Wieczorem gdy słońce jeszcze jest na niebie rozlega się nagle dzwięk dzwonu z jednej z pobliskich światyń. Dzwięk ten rozchodzi się po całej dzielnicy światynnej, budząc do życia kolejne dzwony. Po kilku minutach biją wszystkie dzwony. Słychać je w najdalszych zakątkach Lotharis
Sshicior nie czuł się dobrze. Za dużo hihy dzisiaj wychlał... Pamiętał, że walczył z jakimiś bestiami, wygrywał, przegrywał... Kulejący i ranny udał się tam gdzie musiało być sporo darmowego wina. Wykorzystując sieć kanałów miejskich, którą znał jak własną kieszeń dostał się do piwniczki jednej ze świątyń. Opróżniwszy sporych rozmiarów kankę, po omacku, wydostał się na zewnątrz.
Nie czuł się dobrze; rannego, pijanego i głodnego zebrało na wymioty... Gdyby jeszcze było czym... Oparł się o ścianę jednej ze świątyń i charczał jak suchotnik trzy minuty przed zgonem. Nagle rozległo się bicie dzwonów: targnęły nim jeszcze silniejsze torsje.
Sso jessst... do... ch-chy... pana... - wycharczał po czym skierował swe kroki ku Bordowej Szkole Rycerskiej, do swojej meliny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum