Niziolica tymczasem postanowiła się ewakuować. Skoro do rozmowy włączył się gnom, to ona się z niej wyłączy.
-Nic tu po mnie jak widzę. To jak, duży, zobaczymy się zapewne wkrótce?- jej ręka powędrowała do kieszeni, w której wcześniej zniknęła kartka od orka. - Żegnam zatem.... eee, a jak cię zwać tak w ogóle?
Drzwi tawerny uchyliły się nieznacznie, jednakże któż mógłby nie usłyszeć tak irytującego skrzypienia. Gdyby nie ten fakt, wejście pół elfa w średnim wieku, lub jak on o sobie wolał mówić, książę półkrwi, wcale nie gorszy od swego pierwowzoru - elfa, zostałoby niezauważone. Trzaskając ze zdenerwowania starymi drzwiami podszedł do baru, nie przejmując się wcale zamieszaniem tu panującym rzucił paręnaście złotych monet na ladę oraz rzekł:
-Witaj karczmarzu, zwą mnie Liberum, najlepszy miód i mięsiwo, byle świeże nie ze starej kozy.
Po czym siadł na jednym z miejsc przy stole w półmroku. Miał również nadzieję iż nikt nie przeszkodzi mu w jego rozmyślaniach dosiadając się do tego najbardziej ponurego miejsca. Siwe włosy przysłaniały tajemniczą twarz, przenikliwy wzrok bacznie analizował sytuację. O czym jednak owy pół elf rozmyśla, tego chyba się nikt nie domyśla...
_________________ We're all mad here... You fight to live, I live to fight...
--Wodę mamy za darmo-- mruknął znudzony karczmarz do Caladana,po chwili przed drovem pojawia się kufel pełen zimnej wody --Ehh co za świat-- mruknął karczmarz sam do siebie.--Lona raz pieczeń -- warknął w kierunku kuchni karczmarz, w między czasie nalał do czystego kufla całkiem niezłego miodu pitnego i postawił go przed Liberum.--Na pieczeń musisz trocha poczekać aż dziewczyny zdążą ją przygotować-- rzekł karczmarz do pół-elfa.Podrapawszy się po bujnej czuprynie karczmarz mruknął do Liberiuma --Należy się cztery sztuki złota--.Karczmarz powraca do obserwacji gości czekając na pojawienie się pieczeni.
_________________
Pół-Olbrzym:Berserker:Draksus Szalony Uczeń Błękitnej Szkoły Rycerskiej
HOMO BIMBROWNIKUS
Naczelny Bimbrownik
Drzwi do Czarnej Zguby się otworzyły, a progu stanął młody człowiek, który widocznie ledwo co wkroczył w dojrzały wiek.
- Karczma jakich mały na tym świecie, ale pić trza - Mruknął pod nosem, po czym usiadł by blacie. Spojrzał na listę trunków.
-...Sporo tego...Karczmarzu podaj że mi tu dobry mocny trunek byle tani - Powiedział do Karczmarza.
- Jestem Ragdash. Bywaj - rzucił na odchodne niziolicy, po czym przyjrzał się krytycznie rysunkowi gnoma. Po chwili oglądania podszedł do elfki, która pytała o miecz i wręczył jej rysunek.
- Jak dla mnie miecz jak miecz... znaczy sama rękojeść. Reszty nie widać, pewnie dlatego, że tkwi w pochwie.
Ork przez cały czas maskował rozbawienie pod drwiącym uśmieszkiem.
_________________
NIE ŻYJĘ!!! life feeds on life feeds on life feeds on life feeds on...
Poszedł za orkiem w stronę stolika by napić się piwska - Ano! Bo co to za wojownik co nie trzyma swego miecza w pochwie. - wyjaśnił pospiesznie wciąż szeroko szczerząc zęby - No bo dobra pochwa nie jest zła. Ino trza ją pielęgnować należycie.
- Się wie. Szkoda, że ja teraz ino jedynie pałką treningową walczę, bo na taką to ciężko pasującą pochwę znaleźć... a byle workiem nie ma się co zadowalać...
_________________
NIE ŻYJĘ!!! life feeds on life feeds on life feeds on life feeds on...
- Eee, ale po treningu to trza korzystać z własnego sprzętu. - odparł - Poza murami szkoły nie ma czasu na treningi. Tu trzeba korzystać z wieloletniej praktyki we władaniu swoim własnym mieczem. - wyszczerzył zęby - A tego do marnej jakości pochwy za żadne skarby nie włożę.
Znudzony wiejącą nuda człowiek postanowił się ulotnić, dopił piwo i nie żegnając się z nikim nie pośpiesznie kuśtykając wyszedł z karczmy. po chwili zniknął za drzwiami które zamknęły się z swoim urokliwym skrzepnięciem.
_________________
Człowiek BarbarzyńcaNiebieskooki Uczeń Turkusowej Szkoły Rycerskiej
Fuknęła niczym kotka na taki przejaw ignorancji. ?yknęła troszkę więcej wina i zaczęła sprawdzać czy aby niczego w jej uzbrojeniu nie brakuje.
- Felku zamiast bawić się swoim mieczykiem powinieneś przygotować się do turnieju - powiedziała poprawiając naramienniki. Następnie sięgnęła do sakwy i wyjęła kościany grzebyk z kwietnym malunkiem oraz małe lusterko.
- Nie pójdę na turniej w takim stanie - zaczęła rozczesywać włosy i przeglądać się w lusterku.
Do karczmy wkroczył zapach, a tuż za słodką wonią wiosennego obornika wtoczył się ork. Wyglądał tak jak wyglądał. Nie trzeba było się wiele namyślać, by spostrzec, że w barach jest szerszy, niż w głowie mądry. No, a że był na prawdę szeroki, to wielu mogło by się zastanawiać nad jego elokwencją. Rozwiał zbędne myśli w jednym momencie:
- Ughu! - uśmiechnął się dwoma brakującymi siekaczami. Podrapał się po karku i zasiadł przy najbliższej wolnej ławie. Przypatrując się gościom przybytku, umilał sobie czas dłubaniem w nosie. Czasem jego zainteresowanie przenosiło się na wydobyty obiekt eksploracji. Nie trwało to zbyt długo, gdyż kolejna zdobycz okazywała się podobna do całej reszty skarbów orkowego nozdrza. Pokręcił się jeszcze chwilę, po czym nagle zerwał się, podrapał w tyle i wybiegł.
Gdy wzniesiony przez nagły ruch fetor obornika już opadł, ktoś móglby podejść do zajmowanego przez niego miejsca. Ujrzałby wtedy na ławie niedużego bałwanka ulepionego z orkowych skarbów. Ujrzałby też obok to, czym zajmował się ork przez dłuższą chwile. Na drewnianym blacie wyrył on znak, który wyglądał... Co ja Wam będę opowiadał jak wyglądał, sami zobaczcie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum