Stanąłem przed swoimi wojownikami i patrzyłem na nich z dumą. Już nie tak dawno wspólnymi siłami udało nam się powstrzymać atak rozzłoszczonych Umarlaków, a teraz znów staje im walczyć o dobro swoje i Gildii. Wszyscy byli skoncentrowani, z niecierpliwością czekali na to, co zamierzałem im przekazać.
- Błękitni Bracia! Nasi zwiadowcy donoszą o Piratach, którzy osiedlili się nie tak daleko od Naszego domu. Miasto to nosi nazwę Innsh. Wielu z was zapewno o nim już słyszało. Nie możemy tolerować rabunków, gwałtów i innych podobnych czynów. Musimy się z nimi rozprawić. Macie teraz chwile aby zabrać wszystko co potrzebne, po czym będę oczekiwać na wszystkich chętnych chwały! -
Skierowałem się w stronę swojego namiotu. Wojownicy przez chwile stali nieruchomo, nie wiedząc co zrobić, jednak już za chwilę dało się słyszeć dobiegający z obozu szmer. - Dobrze.. dobrze... potrzeba nas wielu - pomyślałem. - Im więcej tym lepiej -
Nie minęła więcej niż godzina, a prawie wszyscy Błękitni byli gotowi do wyprawy. Popatrzyliśmy jeszcze raz w stronę naszego obozu, w którym kilku z nas zostało, po czym skierowaliśmy się na południe. Przed nami dzień drogi. Długiej drogi. Oby większość wróciła cało.
Wilczykłak nie tryskał radością, właściwie to promieniował złością, do tego miał kaca - niebezpieczna mieszanka, o czym pierwszy dowiedział się majtek, nie dość zwinny by zejść z drogi pirackiego herszta. Kop w jajca skutecznie odrzucił zawalidrogę, blokującą dostęp do wygódki.
-Uch nareszcie trochę spokoju.- westchnął, odruchowo sięgając po zawieszoną na pętli gazetę.
Tygodnik rakmijski, wcale wdzięczna lektura, rekompensując przy okazji braki papieru, pochłonęła Lykona bez reszty. Gazeta nie była zwykłym kilkunastostronicowym, świerszczykiem, każdy mógł tutaj znaleźć coś dla siebie:
"Legalne czy nielegalne? Ciąg dalszy rozważań nad wolnością seksualną zakonów paladyńskich"
Wilczykłak skrzywił się mimowolnie i przekartkował.
-O dział sportowy.-wyszczerzył zęby.
"Azareus musi odejść!! Stop korupcji w lidze lotharis"
-Znów to samo, jeszcze przez rok będą to roztrząsać zamiast skupić się choćby nad stanem klepiska aren.-mruknął do siebie i wyrwał stronę gniotąc ją w kulkę.
"1001 jeden przepisów aby nie dać się zabić - przewodnik survivalowy Tsatsumo. Dzisiaj elf w sosie własnym oraz ?owca w pigułce"
-Kto to w ogóle czyta?!-omal nie warknął.
Niezadowolony skupił się na śledzeniu samych nagłówków. Wtem, na jednej z ostatnich stron wypatrzył.
Wielka Błękitna Gildia wypowiada wojnę PMC - litery były stanowczo zbyt małe. Rozsierdzony już nie na żarty podciągnął spodnie i opuścił świątynię dumania. Dowiedzieć się o wojnie z gazety? No i do tego przy defekacji?! Coś tu śmierdziało i bynajmniej nie chodziło o woń unoszącą się w okolicach latryny.
-Niedziela, niedziela wczoraj była. Z tego wychodzi, że dziś poniedziałek. Kto miał wczoraj dyżur wartowniczy? Vallo! Ta tłusta, leniwa jaszczurka znów przemyciła antałek do wieży.-głośno myślał szybko przemieszczając się w stronę palisady.
Gęsta, zielonkawa i cuchnąca jak sto diabłów ciecz, leniwie skapując, oblepiała parapet okna widokowego ambony. Głośne chrapanie utwierdziło pirata w domysłach.
-To se wybrali moment na atak, lepszego chyba być nie mogło.-skrzywił się gniewnie i złapał za sznur dzwona alarmowego.
-Kto trzeźw....Kto w stanie chodzić na mury, na mury...-po minucie znów nastała cisza, przerywana jeno regularnym chrapaniem.
Haart nie przepadał za robotą w gildyjnej bibliotece. W „nauce” zdecydowanie wolał praktykę od teorii. Po co mu było wiedzieć pod jakim kątem najszybciej przepołowić elfa, skoro jego toporek mógł to zrobić pod każdym? Wychodząc z zakurzonej wierzy krzyknął do stajennego, by ten przyprowadził mu konia. Wschodzące słońce oznajmiło mu, że przesiedział nad tomami kilka dni. Sięgnął odruchowo na gazetę pozostawioną na dziedzińcu. Leżała za bramą. Widać kurier znów bawił się w rzut przez mur. Skrzywił się. Dobrze, że tym razem nie trzeba było znów ściągać gazety z dachu. Przewertował szybko nagłówki. Dwa przykuły jego uwagę: „PMC poniosło straty w wojnie z WBG”, „Nieumarli napadli na Zakute ?by”. Psiakrew. Nawet nie można się doedukować, bo już jakaś wojenka ominie. Dobrze, że miał pod ręką papier i pióro. Szybko wystosował list do Kalama w sprawie wojny. Po chwili namysłu wysłał drugi do Zakutych ?bów. A nuż będą chcieli pomocy. Choć na odpowiedź piratów będzie pewnie musiał poczekać. Szanse, że będą trzeźwi duże nie były. Ciekawe czy zauważyli już, że mają wojnę… Pokręcił głową. Nie czas teraz na rozważanie przyszłych opcji. Data na gazecie podpowiadała mu, że to już dziś ma egzamin na Uniwersytecie Rivangockim. Dosiadł konia i galopem ruszył w stronę stolicy.
_________________
Haart Mroczny Berserker
Grow in Power Denarius Czarny Mroczny Najemnik
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum