Forum Lotharis Strona Główna

 Ogłoszenie 

DISCORD a co mi tam...


Poprzedni temat «» Następny temat
Historia o tym dlaczego to Narciwal nie jest już rycerzem
Autor Wiadomość
Narciwal
Kyok fan

Narciwal
Człowiek
Rycerz
Wiek: 31
Posty: 84
Piwa: 1/10
Skąd: Silesia

Zloto
Wysłany: 2009-05-03, 14:05   Historia o tym dlaczego to Narciwal nie jest już rycerzem [Cytuj]

Postanowiłem wykorzystać atak weny i coś sklecić, proszę was o komentarze i i spojrzenie z pobłażliwością na nieudolność autora

…Nagle na polankę w samym środku lasu wbiegł koń ,wbiegł zatrzymał i rozejrzał się po polanie nie widząc zagrożenia ruszył z wolna do jeziorka znajdującego się w centrum polanki. -Zwykły koń powiedziałby znużony pracą na roli chłop, jednak dla znawcy koń ten nie był zwyczajny –elegancja ,lekkość paradny styl chodu mówiły o nim wiele nie był to z pewnością koń pracujący. Biały koń podszedł do jeziorka wzbudzając przy tym zamieszanie w małym stadku żab które na widok zbliżającego się wierzchowca dały nura do wody .Na takiego konia to i najbardziej zatwardziałe białogłowy dałoby się zbałamucić –pomyślał Narciwal leżący pod krzakami w miejscu które pozwalało mu obserwować całą polanę, z początku zdziwił się że koń go nie zauważył ale nie zawracał sobie zbytnio tym głowy, bardziej interesowało go co takie szlachetne zwierzę robi samo w lesie ,nie zdążył jednak odpowiedzieć sobie w myślach na to pytanie gdyż koń zdawał się patrzeć prosto na niego .”Liczyć do trzy i ty wstawać albo ja lać”-powiedział koń ,ej chwila od kiedy koń nie będący pegazem ani czymś podobnym mówi łamanym wspólnym-powiedział już na głos Narciwal, nie usłyszał odpowiedzi zamiast tego poczuł zimno na twarzy, nastała ciemność ….

Taki dobry sen miałem a ty mnie budzisz Szung –powiedział Narciwal ziewając i przecierając oczy, Narc-San wstaje bo już świta a trening zaraz się zacznie – powiedział starszy mały siwy mężczyzna o skośny nazwany przez Narciwala Szungiem. No tak trening, a co kurna od dwóch miesięcy budzi u mnie tak negatywne emocje, trzeba było zostać w domu- mruczał pod nosem młodzieniec ubierając na mokre ciało starą podniszczoną lnianą koszulę ,gdybym wtedy nie był taki naiwny o cholera jak zimno…

Z twierdzy BBP Narciwal wyjechał jako jeden z ostatnich, z żalem w sercu ale z resztką zdrowego rozsądku która kazała mu wyjechać z bractwa wiedział że nic go już tu nie czeka. Jadąc do Rivangoth młody Narciwal zastanawiał się nad swoim dalszym życiem i wspominał chwile spędzone w BBP niekiedy śmieszne i luźne czasami też straszne lub poważne. Fajnie było ale się skończyło –myślał młody rycerz ,trzeba żyć dalej może za kase która mi została otworze jakiś interes –Narciwal uśmiechnął się na tą myśl on -nerwowy i pochopny w działaniach rycerz siedzący w bufiastej koszuli i kapeluszu za ladą sklepu ważący towary sprzedający ,kupujący towary w hurtowniach ,liczący dochody O niee to nie dla mnie –powiedział do siebie Narciwal ty i handel człowieku zapomnij, trzeba będzie poszukać pracy bardziej związanej z moją profesją może by tak…

Hałas, zapachy i atmosferę targu w Rivangoth nie dało się porównać do się porównać do żadnego innego targu tutaj najbardziej stara kontynentalna kultura mieszała się z egzotyczna kulturą zaa morza czarno i żółtoskórzy nie budzili jakichkolwiek emocji, byli po prostu kolejnymi klientami i dostawcami dzięki którym tutejsi kupcy mogli zbijać wielkie fortuny. Uwagę Narciwala zwrócił nie asortyment stoisk a mała arenka w rogu placu skupiająca wokół siebie dość spory tłum ludzi. Na arenie stał człowiek słusznej postury ubrany w biały strój składający się z białych spodni krótkiego szlafroka i brązowego pasa, stał on naprzeciwko typowego orkiskiego zabijaki. Pamiętaj człowieczku że walczymy na śmierć i życie więc nie będę miał dla ciebie litości – krzyczał ork zagłuszając przy tam gnoma przyjmującego zakłady człowiek w białym stroju skinął głową na jego twarzy było widać spokój i koncentrację w przeciwieństwie do orka który szyderczo. Oho widzę że można zarobić, ej ty mały cho no tu –rycerz krzyknął do gnoma a ten błyskawicznie znalazł się przy nim. Jak wyglądają zakłady? -spytał się grzeczniej Narciwal ,10 do 1 dla orka bucu –Narciwala nawet nie zdziwił sposób odpowiedzi (sam był sobie winien), dobrze stawiam 100 sztuk złota na białego –Narciwal wyciągnął z kieszeni sakiewkę i rzucił ją Gnomowi, z potwierdzeniem zakładu rycerz zbliżył się do areny by lepiej widzieć walkę. Widowiska nie było wraz z rozpoczęciem walki ork rzucił się w bitewnym szale na człowiek który przyjmując bokserską(tak przynajmniej wydawało się Narciwalowi) postawę czekał na orka aż ten znajdzie się na odległość uderzenia, dopiero wtedy wykonał ruch mocnym kopnięciem w udo zaskoczył orka zmuszając go do zatrzymania się i lekkiego pochylenia się w przód i to było dla orka zabójcze człowiek jednym szybkim uderzeniem w skroń powalił przeciwnika na ziemię. Tłum przekonany że ork stracił tylko przytomność domagał się żeby człowiek w bieli dobił przeciwnika dopiero młody elf zauważył strużkę krwi cieknącą z uszu orka. Masz Bucu bierz twoją kasę i zejdź mi z oczu-i tym razem Narciwal nie był zdziwiony reakcją gnoma zmuszonego do roztania się ze sporą sumką pieniędzy jednak bardziej niż pieniądze Narciwala interesował wygrany który szybkim krokiem oddalał się od areny, Narciwal biegiem dogonił go. Człowieku to było niesamowite gdzieś ty się tego nauczył? -zapytał dysząc Narciwal, chcesz się też tak umieć –człowiek w bieli nie czekając na odpowiedź kontynuował jednocześnie zakładając płaszcz – tej sztuki walki nauczyłem się za morzem na pewnej wyspie wróciłem tutaj by zarobić pieniądze i uzupełnić zapasy w tylko tu dostępne towary które są potrzebne na tejże wyspie, cywilizacja pociąga za sobą koszty patrz, to mój statek jeśli chcesz to mogę cię zabrać ze sobą jeśli chcesz ale uprzedzam, trening to droga przez mękę..

I po co ja się wtedy zgadzałem, przecież mogłem po prostu odmówić-myślał później Narciwal przed zaśnięciem skonany pod całym dniu treningu…

Narciwal dopłynął na wyspę po tygodniu podróży, wyspa była duża ale nie na tyle by nie można było objąć jej wzrokiem z pokładu statku podczas podróży. Po wyjściu na ląd uwagę rycerza zwróciły pięknie kwitnące kwiaty wiśni, przecież na kontynencie one dawno już przekwitły ale cóż może inny klimat czy coś-pomyślał podziwiając ich piękno. Fuji (bo tak owy człowiek w bieli miał na imię) poprowadził Narciwala do miasteczka w głębi wyspy, podczas podróży narciwal zobaczył po raz pierwszy mieszkańców wyspy byli oni niscy oraz skośnoocy Fuji różnił się od nich jako iż pochodził z kontynentu (co wyjawił rycerzowi podczas rejsu wyjawił również że sam wiele lat temu przybył na tę wyspę uciekając przed prawem i tu poznając sztuki walki stał się innym człowiekiem ) jednak ludność wyspy spotykana najczęściej przy uprawie dziwnych roślin wodnych (nie wiedział że za niedługo znienawidzi ryż)bardzo życzliwie odnosiła się do Fujego, język jakiego używali bardzo różnił się od wspólnego tak że Naciwalowi nie udało się wyłowić żadnego znanego sobie słowa. W drodze do jedynego miasta Narciwal zdążył zapoznać się z miejscową architekturą- większość budynków była zbudowana z drewna i pergaminu co na początku zdawało się być trochę dziwne ale na dłuższą metę, zważając na klimat (z tego co Narciwal się dowiedział wyspę często nawiedzały wichury) pomysł z prostymi i lekkimi domami nabierał sensu. Miasto było niewielkie do głównego placu wiodła długo ulica wzdłuż której stały stragany handlarzy błyskotkami i różnym innym badziewiem. Na ulicach było o tej porze dnia bardzo mało ludzi – większość pracowała na polu ,główny plac tak jak całe miasto był niewielki jedyną rzeczą która zwracała uwagę był drewniany stół do którego były przyczepione gubymi łańcuchami norze i wszelkie inne ostre narzędzia kuchenne, strażnicy stojący przy stole pojedynczo dopuszczali stojące w kolejce do stołu kobiety, z początku ta sytuacja śmieszyła rycerza ale gdy dowiedział się od Fujego o zakazie posiadania ostrych przedmiotów i broni wydanym przez dawnego władcę ponad 100 lat temu Narciwalowi zrobiło się żal miejscowej ludności. Fuji poprowadził Narciwala w boczne uliczki do piętrowego domku stając przy drzwiach zapukał do drzwi określoną ilością uderzeń co zdawało się być szyfrem, zaraz po ostatnim uderzeniu drzwi się otworzyły się i przed oczyma gości ukazała się wielka postać łysego skośnookiego osiłka. Fuji zamienił kilka słów z wielkoludem i powiedział: Maso czeka na nas rób co ci mówię a nic ci się nie stanie , Narciwal pokiwał głową i ruszył za Fujim na piętro budynku do dość sporej jak na wielkość domu sali. W Sali tej przy niskim stole klęczała grupka ludzi, główne miejsce zajmował starszy mężczyzna przy kości, szerokich barach i władczym spojrzeniu z którego spojrzenia można było wywnioskować że zajmuje główne miejsce nie z powodu siły ale z wielkiej mądrości. Fuji padł na kolana przed mężczyzną ciągnąc za sobą Narciwala który padł na ziemię boleśnie tłukąc sobie kolano, starszy mężczyzna wstał podniósł Fujego i skłonił się przed nim nisko zapewne w akcie powitania następnie to samo zrobił wobec rycerza, Narciwal nie wiedzą za bardzo o co chodzi pod wpływem ukłucia łokcia ukłonił się sztywno. Fuji i Maso wymienili kilka słów po czym Maso obszernym ruchem ręki zaprosił swych gości do stołu, na którym Narciwal nie był w stanie rozpoznać żadnego sobie znanego dania nie było także widelca ani noża , zamiast tego przy małej miseczce leżały dwie smukłe pałeczki. Podczas posiłku Narciwal naśladował Fujego i innych uklęknął przy stole na miękkiej poduszce, wziął do ręki pałeczki i spróbował wziąć do ust kawałek mięsa ten jednak spadł z powrotem do miski rozbryzgując sos i przy okazji ochlapując Fujego i siedzącego po jego prawej stronie mężczyznę reszta zachichotała i spojrzała na Narciwala z troską (był to ostatni raz kiedy ich takimi widzał) przez resztę kolacji Nrc-San (bo takie imię otrzymał) pomimo wilczego głodu jadł mało i bardzo ostrożnie. Po kolacji Maso wstał i skinął głowa na Fujego a ten przemówił : Narciwalu przybyłeś tutaj by uczyć się sztuk walki od wielkiego mistrza Maso, wiedz jednak że stuki walki których mistrz Maso wraz ze swymi najlepszymi uczniami obecnymi uczniami uczą służą tylko do obrony tam w Rivangoth ja zostałem zmuszony do walki, mistrz Maso uczy walczyć chłopów by mogli oni bez broni bronić się przed agresją skorumpowanych strażników i bandytów teraz jednak mistrz na moją prośbę zaprzestanie tego i całą swoją uwagę skupi na tobie byś w jak najkrótszym czasie poznał podstawy pozwalające ci na samodzielne doskonalenie się, jesteś gotów na okres treningu wyrzec się wszystkiego co masz i całkowicie oddać się treningowi który zakończy się gdy Maso o tym zadecyduje?, Narciwal z powagą odpowiedział wielce elokwentnie : Tak a jego życie wywróciło się do góry nogami….

Na czas treningu Narciwal został zakwaterowany w domu jednego z obecnych na Sali uczniów a mianowicie Szunga z którym i całą jego rodziną Narciwal bardzo się zaprzyjaźnił.
Narciwala budzono codziennie wraz ze świtem wtedy miał on dziesięć minut na ubranie się oraz dotarcie na skraj lasu gdzie czekał na niego pierwszy nauczyciel którym okazał się być Fuji, trening z Fujim ograniczał się do godzinnego sprintu przez las (gdy Narciwal wspominał te biegi nie mógł uwierzyć że ani raz nie nie skręcił nogi na mokrym podłożu).Po biegach nastawał czas na ,zjedzenie śniadania przygotowanego mu przez żonę Szunga –starszą miłą panią oraz godzinka na złapanie oddechu po biegach ,następną częścią treningu był trening siłowy z małym atletycznie zbudowanym nauczycielem Hiromashi który polegał pompowaniu, podnoszeniu ciężarów lub co drugi dzień zwykłej pracy na roli. Hiromashi był surowym nauczycielem zawsze nosił ze sobą drewniany kij którym okładał Narciwala gdy uważał że ten robi coś za wolno ta część treningu trwała zwykle ok. 4 godzin po których Narciwal po prostu rzucał na potrawy przygotowane przez żonę Szunga (nawet na ryż który po krótkim czasie znienawidził).Trzecią i ostatnią częścią treningu był trening techniczny z Mistrzem Maso w trakcie którego Narciwal poznał niezliczoną ilość technik, Mistrz Maso nigdy nie podnosił głosu bo nie musiał samym spojrzeniem wzbudzał respekt każdą technikę tłumaczył bardzo spokojnie na początku kiedy Narciwal nie znał języka na migi później tłumaczył mu już pochodzenie i zastosowanie każdej techniki z osobna. Po treningu nadchodził czasz jak to Fuji szyderczo określił na :czas wolny, gry i zabawy” które z początku ograniczały się do kolacji i pójścia spać. Narciwal na początku długo nie umiał zasnąć wtedy zastanawiał się co syn szlachcica tu robi wtedy po raz pierwszy naprawdę zatęsknił do domu, nie tęsknił tak wtedy nawet gdy ojciec wysłał go w wieku 9 lat do najbliższej szkoły rycerskiej która okazała się być Błękitną ,nie tęsknił wtedy gdy po ucieczce od szkolnej nudy błąkał się po całym królestwie i kiedy w końcu zrozumiał że bez szkoły Rycerz , nie tęsknił wtedy gdy całe noce i dnie spędzał na treningach i nauce w Bordowej szkole rycerskiej i nie tęsknił wtedy gdy narażał życie na turniejach w barwach BBP ale teraz tęsknił i to bardzo cały okres treningu. A trening upłynął szybko, trening który z monotonnej fizycznej katorgi stał się źródłem fascynacji która pchnęłą go do nauki tutejszego języka i codziennego odwiedzania miejscowej biblioteki w celu studiowania dzieł starych mistrzów(ale ryżu dalej nie cierpiał), trening skończył się dla Narciwala kiedy to może w połowie ćwiczeń mistrz Maso powiedział dość i na uroczystej kolacji powiedział że jego trening jest zakończony, pomimo sprzeciwu Narciwala i posiłkowania się tym że minęły dopiero 3 lata i że nawet jeszcze z nikim jeszcze nie zdążył się sparować Mistrz Maso odpowiedział wtedy: „sparowałeś się ze swoimi słabościami a słabości to największy wróg każdego, dzięki temu podczas walki będziesz wiedział co robić teraz opuść tą wyspę czeka na ciebie jeszcze wiele wyzwań” …

Powrót na kontynent nie był wcale tak sentymentalny jak się Narciwal spodziewał, od razu gdy statek zawinął do portu Narciwal spojrzał na aktualne wyniki turniejów BBP tam nie było. Narciwal udał się również jakby instynktownie na plac na którym po raz pierwszy ujrzał Fujego stałą tam ta sama arena, wokół areny kręcił się ten sam Gnom tylko w o wiele bogatszym stroju a na arenie stał równie brzydki co ostatnio ork krzycząc: Kto na mnie wyskoczy psy? Nagle jego wzrok natrafił na Narciwala wskazał go palcem a grupa osiłków wrzuciła go na arenę, Narciwal próbował z całych sił wymigać się od walki ale ork był tak rozjuszony że dyskusja byłą niemożliwa Narciwal zdążył tylko zrzucić płaszcz i rzucić sakiewkę do gnoma ze słowami „wszystko na białego” po czym przyjął wyuczoną pozycję i czekał. Ork tak jak jego poprzednik ruszył z impetem na przeciwnika a Narciwal czekał, czekał do momentu gdy ork był już tak blisko że było czuć co ork jadł na śniadanie wtedy wyprowadził on instynktownie obrotowe kopnięcie w głowę tak silne że rycerz padł na ziemię, ale z ziemi wstał tylko on ork padając na ziemię niefortunnie uderzył głową w krawędź areny. Narciwal stał na arenie cały drżąc i czekając na reakcje publiczności która była wielce odmienna od oczekiwanej, zamiast wiwatów rozległy się krzyki „barbarzyństwo, do lochu z barbarzyńcą itp.” Narciwala wzięto na przesłuchanie ale po wyjaśnieniach puszczono go wolno. Ale łatka barbarzyńcy została…
_________________
W ryj?
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 15