W imieniu pirackiej braci(moim no i może z 2 innych popaprańców) ogłaszam co następuje:
Piraci Morza Czaszek, srając na prawo Lotharis, prawo boskie, ludzkie i jakie tam jeszcze ...rwa sobie wymyślicie, a przede wszystkim srając na ogólnie pojętą praworządność i uczciwość, potępiają świętoszkowatość Błękitnej Gildii i wyrzygują w wasze gładkie mordy, iż nie ustaną w wysiłkach, póki chłopców biednych nie przestaniecie bałamucić, a dziewek, które gdzieś tam pewnie kryją się w tym waszym gaju nie wychędożycie!
Jednakże, mając na uwadze nasze lenistwo i w ogóle, będąc świadomymi waszej fizycznej ułomności, dajemy wam możliwość naprawienia swych win i życia tak jak to na homo ludens przystało. Niniejszym, Piraci Morza Czaszek gwarantuje wszystkim skruszonym członkom Błękitnej Gildii, którzy zdecydują się porzucić szaty świętych męczenników, immunitet, uwalniający od szyderstw i nieprzystojnych żartów ze strony pirackiej braci, wszystkich rozumnych ras, bogów i Imperatora. Natomiast raszpli Valkyrii, jej seks-zabawce Victorowi i temu zielonemu paskudzie PixiDixi czy jakoś tak, gwarantujemy piwo w karczmie, jeśli poddadzą się w tej wojnie i rozwiążą tę plugawą organizację, Błękitną Gildią zwaną.
Który z nas to pisał nie powiemy, bo pewnikiem jakiś niewyżyty paladyn będzie sobie wyobrażał tę scenę, w której uniesiony słusznym gniewem pirat dyktował to pismo jakiemuś jajogłowemu, i na to wyobrażenie rączki zsuną się pod kołderkę i dadzą odejść tej wizji w gorączce samogwałtu.
Tekst nie mój,ale w 100% się z nim zgadzam i ponoszę odpowiedzialność za jego rozpowszechnianie
_________________ Alkoholicy są dla mnie niczym ...... Niczym Bracia.
Autor postu otrzymał 1 piw(a)
Ostatnio zmieniony przez Emilka 2010-02-18, 02:03, w całości zmieniany 3 razy
We własnym imieniu piszę ja. Ponieważ nie widzę powodu, aby zajmować kogoś wyżej szczekaniem ulicznych kundli.
To bardzo miłe, ze chcecie bić rekordy w defekacji na coś, co materialnie nie istnieje. takie "sranie" w próżnie to zaiście, czysta, a raczej brudna magia. Osobiście mogę wam w tym pomóc, rozszerzając wasze odbytnice. Zrobiłem to już dwukrotnie i widzę, ze mości panienki (mężczyznami kalek wojennych nie nazwę) życzą sobie powtórkę z rozrywki.
To bardzo miłe, ze chcecie zadbać o nasze samopoczucie. Ale aby zwymiotować nam do gardeł, wpierw musicie wstać, bo klęcząc na czworaka możecie zwymiotować najwyzej do swoich pieluch. I wypadałoby te brudne pieluchy zdjąć z głowy. Chyba, iż wasze wymiociny posiadają właściwości żrące, czego oprócz pijących, nie posiada nosiciel.
Imć dziewek u nas nie zobaczycie. To coś zarośnięte, pachnące uryna "cosie", charakterystyczne dla waszego środowiska, istnieją tylko u was. Z pewnością chodziło wam o stworzenie zwane kobietą i damą. W przeciwieństwie do latających owiec te "stworzenia" istnieją. Wystarczy ze umyjecie, ogolicie i przestaniecie wsadzać rozmaite przedmioty w narządy rodne waszych "dziewek". Wtedy ujrzycie ta mityczna, dotąd niedostępna dla was kobietę, a nie żeński odpowiednik kucyków.
Jestem szczęśliwy, widząc waszą chęć pomocy nam. Ale doprawdy, jedna, brudna moneta portowego obszczymurka, wrzucona do sakwy pełnej czystych, złotych monet, nic nie zmieni. Jeżeli posiadamy jakąkolwiek ułomność, to na pewno będziemy szukać rady u kogoś, kto ma o tym pojęcie. Chociażby medyk. Miast próbować pomagać ludziom zadowolonym z życia, proponował bym poprawić własną, na prawdę nędzną sytuację. Odchody zwierząt i uryna nie powinny stanowić dla was suplementu codziennej diety.
Jestem pewny, iż wymieniona przez was osoby, posiadają w swoim składzie znacznie mocniejsze i wytrawniejsze alkohole, niż pospolite szczyny ukradzione z portowej mordowni. Co zaś tyczy się waszych gwarancji, na prawdę, obiecywanie nam, że po wtorku nastąpi środa, jest czysto bezcelowe.
Ależ to oczywiste, ze ktoś musiał za wasza daremną brać pisać. Nie spodziewam się, aby któryś pirat opanował sztukę chociażby podpisywania się krzyżykami. Co do onanizmów pewnego paladyna, to muszę stwierdzić ze prawdopodobnie jest to identyczny mit, jak ten, mówiący iż Nadinspektor Szafa jest sprzętem domowym, z czego wymieniona nadinspektor zbytnio nie jest zadowolona.
Tak więc ponownie zapraszam. jestem ciekaw, co pokarzecie za trzecim podejściem. O ile nie będzie to znowu ucieczka, trzymanie się za rzycie i błaganie o litość i miłosierdzie, jak to miało miejsce podczas poprzednich dwóch starć.
Wielkie i Niezależne ogłoszenie równiez miało coś do przekazania:
Piraci, w swej wiecznej pogoni za trunkami, złotem i dziewkami (co samo w sobie nie jest bynajmniej czynem zasługującym na potępienie) przegapili gdzieś po drodze, iż Błękitni Bracia i Siostry (tak, tak to nie plotki) praktyki swoje gildyjne stosować zwykli tylko we własnym gronie, nie narzucając się z nimi w czas pokoju. To, że zapewne wielu z was w swych wiecznie zamroczonych pamięciach posiada wspomnienia zgoła odmienne, złożyć nalezy na karb bolesnych przeżyć w czasie wszystkich ostatnich wojen. Smutna rzeczywistość i brak zamtuzów na waszej wyspie sprawiły, że przycisnieci potrzebami i rozochoceni walką wojacy nie przebierali w otworach, niewoląc wszystko co tylko stanęło im na drodze, a było zbyt słabym by się obronić. Jednakowoż ogromnym zdziwieniem napawa mnie fakt, iż takie traktwanie widocznie przypadło wam do gustu i z tęsknoty za ostrym dotykiem błekitnych mieczy, a może i nie tylko mieczy, zdecydowaliście się na tę desperacką w swej beznadziejności próbę zdobycia naszej uwagi. Mogę zapewnic, że z równą ochotą i zapałem niezależni wojownicy wesprą swych sojuszników, by po raz kolejny wziąć udział w tej może i niezbyt czystej, ale za to jakże emocjonującej wszystkie strony, walce.
Jako, że osobiście nie gustuję w tak brudnych zabawach, zadowolę się ponownie stanowiskiem kronikarza i z ciekawością czekam na doniesienia o wojennych wyczynach, obiecując iż poświęcę im tyle czasu ile uznam za stosowne.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Jaszczur przysłuchiwał się przemowie półelfa... Sssnassy sie, se so? Siulamy ssie, ssy nie? - zapytał rzeczowo stojącą obok niziołkę - I sso ta kossisa tu robi, ke? - podgryzł nieco tytoniu - I ło sso mu chodzi? Pssesa ssesą fojofnika jessst falsyś, sso nie? Mamy siesieś na ssatach i nis nie robiś? ?o co mu chossi? - podszedł do Azareusa i przyjaznym gestem poklepał go po ramieniu - Panie ślachsis! - splunął przeżutym tytoniem pod nogi paladyna - Niech sie wasssmośś tak nie łekssytuje, bo wasssmośsi ssyłka we dupie pynknie! - popatrzył zatroskany na swego przeciwnika.
Poczłapał do kocicy -A ty tu ssego ssukas? Se? - zapytał grzecznie.
-Sssspssssszszszsczcczpsps…..hrrrr.. krrrr… tfu!
Makowa Panienka poprzedrzeźniała jaszczura, ściągnęła melę z mózgu i splunęła obficie pod nogi. Jeszcze pół roku temu zrzygałaby się na samą myśl o tym co przed chwilą zrobiła, przebywanie wśród pirackiej braci robi swoje.
-Na moje, Panie Gadzie, to ten tam pieniacz w bławatkach pewnikiem kuśki do rzyci szuka, a kocica to nie wiem, może ją skrajnie ekscytuje zapach juchy?!
Jaszczur obejrzał się na rudą maskotkę Yberii. Takie małe to, a charknąć potrafi jak stary, nie ma co, świat idzie do przodu! No i prawi do rzeczy, a niby baba... Co to będzie za dziesięć lat? Strach się bać, lepiej zginąć w tej pieprzonej wojnie.
Lubisss ssapassek juchy? - spytał kocicy nawiązując do odpowiedzi Makowej Panienki - Sssy... - zachęcił przyjaźnie do odpowiedzi na to niewinne pytanie.
"szafa to ma zmysł literacki" - Pomyślał sobie Aza. Podczas rozmowy z nią, dostał polecenie, aby przeczytać ów pismo wtedy, kiedy zaczepi mnie któryś z tych pirackich filozofów, co to chodzą po mieście i szukają odpowiedzi na swe egzystencjalne pytania. Ledwie skończył recytować tekst, przy którym ledwo powstrzymywał śmiech, zaczepił go gad. bełkotał coś, a następnie przystąpił do Sidanki stojącej obok która, najwidoczniej, przeczytała podobny dokument.
Aza już wyjął srebrna monetę z kieszeni, kiedy to spostrzegł rudą nizołkę, która najwidoczniej coś mamrotała. "Biedne dziecko" pomyślał paladyn. Następnie rzucił niziołce monetę mówiąc:
- Masz drogie dziecko, przestań gaworzyć i kup sobie lizaczka w pobliskiej cukierni.
Następnie skierował się w stronę Sidanki, zaczepianej przez wymienionego wcześniej lacerta.
Ostatnio zmieniony przez Azareus 2010-02-12, 22:01, w całości zmieniany 1 raz
Kocipuszka wyprostowała się zadowolona widząc, że wreszcie, znów coś się dzieje. Oczyma wyobraźni widziała już kolejne zapisane równym pismem karty pergaminu, w których szydzić będzie ze wszystkich. Uśmiechnęła się przelotnie, zastanawiając się kto tym razem okaże się rzeźnikiem na miarę Txikiego i czy wojownicy tak chętnie jak wcześniej będą jej powierzać frontowe sekrety.
Wizję sławy i sutych obiadów rozwiał jednak niezbyt przyjemny zapach.
Cofnęła się dwa kroki i zlustrowała jego źródło. Hmm, ta jaszczurka była jej znajoma poniekąd. Bezduszny, bezrozumny... coś się kołatało w umyśle sidanki...
- Bez Kości - wykrzyknęła cicho, przypominając sobie wreszcie jego miano spogladając na swego rozmówcę.
- Ale dlaczego Bez Kości - pismacka ciekawośc wzięła górę nad instynktem ktory nakazywał szukać schronienia po zawietrznej.
- Co robię? czekam na bitwe, ktoś w końcu musi ułozyć pieśni o bohaterskich walkach i haniebnych ucieczkach, skąd by inaczej lothariańczycy wiedzieli co się na wojnach dzieje - zdziwiła sie, ze ktoś może nie wiedzieć takich podstawowych rzeczy. W jej oku błysnęła ciekawość.
- Czy wzywać będziecie na pomoc wojowników ze Złotego Legionu? Słyszałam że ta niedoceniana gildia ma w swych szeregach prawdziwego szaleńca, aczkolwiek plotki nie wspominały czy chodzi o walke czy o coś innego, bo on podobno wyrzucony z błekitu za spółkowanie z meblami... - zamysliła sie wysuwając koniuszek języka.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Oczy lacerta zwęziły się... Skąd ta ciepłokrwista samica znała jego imię? To niebezpieczne, znając imię można rzucić urok. Postanowił zbadać sprawę bliżej - Sss... - zaczął pewnie - Jam jesss Sssał Besss Kosi! Ssamu bess Kossi pytosss? No to jessst taaak... Miołech ssatatki na dobrego tego, no, sssamana, ale ssa dusso sasu spensołech na podnossseniu kamini, rossmies, so nie? No to jesstem tera doś silny, ale suchy taki trosssku, kiejbym kosi nie mioł, ło to to! - wyjaśnił rzeczowo. Obejrzał się wkoło... Dziwnie się czuł, prawie jak herszt, pytali go o politykę i inne takie - SSłoty lygion? Psss... Rassej nie, ich ssef jest naprafte ssalony... - położył pysk na ramieniu kronikarki i sapnął samczo - Jak mosss jesse siakieś pytonia to mossemy iśś do mojej siesiby fe kanałach i tam si systko wyjasnie... Sy.Sy.Sy - urwał widząc, że znerwicowany półelf podszedł do nich.
Rudziaszka złapała monetę, ugryzła by sprawdzić czy ją Pan Bławatek nie robi na szaro i schowała do kieszeni, poczym bez słowa splunęła na ręce złapała za topór niewiele mniejszy od niej i poszła za Gadem. Przystanęła przy rozmawiających dyskretnie nasłuchując.
Pan znerwicowany Azareus już dochodził. Od tyłu. jak zwykle, podchodził ludzi kiedy byli do niego odwróceni. Dotąd nigdy nie miał okazji porozmawiać z portowym filozofem. Aby rozluźnić nieco atmosferę, skoczył na gada, zawieszając się jedną ręką pieszczotliwie na jego szyi
- Sie masz panie... ssał bez Kości! Powiedz mi no... ile to jest pół litra na dwóch?
Tak, to pytanie dręczyło go od dzieciństwa. Skoro to filozof, to na pewno znajdzie odpowiedź. Poprzedni niestety kończyli na stosie.
Wojna wymaga ofiar, tylko... czemu miała byc pierwszą z nich - ta myśl tłukła się w jej głowie gdy jaszczur zbliżył się na niebezpieczną odległość jednego ukąszenia.
- No a jakżeby ktoś był tu, kto nie zna tajemnych przepisów na Nalewke Bez Kości - zreflektowała się co mówi - To znaczy przepisu podobno nikt nie zna, ale sama nalewka jest znana szerokiemu gronu smakoszy. A co do wspólnych wizyt i kanałów, to moze innym razem, chciałabym popytac jeszcze innych zgromadzonych co mają ciekawego do powiedzenia - odsunęła się dyskretnie i stanowczo spoglądając na usmarkana niziołkę.
- A nie, to tylko brud, mruknęła pod nosem...
W tym momencie usłyszała pytanie zza plecówi odwróciła się szybko obserwując sytuację.
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Zdobycz wyrwała mu się. Tym razem. Odwrócił się do paladyna, spojrzał mu w oczy - Ssssagadki! - jaszczur aż klasnął w dłonie, uwielbiał zagadki - A moge najpierw ja? Prossse... Sso to jessst: brudne, sserwone i smierdzi? - zapytał i przestąpił z nogi na nogę, co za emocje! A wojna dopiero się rozpoczęła!
- Na pewno jest to ten mały luluś, któremu rzuciłem przed chwilą srebrnika! Albo żarcie które zjadają te jełopy z GWNu!
Nie czekając na odpowiedź, zapytał:
- No to ile to jest pól litra na dwóch?
Sidanka zmrużyła oczy słysząc odpowiedź niewydarzonego paladyna. Jej dłoń zacisnęła się na rękojeści sztyletu, może i nie była wybitnym szermierzem, ale rzucała zabójczo celnie. Nie spuszczała wzroku z mieszańca, czekając jednocześnie na reakcje szarozielonego jaszczura...
_________________ Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum