---------- KLIMATYCZNIE ------------
"Oooo Wy plugawe bestie, na nasz spokojny zakon najezdzac?! Juz my wam pokazemy, ze nie ilosc lecz jakosc jest wazna! Bracia szykujcie sie do obrony twierdzy!" - po czym Karuzel wdzial swoje bojowe mokasyny i poszedl do sali narad, aby tam demokratycznie w samotnosci podjac despotyczne rozkazy
------------- JUŻ NIE ----------------
Teraz pytanie do strony przeciwnej, czy w tym temacie moge oficjalnie publikowac wyniki ewentualnych szturmow ?
Ot, taki punkt informacji turystycznej ( czego mi brakuje w wojnie gigantow - HSP vs GWN )
Pozdrawiam strone przeciwna i niech wielki random zostanie neutralny
_________________
Sidan Barbarzyńca:Karuzel Uczeń Turkusowej Szkoły Rycerskiej
Wierny Świetemu Zakonowi Pogromców Zła
..:: YRY ::..
-Ahh co ja sssslysze... Juz na nas najezdzaja? Jeszcze odczuwam poprzednia wojne Gorskich Krasnali, a tutaj nastepni... ahh jak trzeba to trzeba.
Paladyn wzial w dlon swoj miecz, zarzucil lekka zborje i wymaszerowal ze swojej kwatery kierujac sie w strone bramy, aby przyjrzec sie co to a plugawe scierwo smie zaklocac spokoj Zakonu...
--Juz Nieklimatycznie--
Jesli zbyt niemilo sie o kims wyrazam to zwroccie uwage Ale jak klimat, to i moj charakter musi byc odpowiedni :*
Ghazghkull opierając się na blankach murów popijał piwo z kufla i polerował topór. Nagle w kącie oka zamigotało mu coś błękitnego, jak się okazało do osady zbliżał się pierwszy szturm. -Co to za czarty! Mieliśmy chyba walczyć z ŚZPZ a tu poznaje kaprawe mordy elity BG!? -odparł zaskoczony patrząc na idących w oddali wojów.
P.S. Karuzel a czy potrzebne komukolwiek coś takiego? I tak niemal wszystko masz w logach wojny a tutaj chodzi o klimatyczne przekomarzanie się z przeciwnikiem xP Rampart, a wyrażaj się jak tylko chcesz, chyba nikogo to u nas nie obrazi i mam nadzieje że u was to samo, bo tez moja postać nie jest przychylnie nastawiona do wrogów xP
Zakonnicy - pomyślała Toruviel... Te parszywe tchórzem podszyte kreatury, które całkiem niedawno wbiły nóż w plecy naszemu sojusznikowi, gdy ten ruszył nam z odsieczą, a teraz... Nawet jednego szturmu nie przyjęli sami... Aż żal tyłek z karczmy ruszać, żeby im naklepać, ale cóż jak mus to mus...
Zapewne BG szybciutko upora się z BBP, więc może Wam jeszcze kogoś podeśle? I nie zapomnijcie Hordy o pomoc poprosić... Tylko dobrze kwatery rozbudujcie, bo cała BG i Horda się nie pomieszczą... rzuciła elfka w stronę grupki nadchodzących wojów niewiadomego pochodzenia i wróciła do karczmy
Przysłuchujący się wszystkiemu z lekkim znudzeniem Arcymilian ziewnął po czym do ziewnięcia dodal - Zatem wy poproscie GWN o pomoc... o zapomniałem to wy macie ratować tyłek GWNa a nie GWNo wam. - mówiąc to zdawał sobie sprawę, że samo ziewniecie było by ciekawsze, ale jak mus to mus.
- Nieuki, nieuki, wszędzie nieuki. Mógłby taki ruszyć siedzenie i sam się dowiedzieć, że podczas wojny bramy gildii są zamknięte, dla osób, które chciałby ją opuścić...
_________________ "Niektórzy twierdzą, że nie powinno się pić sherry wcześnie rano. Mylą się."
TP
-Ależ ja to wiem. Zważ jednak na fakt, że my mimo wojen nie mamy problemu z wspieraniem sojuszników. - Arcymilian jako Arcy miła osoba uznał, że dalsze prowadzenie dyskusji nie ma sensu. Ziewnął i wyszedł
Minęła już dawno pora obiadu gdy pod mury osady Wojowników Wiatru zawitał po raz wtóry szalony szermierz.Kii diabeł znowu żem pobłądził czy co mruknął pod nosem Draksus nie widząc na horyzoncie reszty atakujących.Jednakoż odgłosy walki dochodzące zza palisady wioski rozwiały wszelkie wątpliwości.Ostrożnie przechodząc przez ufortyfikowaną bramę drow począł się rozglądać za jakimś przeciwnikiem.W tem zza węgła jakiejś palącej się już sadyby wypada na Drowa jakiś pół-elf z potężnym kosturem w łapie i jak nie łupnie drowa nim przez grzbiet.No cuż jednak przeciwnik okazał się zbyt trudnym wyzwaniem dla obrońcy, wykonawszy piękny unik szermierz potężnym uderzeniem bułata ciężko rani przeciwnika.Walka nie trwa długo już po kilku ciosach przeciwnik pada na ziemię i kona
Ajanerus II zawsze lubił wąchać kwiatki. Teraz robi to od spodu.
Drow kiwa zrezygnowany głową Czy te cholerne Wietrzne Wojownik nie maja lepszych żołnierzy, same łachudry nam tu podsyłają,machnąwszy ręką na odchodnym Draksus polazł przed bramę gdzie zebrała się już w całości grupa szturmowa NO to wracamy do domu panowie rzekł do nich drow.No i powędrowali
_________________
Pół-Olbrzym:Berserker:Draksus Szalony Uczeń Błękitnej Szkoły Rycerskiej
HOMO BIMBROWNIKUS
Naczelny Bimbrownik
W dość mizernym stanie Kelk dotarł do Osady Wiatru.
A miałem się uczyć z ksiąg zdobytych w pirackich wyprawach, odwiedzić Uniwersytet Rivangoth, a tu znów jakieś wojny i oczywiście nie dadzą człowiekowi spokoju... - to powiedziawszy udał się do dowództwa.
Kelk dostał jasne rozkazy. Miał unikać poważnych walk do momentu, gdy nie będzie w pełni sprawny. No ale jak to berserker nie mógł przecież w nieskończoność czekać. Tym bardziej uradował go widok szturmującego słabszego krasnoluda. Walka między dwoma berserkerami nigdy nie trwa długo - tak było i tym razem, Kelk trafił 10 razy i przeciwnik padł na ziemię Crafterino I zacisnął zęby i przyjął to z godnością... Jednak walka dała się we znaki również silniejszemu. Oj marnie ze mną, drugiej walki nie przetrzymam - pomyślał Kelk i już skierował kroki do tawerny, gdy na horyzoncie ujrzał znajomą postać.
Kurcze, miałem przecież nie walczyć, takie były rozkazy... No, ale może Zygfryd się nie dowie... - powiedział sam do siebie i podbiegł na spotkanie z wrogiem.
Nie pomylił się - na przeciw niemu stanął sam Generał Błękitnej Gildii - Azareus. Jeszcze na ostatnim turnieju Kelk walcząc w takim stanie musiałby pewnie uznać wyższość przeciwnika, jednak tym razem ruszył pewnie na przeciwnika i po parunastu minutach było po walce Azareus I unosząc się patrzy w dół na leżące ciało. Gdyby nie ta dziura w brzuchu przysiągłby ze to jego...
Kelk wyciągnął bukłak ze wspomagaczem i pojuśtykał do tawerny, zmęczony walkami.
Rampart lezal sobie opierajac sie o mur Zakonu. W pewnym momencie dostrzegl cos niewielkiego skradajacego sie pod wrota zamku.
- A to plugawe scierwo, bedzie sie podkradac jak szczur.
Choc nie czul sie w pelni na silach, wstal, wyciagnal swoj miecz i tarcze i ruszyl pewnym truchtem na niziolka. Wydawal sie on duzo mniej doswiadczonym wojownikiem. Nie pomylil sie. Wystarczylo ze spojrzal w jego oczy. Strach i brak zdecydowania. To co w nich zobaczyl.
Bawil sie z nim dlugi czas, dajac sie jedynie delikatnie drasnac 5 razy.
Kiedy przeciwnik pobladl z wysilku i zrozumial ze ta wojna juz sie dla niego konczy, Rampart wydal serie poterznych ciosow swoim ostrym jak brzytwa mieczem i ukrocil meke przeciwnika.
- Ahh to rozgrzeweczka juz za mna. Czas przygotowac sie i wyruszyc do ataku.
Rampart wrocil do Zakonu napic sie chlodnego pelnego piwa...
Kelk nie miał dziś szczęścia. Najpierw zły dzień na Uniwersytecie Rivangoth, potem mandat za jazdę dorożką bez opłaty...
Nic więc dziwnego, że gdy wyszedł na wpół sprawny na plac boju to musiał trafić na jedynego przeciwnika, na którego trafić nie chciał Na przeciw niego stanął sam dowódca sił Zakonu, barbarzyńca Max. Wielki random sprzyjał krasnoludowi, a i mimo zapewnień o tym, że owy krasnolud ledwo trzyma się na nogach stanął on do walki w pełni zdrów...
Po krótkiej wymianie ciosów Kelk stwierdził, że trafił na godnego przeciwnika. Musimy się zmierzyć, gdy będę w pełni zdrów - wrzasnął do przeciwnika - ale wiedz, że -Nigdy mnie nie pokonasz! Krzyknął Kelk II po czy skoczył w przepaść.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum