jego wielkiemu żdziwieniu okazała się ona otwarta Choppp chop jest tu kto wydarł ryja.Przecież nie można tak beż zapowiedzi się komuś na chatę wbić pomyślał Draksus.Jednak jako że nikt z obrońców nie raczył się pojawić i przywitać przybysza drow wtoczył się na główny dziedziniec osady.Ale tu pusto,pewnie gdzieś zapili ryja ehh mruknął pod nosem drow i udał się na poszukiwanie składziku z alkoholem.Po dłuższej chwili wytoczył się z jednej z piwnic pchając przed sobą potężna bekę spirytusu krasnoludzkiego.Z nielichym trudem zapakował ja na niedużą dwukułkę stojącą nieopodal do której zaprzągł konia.Jednakże już przy samej bramie wpadła mu do głowy pewna myśl, rozejrzawszy się trochę drow znalazł sporawą puchę z czerwoną farbą Hymmm gdzie tu może być kwatera dowudztwa zastanawiał się przez chwilę Draksus A srał to pies mruknął drow i począł na frontowej ścianie największego budynku w osadzie bazgrolić wielgaśny napis
BY?EM ZOBACZY?EM, SK?ADZIK OPRÓŻNI?EM po dłuższym zastanowieniu drow dodał jeszcze pod spodem krótki dopisek
ILE MAM KURNA CZEKAć WRACAM DO DOMA SAMI MNIE TERAZ SZUKAJTA Z POWAŻANIEM SZABROWNIK skończywszy bazgrolić Draksus poczuł chęć by się czegoś napić.Upiwszy srogi łyk z topniejących w zastraszającym tempie zapasów zabranych z gildii przed wymarszem Draksus wolnym krokiem opuścił osadę Wojowników Wiatru człapiąc w kierunku twierdzy Błękitnych.
_________________
Pół-Olbrzym:Berserker:Draksus Szalony Uczeń Błękitnej Szkoły Rycerskiej
HOMO BIMBROWNIKUS
Naczelny Bimbrownik
Powoli dopasowując swoja zbroję wyszedł zza budynku i zobaczywszy wielki czerwony napis tylko ciężko westchnął. To już nawet do kibla nie można pójść żeby ci domu nie obsmarowali...Piekielni chuligani! Niech ja tylko znajdę mój topór! To pomyślawszy ruszył na poszukiwanie topora...
Drugi dzień wojny dobiegał końca. Tylko Desmond stał jeszcze sterczał przed bramą i próbował nakłonić któregoś z wojowników do walki, ale dzielni zmęczeni obrońcy nie czuli się na siłach stanąć w szranki z najpotężniejszym wojownikiem Błękitnej Gildii.
Obrońcy długo wstrzymywali się z jakimikolwiek działaniami. Jeden z nich nie wytrzymał i pobiegł na pewną śmierć. Pozostali wytrzymali. Walki były długie a obrońcy często po pokonaniu pierwszego przeciwnika stawali do walki z kolejnym. Tak było i z Kelkiem, który pierwszy zauważył co się dzieje. Stojący na straży Maci de Mufas zaczął walczyć z dużo silniejszym wrogiem, a zaraz potem przez bramę wleciał krasnal. Kelk za późno zauważył, że to berserker i otrzymał dwa miażdżące ciosy, kilka sekund krasnolud już leżał na ziemi. Przywitaj się z moim małym przyjacielem. -Rzeczesz unosząc oręż do Gashan Nie był to trudny przeciwnik - pomyślał Kelk i rozejrzał się po polu bitwy. Jego wzrok przykuł półelf, który zdawał się być najmocniejszym niewalczącym jeszcze szturmującym. Parę chwil potem Kelk dotarł do przeciwnika i rozpoczęli śmiertelny bój. Walczyli długo i zaciekle, aż w końcu półelf, wielokrotnie trafiony przez Kelka padł w końcu trupem. Azareus I wydajał swój ostatni oddech... Tak padł Azareus, najpotężniejszy wojownik, który poległ od początku wojny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum