-O, no patrzcie, złota rybka się znalazła. Zjadłaś jakąś?
Patrzył jej w oczy.
- A niech Ci tam będzie Lathea z Rah'alielem. Nawet jakbyś rozgadała, to i tak nikt Ci nie uwierzy. prędzej spaliliby Cię na stosie.
Uśmiechnęła się.
-Niejedną, uwierz.
Kiedy wymienił wyznawanych bogów, odruchowo odskoczyła, przewracając krzesło i zrywając Azie z głowy maskę za która go trzymała. Nie, nie bała się, ale rzadko kto przyznawał się do wyznawania tego szalonego boga. Stała wpatrzona w niego, przytulając do siebie maskę. Jednak jedno pytanie przebiło sie przez warstewkę szoku.
- Kim jest Lathea? Nigdy nie słyszałam o takiej bogini.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Azareus wstał powoli z krzesła i podszedł do Kocipuszki. Twarz miał nad wyraz spokojną. Nie pasującą do wypowiadanych wcześniej kwestii. Wyraźniejsze były niemal krwisto czerwone źrenice, naturalne dla Azy i całkowicie nienaturalne dla większości otoczenia.
- Nie wiem kim jest. Nie wiem czy to ważne. Bóg rodzi się w chwili, gdy chociaż jedna osoba w niego uwierzy i się pomodli.
Będąc już blisko Kocipuszki, nachylił się nad nią.
- Myślę, że możesz mi już oddać moją maskę.
Mówił nadzwyczaj spokojnie bez tej maski. Delikatna, pozbawiona jakichkolwiek zniekształceń twarz, była wręcz nierealna. Tym bardziej nie pasowała do jakiegoś większego wojownika.
Nie cofnęła się. Stała z lekko przekrzywioną głową obserwując jak się zbliżał. Tylko minimalne drżenie ogona świadczyło o tym, że nie jest kamienną figurką.
Wyciągnęła łapki wkładając maskę w jego dłonie.
- Usiądziemy - zapytała cicho.
Nie ruszyła się jednak z miejsca czekając na jego reakcję.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Aza powoli nałożył maskę na twarz, spinając ją paskiem z tyłu głowy. Spowolniło to jedynie jego chód. Zatrzymał się, kiedy jego twarz od twarzy Kocipuszki dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Jeżeli następnym razem czymś Cie zaszokuje, możesz złapać za cokolwiek, byleby nie była to maska.
Następnie obrócił się, wyciągając rękę.
- Tak, możemy usiąść ponownie.
Zmrużyła oczy kiedy podchodził coraz bliżej i wyciągnęła przed siebie łapki by go odepchnąć, gdyby chciał się zbliżyć bardziej niż miałaby na to ochotę. Na szczęście nie był nieuprzejmy.
Wysunęła czubek języka zastanawiając się nad jego propozycją po czym pokiwała głową.
- Dużo jeszcze takich niespodzianek ukrywasz - zapytała spokojnie podchodząc razem z nim do stolika.
Postawiła swoje krzesło i usiadła na jego brzegu. Nie była jeszcze całkiem spokojna, ale to nienatrętne otoczenie działało kojąco na jej zmysły.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
-Tak. - mówił siadając na swoim krześle. - mam jeszcze lewiatana miniaturkę w kieszeni oraz mała kuleczkę z gazem, który wypuszczony tutaj zabije większość miasta.
Mówił to całkiem spokojnie, jakby mówił o pogodzie.
Usadowiła się wygodniej, zamyśliła się na chwile nad powodem wizyty w tym właśnie przybytku. Ale słuchała. Zawsze słuchała...
- Hmm, ja mam pod miastem niewielką hodowlę waranów, ot tak dla zabicia... czasu - położyła łokcie na stole i oparła brodę na łapkach.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum