Koniec podchodów proszę państwa i gadania o tym, że każdy chciałby godnego przeciwnika mieć. "Bla-bla-bla" się skończyło. Teraz jest dwóch godnych przeciwników po dwóch stronach barykady, miejmy nadzieję, że będzie ciekawie (bo w końcu o to chodzi ). Jestem pewien, że to będzie wyrównana walka i cieszę się ta myślą... a naszym przeciwnikom - życzę opanowania i trafnych wyborów... a swoim szczęścia, bo zwykło go nam brakować .
_________________
NIE ŻYJĘ!!! life feeds on life feeds on life feeds on life feeds on...
Robiło si już późno słońce powoli chowało się za wzgórzami. Samotna postać ukryta w cieniu przysłuchiwała się przemowie. Jej obecność zdradzał tylko żar cybucha prostej wrzoścowej fajki. Postać opuściła fajkę wypuściła dym z płuc i uśmiechnęła się do siebie gdyż nikt inny nie mógł widzieć ukrytego w cieniu uśmiechu ani ostrych i śnieżno białych zębów które ten odsłonił.
"Lepiej rozpalajcie już wici bo sami długo nie ustoicie na nogach" - pomyślał odwracając się i ruszając na spotkanie rady wojennej.
Gdy odchodził dało się poznać kim był. Tylko jeden elfin w tych stronach posługiwał się Młotem bojowym rozmiarem i wagą prawie dorównującym krasnoludzkim.
Oto tajny plan HSP
Mają zamiar przekopać Wam tyłki jak ogródek na wiosnę, używając przy tym wszelkich
możliwych bron (miecze, topory, młoty bojowe) i narzędzi (łyżki, wykałaczki, wiertarki
udarowe, kaczki do lewatywy), a nawet zwierząt pociągowych
(dzikie bawoły, stawiające się żubry, czy pijane krasnoludy).
***Koniec Tajnej informacji dla wojowników GWNu***
Klimat (opis poczynań postaci) znajduje się poniżej. Nie, tego powyżej nikt nie ogłasza na placu
Na niewielkie podwyższenie niepewnym krokiem wszedł dosyć wysoki, jak na przedstawiciela swojej rasy, mroczny elf. Płynnym ruchem zdjął płaszcz i odrzucił do na bok, wprost na głowę stojącego obok gnoma. W dłoni natomiast dzierżył nie broń, jak można by się spodziewać, ale... mandolinę! Elegancki instrument gryzł się nieco z lekko zakurzonym skórzanym strojem bitewnym. Drow rozejrzał się po zgromadzonych istotach niemrawym wzrokiem, jakby nie mógł określić, co tak naprawdę widzi, po czym zaczął wygrywać jakąś prostą melodię na mandolinie. Po chwili, do dosyć przyjemnych i spokojnych dźwięków doszedł wokal, również spokojny, ale nieco niewyraźny, zważywszy na stan lekkiego upojenia alkoholowego tajemniczego drowa.
A piosenka brzmiała tak...
http://www.youtube.com/watch?v=BGvd-C7bw8g
Proszę przedstawicieli GWNu o nie branie zbyt poważnie tego posta. To tak pół żartem, pół serio
_________________ "Życie to chytra sztuka. Kiedy masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy."
Ostatnio zmieniony przez Kefeon 2009-06-03, 13:20, w całości zmieniany 1 raz
Issie fojna, issie fojna, issie kfafa sseś... - podśpiewywał sobie Sshicior wesoło merdając ogonem. Wiedział, że zginie, ale bynajmniej go to specjalnie nie interesowało. Wojna to polowanie, a on lubił polować. Żałował tylko, że jego starsi bracia nie doczekali tej radosnej chwili... Jak potwornie nudny musiał być świat, gdy bogowie sprzeciwiali się wojnom.
Teraz byli za wojną, byli z nim i z jego przodkami, a jeśli miał ich po swojej stronie, to kto mógł stawić mu czoła?
Dlaczego wszystko co ważne musiało dziać się obok drzewa na którym uwielbiała się wylegiwać? Miało to oczywiście swoje plusy, czułym kocim uszom umykało niewiele ważnych informacji, aczkolwiek notorycznie nie mogła się wyspać... Prychnęła niezadowolona słysząc kolejne głosy.
Ale...
Zaraz...
Czy to może być prawda?
Nie mogła uwierzyć swemu szczęściu!
Z pomiędzy liści wynurzyła się głowa sidanki. Wpatrywała się w stojącego na podwyższeniu drowa czekając aż skończy zawodzić. Pełnym radości głosem zapytała:
- Czy żartujesz czy naprawdę przyjdziecie skopać nam ogródki? Nie mogę się doprosić od tygodnia, Bimber pędzi... bimber, jascurki coś liczą, reszta pije...
- A ja umieram z nudów - przejechała pazurkami po korze zostawiając niewielkie zagłębienia.
- To jak będzie - w jej oczach było tyle nadziei...
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Siedziała w cieniu drzewa z głową skrytą pod kapturem. Jedynie zielone, błyszczące oczy można było dostrzec spod okrycia. Z niezwykle poważną miną przysłuchiwała się wszystkim rozmowom, lecz nagle usłyszała czyjś głos dochodzący z góry. Skierowała w tamtą stronę swoją głowę i ujrzała... sidankę!
- Co się nas tak namnożyło... - mruknęła pod nosem zastanawiając się czyja to sprawka.
- Czy żartujesz czy naprawdę przyjdziecie skopać nam ogródki?
-Ej, ćśśśś, to była poufna informacja! Tajna/poufna! Wygrzebałem ją z tajnego tematu sztabowego z forum HSP i dałem ją Wam, żebyście mieli jakiekolwiek szanse, a Ty teraz musisz o tym krzyczeć?! Trochę dyskrecji, bo jeszcze HSP dowie się, że jestem szpiegiem i nie będę mógł Wam donosić o poczynaniach wojennych HSP! Kocico, myśl trochę strategiczno-taktyczno-szpiegowo-praktycznie!
Aha, co do ogródków, to naucz się czytać (słuchać?) ze zrozumieniem
[/sarkazm]
_________________ "Życie to chytra sztuka. Kiedy masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy."
Wszystkie drowy były zdrowo szurnięte, ten również nie odbiegał od normy...
Westchnęła.
- Ok, czyli przyjdziecie nam skopać ogródki, ale po cichu, tak żebyśmy się nie domyślili, którzy z Was to zrobili. Kiepski pomysł, bo wtedy podziękowania mogą dostać nie ci, którzy najbardziej na nie zasłużyli... Ale skoro taka wasza taktyka, to dobre rady zachowam dla siebie - mrugnęła.
-A może jednak koci humor jest zbyt subtelny dla innych spiczastouchych - wymruczała przewracając się na drugi bok.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Haart siedział na kamieniu i ostrzył topór. Wojna... Dopiero co wczoraj zwrócił Aksalowi stanowisko mistrza, a już trwała nowa wojna... Nie zazdrościł futrzakowi papierkowej roboty z tym związanej. Urwanie głowy jakim było stanowisko mistrza w gildii bynajmniej mu nie odpowiadało. Mógł się zajmować walką, a nawet taktyką wojenną i atakami na wojnie, ale robota związana z zarządzaniem tworem jakim była gildia zdecydowanie mogło nawet najspokojniejszego berserkera doprowadzić do furii (nie żeby to było jakoś specjalnie trudne...). Dwuręczny topór błyszczał w słońcu. Pierwszy atak będzie jeszcze długo dochodził, a i to mało prawdopodobne by posłali berserkera na ta obronę... Ataki też jeszcze były nieustalone. Niestety wyglądało na to, że w tej wojnie szybko nie zawalczy. Nie było szans by dał radę jeszcze dziś dojść pod mury przeciwnika. Ale jemu strasznie się nudziło... Nie był w stanie wysiedzieć długo bez akcji. Ciekaw był czy jednym cięciem byłby w stanie odrąbać gałąź na której leżała Lathea... Wprawdzie nie spieszno mu było do leczenia zadrapań po kocich pazurach, ale przynajmniej miałby jakąś rozrywkę. Podszedł do drzewa i w zadumie zaczął przyglądać się gałęzi, oceniając jej grubość i wytrzymałość.
_________________
Haart Mroczny Berserker
Grow in Power Denarius Czarny Mroczny Najemnik
It's gonna blow!
Ostatnio zmieniony przez mindmaster 2009-06-04, 00:18, w całości zmieniany 2 razy
Kotka czuła na plecach badawczy wzrok mrocznego berserkera. Przypomniała sobie ostatni incydent pod bramą gildii i parsknęła śmiechem. Kątem oka ułowiła dziwny błysk tuż za głową Haarta.
Odwróciła się natychmiast gotowa do skoku.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Haart mimo kłucia w plecach wziął potężny zamach, po czym jednym silnym uderzeniem odrąbał gałąź od drzewa. Zastanawiał się czy kotka znów spadnie na cztery łapy... W tym momencie jego uwagę przykuło coś innego. Jego świeżo odczyszczony, błyszczący topór był splamiony krwią, mimo że był pewien, że Lathei nie zranił, a drzewa przecież nie krwawią... Kłucie w plecach przeszkadzało mu w myśleniu. Chciał się podrapać, lecz ku swojemu olbrzymiemu zdziwieniu wyjął ze swoich pleców małą szpadę. Był pewien, że jeszcze przed chwilą jej tam nie było. Odwrócił się w tył gdzie ujrzał ciało szermierki w barwach HSP. A więc zaczęli już wojnę... Mogła powiedzieć, że chce walczyć, a nie zachodzić go od tyłu jak brał zamach toporem. No cóż może będzie jeszcze jakiś lepszy przeciwnik. Odwrócił się znów w stronę drzewa...
_________________
Haart Mroczny Berserker
Grow in Power Denarius Czarny Mroczny Najemnik
Świst opadającego topora paradoksalnie poprawił jej humor. Jeszcze szerzej uśmiechnęła się widząc niefart ludzkiej kobiety, która praktycznie sama odrąbała sobie głowę.
Odbiła się od opadającej gałęzi i wylądowała miękko obok towarzysza.
Chwyciła mocniej rękojeść własnego oręża i skierowała spojrzenie na powierzchowne rany kumpla.
- Zdrowy - poklepała go delikatnie po ramieniu.
- Mam nadzieję, że to nie był jedyny ogrodnik jakiego mają - prychnęła z rozbawieniem.
- A śmiałeś się jak mówiłam, że nie zwracasz uwagi na kobiety - w żółtozielonych oczach rozbłysła złośliwa radość...
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
- Ależ kotku, na Ciebie zawsze zwracam uwagę - Haart uśmiechnął się przekornie - Co do niej to każdy przecież chyba wie, że zbliżanie się do berserkera który macha swoim toporem należy do sportów raczej ekstremalnych. A co do topora - skrzywił się gdy spojrzał na swoje narzędzie pracy - to znów będę musiał wziąć wolne aby go odczyścić... - odwrócił się i spróbował jeszcze coś powiedzieć, ale ze strony sidanki zobaczył tylko błysk płonącego miecza po czym stracił przytomność.
_________________
Haart Mroczny Berserker
Grow in Power Denarius Czarny Mroczny Najemnik
Zmierzchało. Ragdash zeskoczył ze swojego warga i podszedł do zwłok ułożonych pod palisadą. Obejrzał je z pewnym niesmakiem. Na razie dwóch. Krasnolud i jaszczur.
Ten pierwszy... hmm... słabo kojarzę. Zresztą to kraś, oni wszyscy tak samo wyglądają. Ten drugi... no proszę... troszkę większa rybka w sieci.
Odwrócił się w kierunku kilku żołnierzy Hordy, zgromadzonych pod bramą.
- I tak to ma wyglądać. Oby każdy z nas przyniósł z tej wyprawy głowę wroga... na pamiątkę. No ale dość smucenia. Oddział wymarsz!
_________________
NIE ŻYJĘ!!! life feeds on life feeds on life feeds on life feeds on...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum