-Psia twoja mać - krzyknął Kaldar, obracając się w kierunku goblina, który przed chwilą zaatakował jego Druha. Krasnolud wydał dziki okrzyk i z całych sił uderzył poziomo w kierunku przeciwnika...
Kaldar brocząc krwią, zwrócił się w kierunku goblina. Razem z Glognarem zaczęli okrążać goblina, który wiedział już jaki czeka go los. W oku Kaldara pojawił się dziki błysk. Krasnolud podniósł z trudem swój topór i całą siłą jaka została mu w ramionach opuścił go na goblina.
Nie pomogły zasłony, topór przeszedł przez pancerz goblina i pogruchotał mu klatkę piersiową.
Kaldar upadł na ziemię, topór tkwił w piersi przeciwnika, a on oparł się o ścianę tunelu.
- Dali nam popalić - powiedział ciężko dysząc. - musimy szybko opatrzyć rany.
Glognar przysiadł na ziemi i oparł się o ścianę tunelu, ciężko dyszał. Krew sączyła się mu z rany na nodze brudząc na czerwono nogawkę spodni
-Może i masz rację ale koniec koców to my żyjemy a oni nie.
Glognar obmył bimbrem ranę nogi po czym urwał pasek materiału z giezła i dość mocno obwiązał nim ranę nogi. Następnie wyrwawszy drugi kawałek maeriału i podszedł do Kaldara.
-Pokaż tą rękę.
Rzekł i oczyściwszy ranę bimbrem obwiązał ją w podobny sposób.
-Dziękuję. Czy uważasz że powinniśmy zejść dalej i zobaczyć co się tam dzieje? Może się to okazać niebezpiecznie, ale coś się tu musiało stać od Twojej ostatniej wizyty, skoro dotarły tu gobliny.
Kaldar ciężko dyszał pod ścianą, czuł jak powoli wracają mu siły, mimo rany którą odniósł.
Krasnoludy powstały powoli i ostrożnie postąpiły w głąb tunelu. Nie wzięli pochodni, aby nie zwiększać niebezpieczeństwa. Początkowo ogarniała ich ciemność, ale krasnoludzkie oczy szybko przywykają do mroku jaskiń i kopalń. Im bardziej zstępowali w dół tym większy chłód odczuwali na swojej skórze...
W końcu, na dole tunelu udało się dostrzec czerwone światła błyskające na ścianie, a do ich uszu dotarły trzaski stali, młotów i kowadeł.
- Co u licha się tutaj wyprawia - szepnął Kaldar do Glognara - czyżby te przeklęte stwory postawiły sobie tutaj twierdzę?
-We dwóch i z tymi ranami nie damy im rady. Trzeba będzie tu kiedyś przylecieć by to ścierwo wyplenić. Myślę że dzisiaj jedyne co możemy zrobić to zawalić tunel zrywając podpory i stemple.
-To jedyne rozwiązanie w tym momencie. I tak się zdziwią jak okaże się że ich nowy tunel prowadzi do nikąd. W takim razie wracamy na górę. Mamy tam liny, może w ten sposób uda nam się zniszczyć podpory.
Po dwóch godzinach byli już z powrotem. Kilka podpór musieli porąbać gdyż liny do tych miejscach okazały się za krótkie. Jednak te podpory bliższe wejścia do tunelu z powodzeniem udało się poderwać przy pomocy gryfów i mocnych konopnych lin. Po tych pracach sufit tunelu mocno osłabiony z głuchym łoskotem zapadł się na odcinku około jednego kilometra.
-Uff
Westchnął Glognar styrany i zmęczony krwawiącą raną. Usiadł na ziemi opierając się plecami o siedzącego obok swojego gryfa.
-To miejsce jest dla nas jak na razie spalone. Powiedz przyjacielu czy w Rivangoth masz jakieś bezpieczne miejsce gdzie będziemy mogli się wykurować a może znasz jakąś zielarkę?
Kaldar przysiadł obok Glognara zmęczony wydarzeniami tego dnia. Rana nie doskwierała mu aż tak bardzo, mimo wszystko ograniczała jego ruchy.
-Do Rivangoth, jeszcze kawałek, chociaż dzięki gryfom nie byłoby to tak daleko. Możemy zatrzymać się tam w jednej z karczm, ale myślę że najlepszym pomysłem będzie udanie się do jakiejś pobliskiej wioski. Może tam znajdziemy miejsce dla siebie w lokalnej gospodzie i odpoczniemy trochę. Najbliżej będzie do Tiamy, albo do Nemes na skraju Pajęczego Lasu, jeżeli się nie mylę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum