Forum Lotharis Strona Główna

 Ogłoszenie 

DISCORD a co mi tam...


Poprzedni temat «» Następny temat
HSP vs GWN
Autor Wiadomość
Blackwind


Grrretha Wielka Niedźwiedzica
Ghrull
?owca
Wiek: 41
Posty: 38
Piwa: 4/6

Zloto
Wysłany: 2009-06-04, 20:48    [Cytuj]

Leżał pod palisadą wrogiej osady... Martwy...
Okrutni bogowie wojny nie dali mu dziś pokonać przeciwnika, przyznając laur zwyciestwa rywalowi. Cóż począć, skoro taki już los wojownika. Ktoś ginie, by żyć mógł ktoś... A miało być tak pięknie...

Dwaj walczący rozpoczęli taniec śmierci na ubitej ziemi przed gildyjnymi murami. Nie bacząc na późną porę, licznie zgromadzony tłum gapiów okrzykami zagrzewał do walki obu wojów. Bukmacherzy szybko wczuli się w sytuację, wprawnym okiem oceniając poziom i umiejętności obu przeciwników. Pienądze przechodziły z ręki do ręki. Zakłady szły jak 3 do 10 na korzyść każdego z walczących, natomiast 4 na 10, po uważnych obserwacjach pierwszych zadanych sobie nawzajem przez wojów ciosów, szło w zaparte, że nie inaczej, jak pewnikiem pozabijają się nawzajem i trzeba będzie ogłosić remis...

Może to wina panujących ciemności, może to ślepy los, może wrodzony pech obu wojów, a może - jak twierdzą niektórzy - osobista ingerencja sił wyższych, lecz fakt faktem, że obaj rywale dość często przegapiali nadarzające się okazje do zadania kolejnego celego ciosu, solidarnie prezentując poziom wyraźnie poniżej swoich możliwości, na co oberwująca zmagania zdecydowanie stronnicza publiczność reagowała albo gwizdami dezaprobaty, gdy szansę przegapiał broniący honoru szermierz lub okrzykami radości, gdy to samo przytrafiało się atakującemu najemnikowi. Sprawiedliwości trzeba przyznać, że więcej miała powodów, by krzyczeć z radości, niż gwizdać...

Aż w końcu nadeszła chwila prawdy. Ostateczny cios dobił słaniającego się już na nogach jaszczura. Walczył dzielnie. Najlepiej jak umiał. Lecz to nie wystarczyło. To wszystko. Zrobił ile mógł, lecz to nie wystarczyło...

Tak poległa pierwsza ofiara w tej wojnie... Lecz na pewno nie ostatnia...
_________________
w szerszym kontekście...
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
 
     
Lathea
Zasłużony dla Rivangoth
huragan



Sidan
Rycerz
Posty: 444
Piwa: 45/25
Skąd: Amsterdam

Zloto
Wysłany: 2009-06-04, 22:03    [Cytuj]

Nachyliła się nad leżącym berserkerem.
- Ej, ja tylko żartowałam, wstawaj - zdjęła pancerną rękawicę i poklepała mroczniaka po policzku, pamiętając by wcześniej schować pazury.
- Nooo, już, zaraz tu będziemy mieli niezłą jatkę, na pewno nie chcesz tego przegapić - w szarzejącym świetle dnia widziała nadciągającą w oddali grupkę. Na nieszczęście byli na tyle daleko, że nie była w stanie rozpoznać twarzy, choć ich lekkie ruchy zdradzały, że to nie pancerni.

Zapowiadał się ciekawy wieczór...
_________________
Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM]
 
     
mindmaster


Haart
Mroczny Elf
Berserker

Wiek: 38
Posty: 396
Piwa: 20/8

Zloto
Wysłany: 2009-06-04, 22:20    [Cytuj]

Haarta obudziło łaskotanie w policzek... Coś jakby futro... Nawet było to przyjemne uczucie. Do jego uszu dobiegł melodyjny głos. Taka pobudka coraz bardziej zaczynała mu się podobać, pomimo niewielkiego bólu głowy. Jego nie do końca funkcjonujący jeszcze umysł zdołał wyłonić z potoku słów słowo "jatka". Błyskawicznie zareagowały instynkty nabyte w wielu walkach i w momencie cała uwaga jeszcze przed chwilą nieprzytomnego berserkera skupiona była na otoczeniu. Ciągle trochę otumaniony zaczął zwracać uwagę na to co działo się wokół niego. Pierwszą rzeczą jaką zauważył była klepiąca go po policzku łapka. Na której przedłużeniu znajdowała się postać sidanki, której błyszczące żółtozielone oczy przypominały mu kamienie szlachetne mieniące się własnym wewnętrznym blaskiem. Nieopodal leżała odcięta gałąź, a po przeciwnej stronie ciało kobiety. Jego uszy wychwyciły odgłos zbliżającej się grupy wojowników. Nie byli bezpośrednim zagrożeniem. Czuł dalej łapkę na swoim policzku. Postanowił jeszcze trochę poleżeć. Nie widział sensu kończyć miłej pobudki z powodu problemów które ledwo wchodziły w zasięg wzroku, a łaskotanie po policzku było jak najbardziej przyjemne...
_________________
Haart
Mroczny Berserker
Grow in Power

Denarius Czarny
Mroczny Najemnik

It's gonna blow!
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
  Gildia Wielkich Niezależnych
     
Lathea
Zasłużony dla Rivangoth
huragan



Sidan
Rycerz
Posty: 444
Piwa: 45/25
Skąd: Amsterdam

Zloto
Wysłany: 2009-06-04, 23:01    [Cytuj]

Wzruszyła ramionami...
Skoro tak.
To rzeczywiście warto przed walką wypocząć.
Uwaliła się przy mroczniaku, sprawdzając jeszcze tylko czy topór gładko wysuwa się z obejmy.

Może to ostatni raz tak leży, beztrosko machając ogonem.
A może nie.
- Nie czas teraz na smętne myśli - uśmiechnęła się rozluźniając na chwilę napięte mięśnie.
_________________
Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM]
 
     
mindmaster


Haart
Mroczny Elf
Berserker

Wiek: 38
Posty: 396
Piwa: 20/8

Zloto
Wysłany: 2009-06-05, 11:09    [Cytuj]

Sidanka i drow leżeli ciesząc się chwilą i odpoczywając. Wszystko było pięknie. Słoneczko świeciło, ptaszki ćwierkały, w gildii panowała wojna, a wojska przeciwnika zbliżały się na bitwę. Czego więcej od życia mógłby chcieć wojownik?

Haart odwrócił się w stronę Lathei. Zawsze wiedział, że koty lubią wylegiwać się w słońcu, ale widząc nagrzewającą się rycerską zbroję nie mógł nie podziwiać wytrzymałości towarzyszki. Już w jego ćwiekowanej zbroi było mu ciepło. Trudno mu było wyobrazić sobie bycie zapuszkowanym w metalowe płyty w dodatku jeszcze z futrem na ciele...
- Nie za ciepło Ci? - zwrócił się do sidanki.
_________________
Haart
Mroczny Berserker
Grow in Power

Denarius Czarny
Mroczny Najemnik

It's gonna blow!
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
  Gildia Wielkich Niezależnych
     
Lathea
Zasłużony dla Rivangoth
huragan



Sidan
Rycerz
Posty: 444
Piwa: 45/25
Skąd: Amsterdam

Zloto
Wysłany: 2009-06-05, 12:27    [Cytuj]

Przeciągnęła się.
- Za ciepło? Niee - mruknęła z rozbawieniem - Futro mnie ratuje, gdyby nie ono już dawno kąpałabym się we własnym pocie. Rycerze zazwyczaj śmierdzą, ale na szczęście kotków to nie dotyczy - prychnęła podnosząc głowę.
- Pieśni? Tutaj? Czy to możliwe, by nasi szaleni mnisi wybrali się na pielgrzymkę w te okolice - szturchnęła Haarta.
- Ciężko może być - wskazała na oddziałek przeciwnika, który właśnie zauważył łatwy łup.
- Skoczę im pomóc, a ty sobie odpocznij - zawołała biegnąc już w stronę napastników.
Kątem oka dostrzegła jeszcze zbliżającego się Amara, który uważnie przyglądał się stojącemu nieopodal mroczniakowi...
_________________
Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM]
 
     
mindmaster


Haart
Mroczny Elf
Berserker

Wiek: 38
Posty: 396
Piwa: 20/8

Zloto
Wysłany: 2009-06-05, 12:52    [Cytuj]

Eh... i znowu miłe towarzystwo zniknęło... Usiadł na ziemi i zaczął czyścić swój topór, uważnie śledząc przebieg wypadków. Powalczyłby z kimś, ale nie miał ochoty brać udziału w przepychankach. HSP wiedziało co robi posyłając takie małe grupki. Za mało, aby wszyscy mogli sobie z nimi powalczyć... Jak tak dalej będą się kłócić kto ma którego przeciwnika wziąć to nikogo nie wystawią na obronę... pomyślał. Miał nadzieję, że Lathea wygra swoją walkę. Patrzył jak stanęła w pierwszym szeregu. Głupio by było stracić tak dobrego rycerza zaraz na początku wojny. Jeśli ktoś by ją zabił miałby zarezerwowane spotkanie z jego toporem. I postarałby się aby to spotkanie było jak najbardziej bolesne...
_________________
Haart
Mroczny Berserker
Grow in Power

Denarius Czarny
Mroczny Najemnik

It's gonna blow!
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
  Gildia Wielkich Niezależnych
     
Lathea
Zasłużony dla Rivangoth
huragan



Sidan
Rycerz
Posty: 444
Piwa: 45/25
Skąd: Amsterdam

Zloto
Wysłany: 2009-06-05, 13:42    [Cytuj]

Nie zdążyła.
Biegła tak szybko jak tylko mogła, ale i tak kiedy przybyła na miejsce dwójka mnichów wiodła nierówny bój. Jednak nie było się czemu dziwić - choćby niewielki wzrost gnomów i ich niezbyt rozwinięta muskulatura stawiały ich na przegranej pozycji w walce z krasnoludem czy elfem. Trzeci natomiast radził sobie zadziwiająco dobrze - jaszczur, który go atakował miał problemy by przebić się przez mocny pancerz...
Szybkie spojrzenie do tyłu upewniło ja, ze Amar zajął walką Kefeona.

Pozostał już tylko jeden.
Spóźniony nieco w stosunku do reszty towarzyszy, stanął do walki jakby nie do końca z nimi. W końcu to paladyn, święty rycerz, nie dla niego walka w tłumie...
Ustawiła się na pozycji, doskonale wiedziała, że to ona musi atakować, inaczej dar regeneracji życia jaki niewątpliwie posiadał może zadecydować o zwycięstwie. W jej interesie leżało jak najszybsze zakończenie tej walki.
Rozpoczęła taniec śmierci, płonącym orężem znacząc krwawe ślady. Zbroja przeciwnika nie stanowiła najmniejszego problemu dla morderczego topora, jednak żywotność mroczniaka wzbudziła jej szacunek.
Walka trwała dłuuugo, oboje zaczęli się przewracać ze zmęczenia.
I nagle stało się coś dziwnego, jakby dwie rzeczywistości nałożyły się na siebie. Miała przed oczami swoją postać, ledwo żywą, leżącą na skrwawionym gruncie, z gasnącymi oczami i pyszczkiem wykrzywionym w triumfalnym grymasie. Otrząsnęła się z majaków i rozejrzała dookoła.
Walka była skończona, lecz o dziwo była w dużo lepszej kondycji niż jej się zdawało.
Podeszła do przeciwnika i zamknęła mu oczy.
To był udany pojedynek...

Nie, to był tylko sen na jawie...
Może wizja tego, co dopiero nadejdzie.
_________________
Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM]
 
     
mindmaster


Haart
Mroczny Elf
Berserker

Wiek: 38
Posty: 396
Piwa: 20/8

Zloto
Wysłany: 2009-06-05, 18:32    [Cytuj]

Haart przyglądał się walce. W pewnej chwili wydawało mu się że ogląda kilka razy to samo. Walka wydawała się mieć kilka zakończeń. Zastanawiał się czy to nie efekt uderzenia w głowę, ale nieraz już mocniej oberwał i majaków nie miał. Po chwili zobaczył błysk i Amar z Latheą stali nietknięci na polu bitwy podczas gdy ich przeciwnicy zniknęli. Czarci pies. Ani chybi magia. Znów jakiś szatański pomiot zdecydował się zakrzywiać rzeczywistość. Kto wie co jeszcze zostało zmienione... Przeklęci magowie. Podniósł się z ziemi i podszedł do Lathei.
- Wszystko w porządku? Jesteś cała? Dobrze się czujesz? - zapytał przyglądając się uważnie sidance, starając się dostrzec, czy aby jest to wciąż jego przyjaciółka, a nie jakaś potwora w jej ciele. Z magią nigdy nic nie było wiadomo...
_________________
Haart
Mroczny Berserker
Grow in Power

Denarius Czarny
Mroczny Najemnik

It's gonna blow!
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
  Gildia Wielkich Niezależnych
     
Lathea
Zasłużony dla Rivangoth
huragan



Sidan
Rycerz
Posty: 444
Piwa: 45/25
Skąd: Amsterdam

Zloto
Wysłany: 2009-06-05, 18:51    [Cytuj]

Była wściekła.
Nastroszone wąsy, cichy warkot wydobywający się z głębi gardła i pazury wbijające się w drzewce topora powinny być wystarczającym ostrzeżeniem, by trzymać się z daleka.
Spojrzała gniewnie na mroczniaka, odsłoniła kły.
- Nie wiem co się tu dzieje, ale nie zwykłam puszczać płazem takich sytuacji! Nawet gdy śmierć sama czy bogowie, o ile istnieją, przychodzą zabrać mi zwycięstwo. On umrze i ja to wiem.
Odwróciła się na pięcie i poszła zobaczyć co z jedynym ocalałym gnomem, wrogie niedobitki zdążyły się już bowiem ulotnić w pośpiechu.
Ogon sidanki uderzał z głuchym trzaskiem o jej pokryte blachami boki.
_________________
Nigdy niczego nie zapominały. Nigdy nie cofały raz ofiarowanej przyjaźni. I nigdy nie przestawały nienawidzić, jeśli kogoś lub coś znienawidziły.
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM]
 
     
Vitriol


Vissthal Ingreholm
Ork
Najemnik
Posty: 124
Piwa: 25/12

Zloto
Wysłany: 2009-06-05, 19:11    [Cytuj]

Dostrzegł go już z daleka. Pojedynczy punkt na grani wspinającej się w kierunku górskiej siedziby Hordy. Pojedynczy? Jednak zwiadowcy się nie mylili.
"Narwaniec jakiś?"
Jednym ruchem wyjął zza pazuchy niewielką fiolkę. Otworzył ją... ostro zapachniało egzotycznymi ziołami i zjełczałym tłuszczem. Ragdash wypił zawartość jednym haustem.
Nie był jedynym który zauważył wroga. Od razu zrobiło się zamieszanie. Któryś z żołnierzy pytał o coś
- ...gotować możnaby balistę i dziada trach... z daleka znaczy...
Nie słuchał tego. Powoli zszedł w kierunku bramy, wartownikowi dając znak, żeby ją otworzył. Czuł już lekkie mrowienie na skórze, znak, że narkotyk zaczynał działać. Rzeczywistość zaczynała zwalniać. Wyszedł na pole przed bramą, chwilę później usłyszał nienaturalnie niski huk zamykanych wrót. Czekał, na zmianę napinając i rozluźniając mięśnie. Ostatni raz spojrzał na palisadę. Większość żołnierzy Hordy będzie oglądać spektakl.
"Nie można pozwolić sobie na śmierć..." przemknęło mu w głowie "...trzeba dbać o morale."
Wreszcie pojawił się u końca hali. Stąd widał było go już bardzo wyraźnie. Krasnolud. Wielki młot nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Ragdash zaklął parszywie. Nie będzie jednak tak łatwo... ruszył w kierunku wroga, zdejmując z pleców topór. Uwielbiał te chwile. Dotyk drzewców broni był w tym stanie nadzwyczaj przyjemny...

Stanęli naprzeciwko siebie w odległości jakichś trzydziestu kroków. Ragdash słyszał zgrzytanie zębów przeciwnika. Czuł jego gniew. Czy spodziewał się trafić na Wodza Hordy? Pewnie nie. Teraz zapewne dostrzegł szansę jaka przed nim stanęła - na samym początku ubić wrogiego dowódcę. Nie będzie łatwo, oj nie... ale to nieważne... nie można dać się marnować eliksirowi z Tur Nemor.

Ruszył na przeciwnika niemal bezgłośnie, od razu wywijając toporem młyńca, którego skończył krótkim uderzeniem od dołu. Usłyszał stęk przeciwnika, niemal jednocześnie czując jego młot na swoim barku. Krótkie pchnięcie w wykonaniu krasnoluda odrzuciło go nieco, jednocześnie powodując iż narkotyk uderzył do tętnic z pełną mocą. Widział tylko kontur i ruch... kolory wyblakły. Ork rzucił się do ataku niespodziewanie przechodząc do skoku bezpośrednio z lekkiego przykucu. Topór zafurczał w powietrzu...

Trzy minuty później było po wszystkim. Narkotyk przestał działać momentalnie uwalniając ból. Ragdash syknął. Żył. A przeciwnik nie. I tyle dobrych wiadomości. Z walki zapamiętał głównie to, że nie chybił ani razu. Wszystkie ciosy dotarły do celu. Ciało krasnoludzkiego barbarzyńcy było zmasakrowane, ale stan orka nie przedstawiał się dużo lepiej... nie licząc tego, że jeszcze oddychał. Czuł kilka złamań - zmiażdżona lewa dłoń, przetrącony bark, coś z miednicą chyba też... a pewnie wyjdzie tego więcej. Będą go musieli poskładać, zanim znów stanie do walki. Ale w tym momencie musiał wrócić w obręb palisady o własnych siłach. Trzeba dokończyć przedstawienie... morale to podstawa. Ork odwrócił się i niemal niezachwianym krokiem ruszył w stronę bramy...
_________________
NIE ŻYJĘ!!!
life feeds on life feeds on life feeds on life feeds on...
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
 
     
Niebieskooki

Otto Niebieskooki Vakkos

Wiek: 32
Posty: 195
Piwa: 4/24

Zloto
Wysłany: 2009-06-10, 07:53    [Cytuj]

Po spóźnionym starcie grupy uderzeniowej człowiek sam musiał sztormować Zamek GWN-u. Długo szukał śladu swoich kompanów ale po drodze znajdował tylko rozdziewiczone dziewice oraz bukłaki po napitkach mistrza Bimbra, po długiej drodze znalazł się u bram GWN-u.
To co tam zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Leżało tam pełno trupów. Ruszył w stronę miasta, niestety na jego drodze stanął krasnolud. - To będzie jadka- pomyślał po czym z okrzykiem bojowym rzucił się na Krasnoluda, Pierwsza wymiana ciosów i naramienniki popękały. - Oho! Barbarzyńca! - pojedynek 2 barbarzyńców był dość krótki. Po 20 zadanych ciosach Krasnolud mimo swojej ogromnej wytrzymałości padł na twarzą w piach. Zadając 3 ostatnie ciosy człowiek darł się nie miłosiernie. To chyba spowodowało strach u przeciwnika, Po krótkiej lecz dotkliwej walce, człowiek postanowił zawrócić do siedziby hordy, jego rany były zbyt poważne by walczyć dalej
_________________

Człowiek Barbarzyńca Niebieskooki
Uczeń Turkusowej Szkoły Rycerskiej

..::Grow in Power::..

Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
  GWN
     
Vitriol


Vissthal Ingreholm
Ork
Najemnik
Posty: 124
Piwa: 25/12

Zloto
Wysłany: 2009-06-10, 17:07    [Cytuj]

Ragdash wstał znad ciepłych jeszcze zwłok Niebieskookiego. Ten, który go powalił, już gdzieś zniknął. Ork nie miał powodów do narzekań. Ostatni szturm zakończył się sukcesem. Wódz Hordy w syślach przeliczył trupy po obu stronach. "Jest nieźle" - pomyślał.

Z drugiej strony zdarzały się takie przypadki jak wyczyn Niebieskookiego. Żeby jeszcze można to było pod heroizm podciągnąć... lecz nie, to był objaw zwykłej głupoty. No, ale w końcu barbarzyńca zapłacił za nią słono. Dobry przykład dla innych, którzy chcieliby się wyrywać... choć Ragdash liczył na to, że po wyczynie Omerii jego ludzie będą choć nieco uważać. Szkoda tylko, że ten rycerz umknął... ale cóż, dostanie się go przy następnej okazji. Kolejna grupa powinna dotrzeć do Nimith już niedługo...
_________________
NIE ŻYJĘ!!!
life feeds on life feeds on life feeds on life feeds on...
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
 
     
Kelk
Główny Misiek

Kelk
Człowiek
Berserker
Wiek: 37
Posty: 248
Piwa: 12/8
Skąd: Czersk

Zloto
Wysłany: 2009-06-11, 00:51    [Cytuj]

Słuchając dwóch dzisiejszych opowieści Kelk podrapał się po głowie...
Ciekaw jestem czy ten Niebieskooki w końcu zwyciężył czy padł - pomyślał dumając
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
  WW&BG/SRN&MP
     
Niebieskooki

Otto Niebieskooki Vakkos

Wiek: 32
Posty: 195
Piwa: 4/24

Zloto
Wysłany: 2009-06-11, 09:58    [Cytuj]

*Za plecami Kelka odzywa się głos* - Wpierw podczas szturmu trafił na Krasnoluda Barbarzyńce i go rozgromił , natomiast potem z niewiadomych przyczyn rzucił sie do obrony przeciwko Człowiekowi Rycerzowi, wtedy też podczas 2 walki poległ... -
_________________

Człowiek Barbarzyńca Niebieskooki
Uczeń Turkusowej Szkoły Rycerskiej

..::Grow in Power::..

Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
  GWN
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 15