Piraci w większości siedzieli w karczmie. I nic dziwnego - połowa z nich zwyczajnie nie miała domów, a ci nieliczni którzy posiadali takowe - nie mieli do kogo wracać.
Petronela siedziała przy jedynym wolnym stoliku kołysząc się na krześle i dłubiąc sztyletem kolejną ozdobę na stole. W karczmie panowała wyjątkowo senna atmosfera. Po bójce o ostatnią flaszkę rumu zrobiło się tam całkiem nie do zniesienia. Brak alkoholu dawał się wszystkim we znaki. Przy stoliku obok w kości grali Mordrag, Icarium i Bjarnie. Nagle kości spadły pod jej stolik. Krasnolud podszedł i wziął je. Nawet nie musiał się schylać pod stół. Gdy znalazł się w pobliżu Petroneli ta zachwiała się i zaliczyła glebę do tyłu.
- Byś się w końcu umył - krzyknęła w kierunku odchodzącego krasnoluda.
- Walisz jak psu z zadka - zawtórowali oburzonej mroczniaczce inni.
- Ta, najłatwiej krzyczeć na biednego krasnoluda, a widzieliście tu gdzieś mydło? Wszystko te podlce z Gaju Motyli zabrały, mają tam podobno niezłe zapotrzebowanie...
- No to do Gaju Motyli! - wrzasnęła Petronela. Reszta ruszyła za nią. Każdy ma nos!
_________________ Alkoholicy są dla mnie niczym ...... Niczym Bracia.
- Znów to samo - pokiwał ze smutkiem osiwiałym łbem mat - Jak psy za goniącą się suką. A tu rozwagi trza - mamrotając modlitwy i klnąc na przemian ruszył za gromadą - Do jakiego psia mać gaju - zastanawiał się chwilę po czym wzruszył ramionami, poprawił rynsztunek i poczłapał w kierunku portu dumając nad gajem i mydłem jakie się miało tam znajdować.
- Że co? Po mydło do Gaju Motyli? Żeby umyć tego pijaczynę? - Streegdih machnął ogonem - Dobra, niech stracę. Ale to Wy podnosicie mydło, ja mojej rzyci ryzykował nie będę! - wykrzyczała jaszczurka.
W rogu tawerny siedział grupka krasnoludów pijąc na umór, śpiewając sprośne piosenki, grając w pokera na elfie uszy. Wtem do jednego z nich doszły słowa pirackiej braci. - Ha Rungni, łubu dubu się szykuje, co prawda nie o złote runo, ni różowe kalesony Wielkiego Topora, ale jak dają piwo i można zabić kilka elfów to mi w to graj. - wychrypiał lekko już podchmielony krasnolud.
Szał leciał. W szale. W takim szale, że nie zauważył wspaniałego rycerza we wspaniałej zbroi, ze wspaniale wygrawerowanym wilkiem na klacie, tego na którego wybrał się do Gaju Motyli, a który mógł mieć to chędożone mydło potrzebne... no nie że na gwałt, ale w trybie pilnym do umycia tego brodatego ścierwa na "i".
Przebiegł przez fortecę Błękitnych, dotknął łapą ściany, krzyknął - Raz, dwa, trzy za siebie i za wszystkich! - po czym pobiegł z powrotem. Wracając zobaczył leżącą na ziemi czarną elfkę. Nie przejął się tym zbytnio, wiadomo dlaczego. Zobaczył też obfite ślady szlachetnej błękitnej krwi, które prowadziły w kierunku zabudowań. Prawdopodobnie łaźni - No nic, innym razem się spotkamy, ciepłokrwisty wspanialcze... - sapnął i ruszył do swoich.
Makowa Panienka na swych krótkich nóżkach nie nadążyła za resztą. Wydawało jej się, że już jest na miejscu, nikt jej nie powitał. Schowała topór, wyjęła mapę.
-S.. S na prawo, N na lewo…
Wysunięty język wspomagał myślenie. Wielki czarny krzyżyk ni jak nie chciał się znaleźć na miejscu.
-Trzeba było gonić zielonego, nic, nikogo nie ma, na pewno to nie tu, wracam do domu.
Próbowała poskładać mapę, ale po 3 minutach dała sobie spokój. Zmięła pergamin w kulkę i wcisnęła do kieszeni odmaszerowując.
_________________ PMC for life!
Ostatnio zmieniony przez ?apówka 2009-12-10, 09:21, w całości zmieniany 1 raz
Szał obawiał się tylko jednego - że trafi na innego lacerta. Szał był suchy jak na lacerta, a przeciwnik, z którym przyszło mu się zmierzyć - no cóż, opasłe to to było niemożebnie, słabe i w ogóle, no ale ile można walczyć? W końcu się potknął a tamten przyfasolił mu nie na żarty.
Gdy już ocknął się w świątyni był - mimo przegranej - zadowolony. Po pierwsze coś się działo, po drugie ubił go inny jaszczur, a taką porażkę mógł zaakceptować, po trzecie... No nareszcie może się ochlać bez wyrzutów tego co ciepłokrwiści nazywają sumieniem.
------------------------
No, myślę, że nawet nie krok a dwa kroki już w tym momencie, dobrze bronicie:]
- Raz, dwa, trzy! - wrzasnęła grupka piratów po czym każdy wystawił prawą dłoń przed siebie.
- Cholera...psia mać! - posypały się wulgaryzmy.
Kilkunastu miało wesołe miny, ale czterem osobom nie było do śmiechu.
-No to powodzenia życzę! - krzyknął Bjarnie po czym klepnął Drowkę po plecach.
Dzisiaj był dzień, w którym jej i trzem innym towarzyszom pirackiej niedoli zabrakło szczęścia.
Chwilę później zza krzaków słychać było dziwne dźwięki.
- Mmmmmmm, wejdę, wcisnę się... Mmmm
Widok był niecodzienny - średniej wielkości elfka próbowała wcisnąć się w zbroję jakiegoś niziołka.
- Co ty wyczyniasz?! - spytał zdziwiony herszt, któremu kropelki potu wystąpiły na czoło a oddech nieco przyspieszył.
- Nie dam się wydymać, nawet po śmierci!
Z naostrzonym toporem wyszła naprzeciw twierdzy błękitnych.
- Naprzód - krzyknęła - Razem!
Mieli biec w szyku, ale jeden udawał że kulał, inny że nie nadąża, potyka się lub ma za krótkie nóżki.
-Ehh z facetami - Zacisnęła zwieracze i ruszyła do ataku
_________________ Alkoholicy są dla mnie niczym ...... Niczym Bracia.
Ostatnio zmieniony przez Khhagrenaxx 2009-12-11, 15:47, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum