Na rynku jak zawsze panował lekki tłok. Kupcy jak zwykle starali się sprzedać swój towar przekrzykując się w cenach. Strażnicy kręcili się w koło. Mieli oko na każdego kto tylko pojawił się po raz pierwszy w mieście. Tu i ówdzie słychać było rozmowy w różnych językach. Orkowie rozpychali się aby jak najszybciej dostać się do karczmy bądź odwiedzić stragany z bronią. Młoda godzina wskazywała na to iż nie każdy wojownik jeszcze się obudził. Mężczyzna szedł wolnym krokiem nie wadząc nikomu. Był młody. Jego twarz pokrywał lekki zarost. Stary płaszcz falował od lekkich podmuchów wiatru odsłaniając od czasu do czasu miecz wiszący przy boku. Kaptur na głowie zasłaniał bujną czuprynę. Na nogach lekkie wojskowe buty, na których widoczne były ślady nie jednej wyprawy.
- Nic tu się nie zmieniło. Pomyślał szermierz.
Pamiętał tu każdy kont, każdą najmniejszą dziurę a jednak nie do końca. Już miał skręcać w stronę dzielnicy w której znajdowała się karczma gdy uświadomił sobie że na drodze która kiedyś do niej prowadziła pojawiło się kilka nowych budynków.
- No pięknie, teraz to już mogę zapomnieć o posiłku. Wszędzie pobudują te swoje mieszkania a człowiek ma kręcić się po mieście jak ślepy szukający swego psa przewodnika.
Wściekły w duchu kopnął stojącą nie opodal drewnianą beczkę. Odwróciwszy się na pięcie skierował swe kroki z powrotem na rynek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum