Forum Lotharis

Dzielnica uciech. - [S1] Karczma "Smoczy ząb"

Arnatos Malvoy - 2009-03-29, 23:10
Temat postu: [S1] Karczma "Smoczy ząb"
-No w końcu miejsce gdzie można się napić
Pomyślał efin kierując swoje kroki ku drzwiom nad którymi wisiał rzekomy "Smoczy ząb".
-heh jeśli to ma być smoczy ząb to nie dziwota że smoki prawie już wyginęły. Z takimi zębami to tylko kleik
Elfin przeszedł pod wiszącą ozdobą wykonaną najprawdopodobniej z pomalowanego krowiego łajna sądząc po zapachu , albo z innego badziewia. Wnętrze karczmy było zaskakująco puste. Jakby nie patrzeć lada dzień miały się odbyć nabory do szkół rycerskich . Do miasta zmierzały całe armię najróżniejszych podróżników i awanturników by zasilić szeregi szacownych szkół. Spodziewać się zatem można by było większego tłumu w jednej co tańszych karczm jaką był "Smoczy ząb". Pora jednak była jeszcze wczesna co mogło tłumaczyć pustkę panującą w lokalu.
Elfin przerzucił wzrokiem po zgromadzonych w poszukiwaniu czegoś.
.-"Hej ty" Czy może "panienko"
Rozważył jak zwrócić się do spostrzeżonej karczmarki. Oceniwszy jej wredny wygląd twarzy leniwy krok i paskudną aparycję elfin wywnioskował że z grzecznością to uschnie tu na wiór.
-Hej ty butelkę wina i jakiego jadła co tam akurat na ogniu macie.
Karczmarka najwyraźniej spodziewająca się właśnie tego tupu zachowania po gościach tego "szacownego" lokalu , wyciągnęła za lady podejrzanie wyglądającą butelkę napełniła miskę
jakimś gulaszem i przyniosła go elfinowi.
- 7 brązowych
Powiedziała tylko i szybko zgarnęła monety gdy te tylko pojawiły się w jej zasięgu, po czym odeszła. Arnatos zajął miejsce przy jednym z stolików i zabrał się do posiłku.
-Mh zadziwiające to wino prawie nie jest paskudne a gulasz prawie da się zjeść. Czyżby właściciel zamierzał podwyższyć standard lokalu
Tak rozważając jadł , spoglądając co jakiś czas na drzwi.

Cerester - 2009-03-30, 00:52

Krasnolud kręcił się bez celu, jak wesz po łysej glacy. Suszyło go w pysku, był zły i niedopity. Wszystkie te rzeczy przyczyniły się do stworzenia krępego, miotającego się osobnika, który tylko wypatrywał komu by dać po mordzie. Nie był może już młody, a starannie ukrywana wymyślnym barwnikiem broda ukazywała gdzieniegdzie siwe pasma, ale w łapie miał kopyto takie, że wielu młodszych zostawia w tyle.
Szedł tak sobie koncentrując swą niechęć do świata w postaci gęstej flegmy bulgoczącej w gardle, aż tu nagle...
- O żesz w mordę - Mruknął, przy okazji połykając dorobek paru ostatnich minut - A to skąd się wzięło? - Zadał pytanie do siebie samego widząc gówniany szyldzik. Po trwającej dwa niezrozumiałe mruknięcia chwili, do głębin jego umysłu dotarł impuls. Taki potężny ładunek myśli, których wielu zapewne by przerósł. Karczma równa się piwo... Uśmiech wykwitł na jego twarzy, porosłej gęstym, kasztanowo-siwym włosem. Oczy zalśniły niczym dwa srebrniki zalegające na dnie marnej studni życzeń. Wmaszerował bez ogródek do środka.
- Burdel, a nie burdel - Skomentował entuzjastycznie wystrój wnętrza. Ruszył w stronę najbliższego wolnego krzesła i siadł na nim, co krzesło skomentowało przeraźliwym skrzypieniem.
- Piwa! - Ryknął uprzejmie. Pamiętając jednak o zasadach jakie powinien wyznawać każdy szanujący się bywalec spelun, dodał - Migiem! - Szybkość reakcji personelu można porównać do gołębia z przestrzelonym skrzydłem. Niby jak ptak, ale jakoś nie bardzo. W końcu przed krasnoludem postawiono... piwo? Spragnione ślepia wpatrywały się z niemym przerażeniem w zupełnie klarowny napój. Na dnie były jakieś grudki. Wyglądały jak... rodzynki. Myszy, będące czynnikiem sprawczym owych grudek, szybko by uzmysłowiły krasnoludowi jak bardzo się myli.
- Co to ma być? - Zbyt oszołomiony by krzyczeć, mruknął pod nosem.
- Piwo - Stwierdziło coś, ze zbyt mocnym makijażem i wulgarnym biustem walczącym o wolność ze stanikiem.
- A to na dnie? - Wskazał paluchem dno kufla.
- Gówno - Stwierdziła kobieta szybko oceniając sytuacje.
- Ale co gówno robi w moim piwie? - Krasnolud powoli podnosił głos. Poliki czerwieniały, a oczy powoli rozszerzały się w gniewie.
- Myszy srają, to pływa. Takie są prawa natury - Wzruszyła ramionami tłumacząc tak oczywiste rzeczy.
- Chcę inne piwo! - Ryknął, unosząc się z krzesła.
- Nie musicie tak krzyczeć panie krasnolud - Odparła znudzonym głosem - Już daję... Ale kto za te zapłaci? - Mruknęła pod nosem kierując się w stronę zaplecza.
- Psia mać... mysz zapłaci - Warknął zezłoszczony - Ruszże dziewko. Zadyszki nie dostaniesz. Widzę, że oddychać masz czym... - Rozparł się na krześle i z obrzydzeniem zerknął na płyn przypominający świeżą urynę. W myślach już nawet nazwał to piwo. Pod nosem wymamrotał - Piwo Latryniarskie, chluba stolicy... - Zamarł w oczekiwaniu na zamówiony trunek.

Arnatos Malvoy - 2009-03-30, 03:33

-Interesujące. Ciekawe czy to jakieś uniwersalne prawo działające w wszechświecie czy może każda karczma wynajmuje sobie krzykliwego krasnoluda.
Rozważał elfin kończąc miskę gulaszu i dopijając wino.
-Eee nie był by tak głupi by za to płacić. To pewnie jakaś zemsta bogów albo demonów. Tak to musi być to zemsta bogów za coś co zrobiliśmy w przeszłości. Pewnie jakiś głupek zakosił im jakieś jabłko albo płomyk lub zapałki i bam. Po wsze czasy skazani na hałaśliwego krasnoluda niezdolni by napić się w spokoju. Bogowie to naprawdę podstępne i okrutne bestie.
Rozmyślając tak elfin zamówił kolejne wino a potem jeszcze kolejne. Ostatnie dni Arnatos spędził pod opieką brata Geberta w lazarecie przy świątyni osady GWN. Ciężko ranny wiele dni zmuszony był korzystać z gościnności mnicha. Gościnności która niestety nie zawierała w sobie nawet kubka wina. To też elfin pochłaniał łapczywie kolejne szklanice kiepskiego ale dość mocnego trunku.

Atanamir - 2009-03-31, 18:47

Atanamir włóczył się powoli ulicą, wykończony długą podróżą. Wyglądał jak ktoś, kto dokonał zbyt wiele w zbyt krótkim czasie. Za nim ciągnął się podarty, czarno-granatowy płaszcz. Był w tak opłakanym stanie, że jedyne, co trzymało go do kupy, to gruba warstwa kurzu z obu stron.
Styrany jak wół, znalazł wreszcie pierwszą lepszą karczmę. Zerknął szybko na szyld i na frontową ścianę. Luksus to to nie jest, ale przynajmniej się siądzie i opłuka gardło. Półelf bez pośpiechu wpakował się przez drzwi do środka. Jego pozlepiane, słomkowo-złote włosy rozwiał wiatr. Z głuchym szczękiem pochwa miecza zahaczyła o framugę i odbiła się. Oręż był jedyną rzeczą w jego dobytku, która nie wołała o pomstę do nieba. Wszakże o co innego ma dbać ktoś, kto na co dzień zajmuje się wojaczką?
Atanamir rzucił wzrokiem po kątach i ujrzał, że kilka postaci siedzi już tu i ówdzie. Za barem stała - chyba - kobieta, która swoim wyglądem wypraszała z lokalu. Nie zwracając na to uwagi, skręcił w prawo i znalazł sobie w cieniu miejsce. Rzucił starą, skórzaną torbę na ławę. Przy zetknięciu z drewnem wydała z siebie gruchot, odgłos obitych rupieci.
Półelf rozłożył się wygodnie przy ścianie i poczuł, jak do nóg napływa mu krew. Odprężył się i rozkoszował spokojem. Wkrótce podeszła do niego barmanka.
- Coś podać? - zapytała grubo i dosadnie. Z początku At chciał odpowiedzieć coś niemiłego, ale uznał, że sobie odpuści.
- Tylko Kufel jakiegoś dobrego Piwa - rzucił. Babsko wbiło w niego wzrok. Na wysokości pasa... poczuł się lekko poirytowany, lecz zauważył, że wlepiła swoje spojrzenie w krótki, ozdobny sztylet przypięty do pasa. Od razu się zreflektował i dodał:
- Chyba nie myśli... pani, że będę go tutaj chciał użyć? - spojrzał na nią gniewnie.
- Taką mam nadzieję! - odburknęła i odeszła w stronę baru. Atanamir uspokoił się i sięgnął po torbę. Odsupłał kieszeń i wyjął stary pergamin. Przyglądał mu się chwile, obrócił stronę kilka razy, zwinął i z powrotem schował. W tym czasie barmanka już wróciła i uderzyła kuflem o stół. Rzuciła grubiańskie Prosze! i odeszła.
Przyjrzał się zawartości. Jako pół-człowiek, pół-elf zawsze zachowywał równowagę między "skosztować trunku" oraz "narąbać się". Tutaj jednak jasne było, że nic z powyższych się nie uda. Pociągnął ostrożnie łyka, po czym skrzywił się i dyskretnie wypluł z powrotem. Odsunął od siebie kufel.
- Doskonałe Piwo... - zamruczał pod nosem.

Arnatos Malvoy - 2009-04-03, 14:37

-Mh podróżnik pewnie świeżo przybyły do miasta ale nic lepszego niema w pobliżu więc czemu nie
Pomyślał elfin. Odsunął od siebie pustą miskę wziął w jedną dłoń butlę wina i kubek i ruszył w kierunku przybysza. Naprzeciw właśnie szła karczmarka niosąc pustą tacę na którą co kawałem zbierała naczynia z stolików. Mijając ją elfin odruchowo otarł się o nią ramieniem jednocześnie zarzucając lekko płaszczem tak by ukryć ruch wolnej ręki sięgnął do kieszeni na przodzie fartucha karczmarki. Wszystko trwało tylko moment postawna karczmarka nawet nie zauważyła kolejnego szturchnięcia lub po prostu je zignorowała przyzwyczajona do ciągłego zderzania się z klientami w ciasnych alejkach między stolikami. Arnatos szedł dalej przed siebie ,rękę schował w kieszeń spodni.
-Będzie jakieś 12 brązowych i 2 srebrne
Szybko przekalkulował po wadze i fakturze monet chowanych w kieszeni. Uśmiechnął się lekko pod nosem i przysiadł się do podróżnika.
-Można
Powiedział uśmiechając się , tym razem o wiele szerzej.

Atanamir - 2009-04-03, 15:08

- Pewnie, rzadko zdarza mi się spotkać przedstawiciela szlachetnej rasy. Proszę, siadaj - ruchem ręki wskazał na prawą, wolną część ławy.
- Następnym razem, kiedy będę tu wpadał, nie zapomnę przynieść własnego prowiantu - rzekł z rozbawieniem.

Arnatos Malvoy - 2009-04-04, 02:02

-Sporo ludzi i nieludzi zbiera w te strony na zapisy do szkół rycerskich. Ty też towarzyszu. Bo po ubraniu sądząc z daleka was przyniosło.
Przerwał odwrócił głowę i krzyknął.
Nową butelkę wina i jeszcze jeden kubek.
-O czym to ja .....a tak nie pij tego świństwa to może dobre dla orków czy krasnoludów nie dla nas. A o dziwo wino w tym przybytku nawet da się przełknąć.
Zakończył pociągając z kubka łyk wina.

Atanamir - 2009-04-04, 08:18

Nalał sobie trochę wina i z zadowoleniem uznał, że nadaje się do picia i jest nawet całkiem niezłe. Pociągnął duży łyk i zaczął:
- Z daleka, naprawdę z daleka. Byłem na północy, na dalekim zachodzie, wędrowałem przez Krumsh... ale gdybym opowiedział gdzie i z kim wędrowałem, to i tak byś mi nie uwierzył. Za mało wina i za późna godzina na taką opowieść - Podciągnął na ramieniu strzępki płaszcza. Zbyt mocnym szarpnięciem wyrwał kawałek materiału. Położył na stole skrawek czarno-fioletowego sukna.
- Czy wiesz może, co to za płaszcz? Z tyłu widniał kiedyś srebrny smok...

Drakin - 2009-04-04, 10:49

Nagle jakiś dziwaczy ni to skrzek ni to pisk czy miauknięcie rozległo się w karczmie. W progu izby stał właśnie dość niski jak na tą rasę, mizerny sidan ze sztyletami u boku przy pasie. W łapkach natomiast trzymał lutnię, nieco zużytą i starą, widocznie z trzeciej a może i czwartej ręki, dodatkowo takiej która z instrumentami nie zabrdzo umie się odpowiednio obchodzić. Sidan o wyliniałym nieco, rudawym futrze, przyczłapał na środek karcmzy. Jego ubranie było wcale schludne choć skromne, ot koszulina na grzbiecie, zwykłe spodnie z dziurą na zadzie by ogonek mógł odetchnąć. Na łbie natomiast nosił dziwaczny, zielony kapelutek z wielkim piórzyskiem.
- Oooo, dobry wam! Czy mam zagrać dla jaśnie grubiańskiego państwa? - po czym uderzył lekko w struny liry
Gdzieś tam się kryje krasnal wielki, brodaty i straszliwy
Co wszystkim ludziskom stroi wyjątkowo srogie miny
To splunie na ziemię, to uderzy mocno w karczemny stół
Zachowując się więc jak nie przymierzając, nieokresany wół

mindmaster - 2009-04-04, 12:20

„Smoczy ząb”? Haart współczułby każdemu smokowi którego zęby znajdowały się w takim stanie jak to coś wiszące obok drzwi. Zabicie takiego smoka można by nawet nazwać dobrym uczynkiem, skracając jego męczarnie… Mroczny elf czuł jednak w sobie niezaspokojoną potrzebę i pustkę, którą zaspokoić mógł jedynie złocisty trunek, więc nie wiele się zastanawiając wkroczył do środka.

Wchodząc do karczmy usłyszał jakieś straszne rzępolenie. Nie mogli sobie znaleźć innego miejsca żeby drzeć koty? A raczej kota, poprawił w myślach dostrzegając źródło całego hałasu… Nie ma co, trzeba będzie go uciszyć jak się nie zamknie. Spojrzał groźnie na sidana. Choć musiał przyznać że kupa futra grała nienajgorzej. Gdyby tylko przestała śpiewać… Ale najpierw rzeczy najważniejsze. Jego ręka powędrowała do przyjemnie ciężkiej sakiewki u boku. Uśmiechnął się i ruszył w kierunku wolnego miejsca kiedy kątem oka dostrzegł dziwnie znajomo wyglądającą facjatę. Nie sądził, że spotka tu Arnatosa. Niewiele się namyślając skierował się w tamtą stronę i usiadł obok elfa.
- Arni? Co cię przywiało w te strony?

Atanamir - 2009-04-04, 13:57

Atanamir widząc siadającego drowa uśmiechnął się sztucznie i zwrócił uwagę:
- Cóż, widzę, że się znacie. Może przedstawiłbyś mi swojego 'kolegę', Arnatosie?

Arnatos Malvoy - 2009-04-04, 14:03

-Eh kiedy oni sobie w końcu odpuszczą te zdrobnienia
Pomyślał Elfin
-Niewspominając faktu że Arnatos już jest zdrobnieniem.

-Witaj Hart. To samo co zapewne i ciebie zaciąg do szkół rycerskich. Mistrz mnie wysłał na szkolenie.
Odpowiedział Arnatos z uśmiechem który wcale nie zdradzał tego jak bardzo nie lubił pieszczotliwego zdrobnienia.
Zaraz też zwrócił się w stronę Sidana.
-Grajku dawaj że ino tutaj. Tylko nie śpiewaj już wystarczy nam sama muzyka.
W ślad za słowami w stronę Sidana poleciał jeden srebrny z tych któe chwilę temu Arnatos zabrał karczmarce. Elfinowi z zręcznymi rękoma nietrudno było utrzymać się w tak ludnym mieście więc pomimo skromnej sakiewki nie zamierzał sobie dzisiaj niczego żałować.
-Tak panowie wybaczcie przerwę.
Uśmiechnął się do obu zebranych. Właściwie to nie zostaliśmy sobie prawidłowo przedstawieni.
Zwrócił się do Elfina w zakurzonym obraniu.
-Nazywam się Arnatos Członek Gildii Wielkich Niezależnych a mój ten oto przyjaciel zwie się Hart i też jest członkiem tej samej gildii.

Atanamir - 2009-04-04, 17:16

- Miło mi poznać. Ja z kolei jestem Atanamir syn Atannara z Leśnych Wzgórz. Były członek Mrocznego Przymierza... - pomachał skrawkiem płaszcza - Jak widac okazałem się bardziej żywotny od niego. - Pociągnął jeszcze jeden łyk wina. Przejechał spojrzeniem po twarzach zebranych.
- Bardzo ciekawy zbieg okoliczności... przedstawiciele wszystkich trzech elfich ras przy jednym stole. Myślę, że to spotkanie odbije swoje piętno na przyszłości. Może nawet nasze drogi skrzyżują się na dłuższy czas?

mindmaster - 2009-04-04, 19:18

Cisza zdecydowanie poprawiła humor Haarta. Są rzeczy których oczy nie powinny widzieć, a uszy słyszeć, takie jak śpiew tego sidana lub krasnolud śpiewający pod prysznicem, wzdrygnął się na wspomnienie mistrza GWNu w koszarach. To było jedno wspomnienie które chciał z pamięci jak najszybciej wyrzucić, a które uporczywie nie pozwalało o sobie zapomnieć.

Słowa półelfa wyrwały Haarta z krainy nieprzyjemnych wspomnień i obudziły jego ciekawość. Skrzyżowanie się dróg na dłuższy czas? Czyżby wróżyło to jakąś przygodę? Chociaż mógł się mylić... ostatnim razem gdy usłyszał te słowa było to z ust pięknej elfki której od tamtego czasu nie spotkał, tak samo zresztą jak i swojej ówczesnej skórzanej sakiewki... Ale Arnatos miał tendencję do przyciągania jak magnes poszukiwaczy przygód i kłopotów. Była to jedna z cech elfa którą bardzo lubił. W końcu cóż może być dla berserkera lepsze niż porządna rozróba?

- Jestem Haart, jak Arni zdążył już mnie przedstawić - powiedział wydłużając "a" bardziej niż było potrzebne, a błysk irytacji w oczach Arnatosa kiedy użył zdrobnienia był niezwykle satysfakcjonujący - Miło cię poznać Atanamirze. Jakież to skrzyżowanie dróg masz na myśli i gdzież nas może ono doprowadzić?

Arnatos Malvoy - 2009-04-04, 20:37

Arnatos rzucił oczach po zebranych z nad brzegu kubka z którego właśnie popijał. Zaczynał się zastanawiać czemu przysiadł się do wędrowca. Chyba dlatego że przez wiele dni nie miał zbyt dużo towarzystwa pomijając Mnicha brata Geberta który opiekował się nim w Lazarecie Świątyni Gildii Wielkich Niezależnych. A ten był mało rozrywkowy. Przez głowę Elfina przemknęło od razu wiele możliwości. Niejedno przeżył i wiedział jak mogły się kończyć takie znajomości w karczmie. W myślach zaczął układać listę.
-Tajemnicza mapa,plan zarobkowej grabieży,Polowanie na bestie,Urażona duma i chęć zemsty,wyprawa w poszukiwaniu ukochanej, pomszczenie śmierci kogoś bliskiego. Mh no cóż może po prostu planuje się zaciągnąć do GWN i to ma na myśli. Przynajmniej taką mam nadzieję bo na dzisiaj planowałem dobre wino muzykę a potem płatny afekt jednej z mieszkanek dzielnicy czerwonych latarni.
Arnatos spojrzał ponownie na Haarta. Coś w oczach drowa mówiło mu to że on też już przemyślał gdzie ta rozmowa może się kierować z tym że liczył że odpowiedzią będzie coś ciekawego wymagającego złapania w dłoń broni i pognania na drugi koniec świata.
-No cuż zobaczymy
Pomyślał Elfin i zajął się przyglądaniem sidanowi grającemu na lutni. Naprawdę jednak czekał na dalszy rozwój rozmowy.

Atanamir - 2009-04-05, 11:39

- Nie szanowny Haarcie, nad interpretowałeś moje słowa - rzekł z uśmiechem - po prostu uznałem to spotkanie za dośc nietypowe, a od tego już tylko kilka kroków do nietypowych wydarzeń. - Przyjrzał się zaciekawionym twarzom rozmówców - Jeśli o to wam chodzi, to nie mam co do was żadnych osobistych planów. - Wypił jeszcze trochę wina. Otarł usta i rozluźnił atmosferę:
- Cieszmy się wieczorem i winem, przyjaciele.

mindmaster - 2009-04-05, 13:00

Wprawdzie nie taki rozwój wypadków mroczniak miał na myśli, jednak propozycja półelfa jak najbardziej przypadła mu do gustu.
Niezły gość ten Atanamir, choć imię trochę przydługie ale przynajmniej niepospolite... A swoją drogą czy go ostatnio gdzieś nie widziałem... Półelfa na pewno wcześniej nie spotkał ale gdy się nad tym zastanowił imię to brzmiało nadzwyczaj znajomo... Chwila, chyba mu przemknęło przed oczami kiedy porównywali z Aksalem plany treningu. Racja! Papier ze zgłoszeniami do gildii, odkąd futrzak został mistrzem GWN stale nosił te papiery ze sobą.
- Żadnych osobistych planów, eh... - mroczniak się uśmiechnął - Więc to czysty przypadek sprawił, że siedzisz tu z nami? Jeśli tak to mogę powiedzieć, że jak będziesz miał takie szczęście w walkach jak w znajdowaniu przyjaciół to z przyjęciem do GWN nie będziesz miał problemu. Pogadam z Aksem i zobaczymy na treningach co z ciebie za wojak.

Atanamir - 2009-04-05, 13:16

- Przypadek? - zapytał półelf z rozbawieniem - Może nie jestem osobą wielkiej wiary, ale nie uznaję przypadków. Gdyby los tak nie chciał, nie spotkalibyśmy się tutaj. - Te słowa były mało przekonujące, ale oddawały najlepiej to, co At chciał wyrazic.
- A wojak ze mnie nieprzeciętny. W prawdzie większośc czasu spędzałem na wędrówce, polowaniach i szlifowaniu umiejętności strzeleckich, ale zdarzało mi się krzyżowac klingi, a i miecz mam niezgorszy. - poklepał oręż przypasany u boku - Może opowiem ci kiedyś jego historię.

Arnatos Malvoy - 2009-04-05, 16:42

-No to ustalone
Powiedział Arnatos odwracając się na krześle.
-Obłsuga jeszcze jedną butelkę wina i kubek.
-No kolejna już będzie na wasz koszt
Uśmiechnął się do zebranych a uśmiech ukazał serię idealnie białych ostro zakończonych zębów zupełnie niecharakterystycznych dla Elfich plemion Seavranu , które uzębienie miały również białe lecz niesugerujące mięsnej diety przodków po których zostały odziedziczone jak te Arnatosa.
-Jakieś interesujące plany na wieczór panowie.

mindmaster - 2009-04-05, 17:42

- Hmpf - mroczniak był wyraźnie rozbawiony - Czy gdybym miał jakieś interesujące plany to przesiadywałbym w karczmie, Arni? Nie ma tu w chwili obecnej co robić. Wszyscy trenują przed przyjęciami do szkół, o ile to można nazwać treningiem. Połowa tych wielkich wojowników - wyraźnie było słychać ironię w jego głosie - nawet nie wie gdzie w mieczu jest głownia, a gdzie rękojeść. Lepiej się od nich trzymać z daleka, bo nie dość że siebie zabiją, na szczęście eliminując idiotów z naszego otoczenia, to jeszcze są w stanie okaleczyć wszystkich wokół. Od tygodnia nawet żadnej większej burdy nie było i to bynajmniej nie dlatego, że chętnych mało, ale priorytet w leczeniu mają ciężko ranni, których w zastraszającym tempie przybywa... Wczoraj nie licząc gnoma gwardzisty, wyobrażasz to sobie - co to tym pokurczom do głowy czasem nie przyjdzie, widziałem orka któremu podczas treningu w trakcie zamachu wyleciał z ręki miecz ścinając głowę dwóm przechodniom... Z takimi towarzyszami broni to tylko się powiesić, będzie mniej boleśnie. Wszyscy też wolą się trzymać w pobliżu, więc znalezienie jakiejś grupy bojowej do dalszej wyprawy graniczy z cudem...
Arnatos Malvoy - 2009-04-06, 00:26

- Nie wiem jak wy ale ja dzień spędzony w karczmie zawsze uważałem za dzień dobrze spędzony zwłaszcza jeśli było dość grosza na kilka butelek wina i wizytę w jeszcze jednym przybytku gdzie niebrzydka elfka umiliła by mi czas.
Elfin ponownie obdarzył towarzysz szerokim uśmiechem. Przerwał na chwilę popił z kubka i ciągnął dalej.
- A no wracając do naboru to widziałem te cuda które się tam wyczyniają. Najbardziej rozbawili mnie ci szaleńcy w różowych kaskach górniczych. Czyżby jakiś lazaret dla ociemniałych umysłowo zanotował ostatnio masową ucieczkę. Albo cyrk gościł w tych okolicach.

mindmaster - 2009-04-06, 09:45

- HA! Też widziałem te dziwadła. Nie trudno ich nie zauważyć, kolor rzuca się w oczy. Chyba jakaś nowa sekta, czy co... Ale cóż, zabronisz dzieciakom bawić się w prawdziwych wojowników? Z tego co wiem to ze względu na niską szkodliwość społeczną zostawia się ich w spokoju. Wprawdzie próbowali "wojować" z GWN, ale to się skończyło zanim tak naprawdę się zaczęło. Chyba tylko ich przywódca może być uznany za jakikolwiek problem. Słyszałem, że ma kontakty "na górze", chociaż czy to prawda czy tylko jego pobożne życzenia do jakiegośtam bóstwa to się dopiero okaże. Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatnich walkach klasował się zawsze na jednym z najlepszych miejsc... Zobaczymy jak otworzą arenę już na stałe, ten remont zaczynał mnie już wkurzać... - powiedział popijając coś co w jego mniemaniu prawie można było nazwać winem.
Arnatos Malvoy - 2009-04-06, 15:12

-A wyglądają dziwacznie ale też słyszałem że ponoć mogą być groźni. Szczególnie że jak człowiek stanie z takim do pojedynku to nijak walczyć bo ze śmiechu niemożna wytrzymać.
Arnatos napełnił ponownie kubek winem i pociągnął łyk.
-A gdzie znikł ten sidan co dostał srebrnika żeby nam tu przygrywać. Zmył się futrzak jeden. Oż niech ja go tylko dorwę.

mindmaster - 2009-04-06, 19:35

- Zrobić mógłbyś dużo, ale nie dziel futra na sidanie. Zwłaszcza, że futrzak mógł zwyczajnie udać się za potrzebą... A co do różowych dziwadeł to zgodzę się, że każdy przeciwnik może być groźny i nie wolno nikogo lekceważyć, zwłaszcza takich niedoświadczonych i nieprzewidywalnych jak oni, ale z tym śmiechem to nie przesadzaj. Oni są bardziej tragiczni niż śmieszni. Wprawdzie chmara takich mogłaby być groźna, ale z tego co wiem oni mają zwyczaj pakować się w walki jeden na jeden.
Arnatos Malvoy - 2009-04-07, 00:17

-No lada dzień będzie szansa się przekonać co są warci
Arnatos wyglądał na bardzo zadowolonego z tego faktu.
-W każdym razie widziałem że w sakiewce ci nie brakuje a kolejna butelka robi się pusta. A ja bym się jeszcze napił a potem może gdzieś przeszedł.

mindmaster - 2009-04-07, 07:27

- Ha. Nie ma problemu. Jeszcze jedna butelka wina dla nas! - krzyknął w stronę karczmarki
Arnatos Malvoy - 2009-04-07, 22:12

-Niech będą dwie. Zabierzemy je za sobą.
Elf dopił resztę wina z kubka i powstał.
-Ruszamy przyjacielu znam całkiem ciekawy przybytek w tej okolicy.

Atanamir - 2009-04-08, 10:06

- Ja tu zostanę i odpocznę jeszcze. - powiedział, wodząc wzrokiem po wychodzących towarzyszach - Do zobaczenia, na pewno się jeszcze spotkamy.
mindmaster - 2009-04-08, 17:27

- W to nie wątpię. - zaśmiał się Haart - Oczekuję, że niedługo będziemy mogli potrenować.
Odwrócił się po czym ruszył za szybko oddalającym się Arnatosem.

Gothard - 2009-04-12, 22:10

Krasnolud, o dość jasno-rudych włosach szedł właśnie ulicą, pogrążony w myślach, zdawał się nie kontaktować ze światem.
-Jej krok...to musiała być najpiękniejsza kobieta jaką widziałem...-w tym momencie proces myślenia został gwałtownie przerwany...niczym grom z jasnego nieba krasnolud wpakował się w szeroko otwarte drzwi. Pech chciał, że klamka była idealnie na wysokości jego zębów...
-Do...tfu...jasnej..tfu...ach...orcza twoja mać!- zakrzyknął zdenerwowany gramoląc się na nogi. -Który to był dowcipniś?-wykrzyknął, ale jego słowa uderzyły w próżnię...ktokolwiek to był już dawno oddalił się z miejsca...a może nawet nie zauważył?
Krasnolud rozejrzał się na boki, ulica jak każda inna, nic szczególnego, ale nigdy w życiu nie zapuścił się w ten rejon miasta. Drzwi które tak niefortunnie uderzyły go przed chwilą znów otwarły się na oścież. Tym razem wrodzona zwinność pozwoliła na uniknięcię braków w uzębieniu. Z karczmy wybiegł ktoś bliżej krasnoludowi nieznajomy.
-Hmm...to chyba jakaś karczma, wejdę i ukoję swoje skołatane nerwy...ale tylko na chwilę-pomyślał krasnolud.
Wszedł szybkim krokiem do środka...zapach piwa, taniego wina i pieczonego mięsa silnie uderzył krasnoluda w nozdrza.
-To jest to!-radośnie podążył do najbliższego stolika i nie zważając na siedzącego przy nim jegomościa wgramolił się na ławę, kładąc toporek obok siebie...

Gothard - 2009-04-12, 23:20

Trzech malych...yik...orków szło przez wieś...yik...jeden spadł...yik...-bezładnie nucił pieśń zasłyszaną dawno u ojca. Krasnolud chyba miał już dość piwa...zza stosu kufli rozejrzał się po karczmie.
-Mało...brr..prr..umph...- co chyba miało znaczyć, że znikoma ilość towarzyszy do picia uniemożliwiała dalszą zabawę.
-Wyodze-powiedział na głos, niedbale rzucając kilka złotych monet karczmarzowi...i prawie doszedł do drzwi kiedy nogi zaplątały mu się w niewyjaśnionych okolicznościach i padł jak długi na podłoge karczmy...
-Toporek...zapomniałem...yik-starał się sam siebie wytłumaczyć.
Po kilku chwilach drzwi karczmy otworzyły się i na ulicę wytoczył się krasnolud. Najpierw jego głowa, potem powoli acz niechetnie podążał za nią tułów a na końcu ręce.
-Znowu to samo-była to ostatnia w miarę trzeźwa myśl przechodząca przez umysł krasnoluda kiedy ten oddalał się wraz z ciałem w dół ulicy...

HumanWafer - 2009-04-20, 11:38

Mijając ledwie trzymającego się na nogach krasnala, Ghazghkull podszedł do ledwie trzymających się na zawiasach drzwi, pod jeszcze gorzej wyglądającym szyldzie. Otworzył namiastkę drzwi z impetem i wszedł do środka.
Ja jest wielki niepokonany Ghazghkull! Największejszy i najlepsiejszy ork w hordzie, żądam piwa i mięsa!- wrzasnął na całe gardło zagłuszając nawet rzępolenie koto podobnego. Podszedł do pustego stolika w kącie i usiadł na chwiejnym krzesełku, ledwie wytrzymującym jego ciężar. Poprawiając wyglądające jak okute nogi od stołu pałki wywrócił się na krzesełku, całkowicie je łamiąc. Szybko wstał i otrzepując kilka pozszywanych łachów służących mu jako odzienie, szybko wziął inne krzesło i przyjmując dumną pozę czeka na zamówienie. Po kilku minutach coś co mogło być kilka dekad temu ponętną kelnerką przyniosła bliżej nieokreślony ochłap mięsa w czymś co po zamknięciu oczu i zatkaniu nosa mogło uchodzić za sos. Ghazghkull tylko tępo łypnął swoim jedynym sprawnym okiem na mięso i napitek przypominający w wodę z kałuży po dodaniu uryny i zaczął konsumować bez większych oporów patrząc uważnie na resztę klienteli tego przybytku.

HumanWafer - 2009-04-22, 09:36

Dokończywszy swój posiłek i dopijając piwo z dziwnymi czarnymi grudkami, które wcale mu nie przeszkadzały a wręcz przysparzały pewnej rozrywki pływając w kuflu,wstał ostrożnie z niepewnego krzesełka ledwo utrzymującego tak dużą masę podszedł do baru. Na prawe oko Gorka! Co to ma być?-pomyślał, patrząc na nieudolnie ulepiony z substancji wątpliwego pochodzenia ząb, niepokojąco przypominający odrobinę większy kieł Orka. Gapiąc się tak przez dłuższą chwilkę, stwierdził że nic się ciekawego nie dzieję i jednak ruszy w dalszą wędrówkę. Bez słowa ruszył do wyjścia po drodze zgarniając samotnie leżący toporek i wyszedł w ciemną noc ku dalszym wyzwaniom.
Kelk - 2009-05-22, 20:40

W drzwiach stanął masywny człowiek, postury, której nawet ork by się nie powstydził. Rozejrzał się po karczmie, która wydawała mu się dość obszerna.
No tak, tu spokojnie poczekam sobie do jutrzejszego turnieju - pomyślał
Rozejrzawszy się wokół w poszukiwaniu znajomych twarzy, spoczął przy wolnym stoliku. W karczmie roiło się od gości. Pewnie wszyscy zjechali już na turniej. Ciekawe czy są wolne pokoje... Zostawiając przy stoliku swój tobołek podszedł do karczmarza. Za ciężki, nikt nie wyniesie niezauważenie.... Po chwili wrócił do stolika z kuflem złocistego napoju. Wyjąć gorzałkę czy nie? Nieee... Jutro turniej, a samemu wszak pić nie będę.... Kelk usiadł spokojnie i w zamyśleniu zaczął powoli sączyć piwo.

Borgh - 2009-06-16, 17:26

Wewnątrz karczmy był gwar , ludzie pili, gadali, gdy nagle było słychac łomot walenia do drzwi. ?dziwili się ludzie bo nigt nigdy nie pukał tylko odrazu wchodził. Karczmiarz z przekleństwem na ustach bo ktoś oderwał go od roboty, zamaszystym ruchem otworzył drzwi ale nikogo nie spotkał. Zobaczył tylko przybitą kartkę z takim tekstem:

" PALADYN TSUMOSO RASY LACERT NIE ŻYJE.

Tych którzy go kochali i tych którzy nienawidzili informujemy że
pogrzeb odbedzie się 17 Czerwca wieczorem około godziny 20.

Ceremonia pogrzebowa organizowana jest przez Błękitną Gildię.

Z wyrazami szacunku
Błękitna Gildia
"

Yarpen - 2009-06-17, 15:05

W całym Rivangoth zauważyć można było komunikaty o śmierci Tsumoso, rozklejone przez Błękitnych, pod większością z nich doczepiona była druga kartka. Także tu.




-No, to już ostatnia, teraz można się napić. - Sharez wszedł do środka, nie zamierzał tu długo siedzieć, tylko tyle ile zajmie wypicie piwa.
-Karczmarzu, piwa, jeno dobrego, a nie jakieś szczyny

Bjarnie - 2009-06-18, 20:54

Nieco rozżalony na cały świat Bjarnie ostatecznie nie dotarł do portu tylko zawitał do jednej ze stołecznych spelun.
- Piwa - obwieścił karczmarzowi i poczłapał do pierwszego wolnego stolika siadajac z westchnieniem. Cały czas chodziło mu po głowie wczorajsze zajście. Dość mgliście przypomniał sobie, że Ikarek wspominał coś o pogrzebie. Powoli zaczął sobie przypominać pozostałe fakty. Ceremonię obstawiała stołeczna straż. W sumie jeden karzełek ale zawsze. Przypomniał sobie znaną wszędzie gnuśność władz i ich sługusów.
- Czyli musiał być jaki znaczny - wydumał - A takiego przeca w gatkach samych nie chowają - powrót na wyspę zbliżał się nieuchronnie ale do tej pory więcej wydał niż zarobił - Sam przeca nie polezę - zasępił się nieco.

Awru - 2009-06-18, 21:05

Awruk zjawił się w karczmie niecała godzine temu. Od pewnego czasu drzemał przy piwie puszczając leniwie, choć nie zawsze dyskretnie bąki. Nie da sie ukryć ze doskwierała mu nuda. (Chwilowa abstynencja od przemocy sprawiła że abstynencja alkoholowa całkowicie znikneła ze słownika Drowa. Jak to mówią święte pisma "równowaga w naturze musi być" to też Pirat zbytnio nie walczył z przeznaczeniem i pił dość sporo... różnego rodzaju trunki i w różnych lokalach.) Do lokalu weszła znajoma osoba, Drow chwile pomyślał po czym dla pewności dopił reszte piwa i zawołał w kierunku Bjarniego:
- A cóż to Macie nie poznajecie już dawnych kompanów... - Drow wykrzywił gębe - Chyba że alkohol całkiem Ci juz na oczy padł! - zarechotał lekko

Bjarnie - 2009-06-18, 21:11

Mat obejrzał się i z niesmakiem zarejestrował pojawienie się Awruka.
- Witaj brachu - machnął łapskiem na powitanie - Mój wzrok zaiste niedomaga ale to nie trunki ani wiek są temu winne. Wczoraj żem bywał na ceremoni, która pod szyldem błękitu przebiegała i do dziś mam mroczki w oczach - wzruszył ramionami - Coż sporo tego tałatajstwa się tu pląta - dodał jeszcze - A ciebie co tu sprowadziło - spytał bardziej z grzeczności niż z ciekawości.

Kalam - 2009-06-18, 21:11

Drzwi uchyliły się na oścież ukazując przebranego w przybrudzony wapnem, murarski kitel, mrocznego elfa, na domiar wszystkiego, pijanego w sztok.
-Oszo chodzi w tym mieście? Gdzie nie wlezę tam coś piją.-na przybrudzoną murarskim kitem facjatę, wypełzł obelżywy uśmieszek. -Na szczeszcze ja szatko odmawiam.- czknął doniośle i wątpliwym krokiem skierował się do szynkwasu. Po drodze do celu wyrosła przed nim postać Bjarniego, którego nie sposób było ominąć. Drow uderzył z impetem w pirata.
-Przepraszam dobry człowieku, widziałeś gdzieś może kurchan?-zapytał bełkotliwie przesuwając wzrok od sfatygowanych butów aż do gęby nieznajomego.
-Eeee zaraz ja cie znam.-dodał gdy skończył lustrację.
-I ciebie też.-dodał na widok Awruka. -Macie może jakiś wolny stolik?

Bjarnie - 2009-06-18, 21:18

Mat zlustrował kompletnie pijanego Kalama, dla którego każdy rejs ku stolicy był okazją do kompletnego schlania się. Co najdziwniejsze nie robił tego na pirackiej wyspie co Bjarnie traktował jako swoisty ukłon ku kobietom mieszkającym na Yberii.
- Tam leżał jeden. Jeszcze przed chwilą - wycelował paluchem w głąb sali - Kurhan jak marzenie, nic tylko obmurować - dorzucił jeszcze zastanawiając się skąd jego kompan wytrzasnął takowe wdzianko.

Awru - 2009-06-18, 21:18

Drow spojrzał z zadowoleniem na pusty kufel. To był dobry ruch.
- No prosze prosze śmietanka wśród żeglarzy sie w jednym miejscu zbiera - Drow zarechotał cicho, po czym spojrzał niepewnie na nawalonego Kalama i zniszczonego alkoholem Bjarniego - no może nie śmietanka a zsiadłe mleko ale i tak nie jest zle. Takie wydarzenie trzeba oblać, Bjarnie bądz tak dobry i postaw kolejke... nastepna oczywiscie ja bede stawial - puścił oko do Mata - A ty Kalam może już klapni sobie, bo widać ze nadal Cie kołysze od tego nadmiaru żeglowania

Kalam - 2009-06-18, 21:26

-Sze żbuduje.-mrugnął do mata oddając mu salut ręką, po czym skierował swe kroki w głąb pomieszczenia anektując stolik, posiadający tylko jednego użytkownika.
-A tamten.-wskazał na Awruka, trącając łokciem nieznajomego. -Sze mleczarstwem para.-tu zrobił przerwę wychylając butelkę stojąca na stole. -Pewno dlatego taki non stop skwaszony łazi.-wytarł usta wierzchem dłoni.

Bjarnie - 2009-06-18, 21:33

Mat buchnął śmiechem obserwując krzywą minę Awruka.
- Niby schlany a jak wyrocznia jaka gada - przyjrzał się wdzianku Kalama - Robote podłapałeś elfie czyś tylko te ciuszki pożyczył - spytał podpitego kamrata - Bo jakby nie patrzył majster z ciebie jak malowanie. Brudny, śmierdzący i pijany - zarechotał - Na wyspę czas wracać bo tu jeno zgnuśnieć można - zmienił nieco ton - Ale jaki grosz zdało by się zarobić coby chleba choć na drogę zakupić - przeliczył w myslach ceny gorzałki w stolicy - I to niemały grosz - dodał kwaśno.

Awru - 2009-06-18, 21:37

Siadaj w końcu bo zaraz z pionowej przejdziesz do pozycji poziomej a ciezko sie wtedy rozmawia - Drow wskazal krzesełko naprzeciw siebie - o tu masz wolne miejsce, siadaj i gadaj skadś takie wdzianko zdobył - Awruk przyjrzał sie z rozbawieniem dziwacznemu przebraniu Kalama, wiedział przeciez ze taki z Drowa murarz jak z koziej dupy trąbka. Do uszu pirata dotarły słowa Bjarniego - Eee zarobić? Ale chyba nie ten tego no wiesz... pracując?
Bjarnie - 2009-06-18, 21:51

Mat tylko skrzywił się.
- To nie na moje lata Awruku - odpowiedział szybko - Stary już jestem i mnie wiecznie kości bolą. A robota prosta nie przymierzając jak nasz kompan - wskazał na Kalama - Rycerza niby wielkiego wczoraj chowali a szumu zrobili jakby dżuma albo inna cholera na miasto spadła. A takich to mniemam z dobytkiem chowają. Nic tylko grobowiec rozwalić i łupy zagarnąć. Cmentarz niedaleko leży więc można się przejść i nieco płuca przewietrzyć. A i przyrodę lokalną nieco podlać. Choć baczyć trzeba bo jakżem wczoraj widział różnej maści odszczepieńców tu nie brak - wspomniał czwórkę chłopa goniącą młodego chłopaka - A straże tu liche i jakby niewrośnięte.

Awru - 2009-06-18, 21:59

że niby! groby mamy plądrować?!- Drow spojrzał dziwnie na Mata - za kogo ty mnie masz he? Byle żołnierzyne z ostatniego zardzewiałego miecza mam okradać? Przeca ile to wart może być złocisza pewnie nie wiecej...
Assaoth - 2009-06-18, 22:08

Do karczmy z pełnym impetem wpadł Jaszczur, trochę wyższego wzrostu. Na plecach miał przewieszone dwa cepy bojowe nabijane ćwiekami, typowa broń barbarzyńska. Lekki oręż i liczne rany w okolicach rzyci i ogona także sugerowały taki fechtunek. Rzucił okiem na karczmę - same nieznane twarze, paru ludzi, jakieś kurduple, a nawet orki i elfy się tu przypałętały. Na tych ostatnich zatrzymał się najdłużej. - Daje sobie ogon uciąć, że te przepite mordy już gdzieś widziałem... Tylko gdzie? - trudził się lacert. - Raz się żyje - swoim zwyczajem udawał, że myśli i udał się w stronę drowów. -Te, my to się przypadkiem nie zn... Awru, Kalam? Co wy tu do cholery robicie? Co jak co, ale elfa płynącego z Yberii do Lotharis to nawet ja sobie nie wyobrażam. - podszedł do karczmarza - Piwaaa - wykrzyczał i dodał już dużo ciszej -coś mocniejszego, księżycówki flaszkę na przykład. - Po odebraniu pakunku schował napój bogów za pazuchę, wziął kufel i podszedł do piratów - A was co tutaj sprowadza? Bo tak mi się czuje, ze nie pogrzeb tego całego tumscośtam, tak? - zasypywał pytaniami
Bjarnie - 2009-06-18, 22:11

- A widziałeś ty kiedy żeby byle żołnierzyne chowali z honorami - opanował jakoś emocje i ciągnął dalej - A tam całe mnóstwo luda było. Ikar zaświadczy - przez chwilę zatęsknił za obecnością wrednego krasnoluda - Tu jeno od grafów wzwyż chowaja resztę wilkom zostawiając na żer. ?up może i mały ale pewny za to. Murarza już mamy co ścianę rozwali - wskazał na Kalama - Chyba że Awruku sławy szukasz tedy radzę w pojedynkę na straże uderzyć a bardowie będą śpiewać o tobie latami - doradził jeszcze.
Awru - 2009-06-18, 22:22

Wystarczy nam jedna pieśn o pewnym żeglarzu co to smoczyce z owieczką zdradził - odciął się Drow - powiadasz pełno luda za zmarlakiem szło hmmm - Pirat podrapał się za uchem - Nie chce mi sie wierzyć ale chyba na wmiare nie głupi pomysł wpadłeś, choć sami bogowie tego nie wiedzą jakim cudem...
W ich strone przepychał się miedzy stolikami jakaś zielona maszkara... Swego czasu jedynego jaszczurzego pomiota którego rozróżniał wsród tych kuzynów żaby był właściciel dobrze prosperującego przybytku uciechy na starej pirackiej wyspie - A witam witam dawnośmy sie nie widzieli - skłamał z uśmiechem na ustach - siadajcie prosze, i zamówcie i dla mnie piwko bo w gardle mi i Matowi zaschło a zapowiada sie na ciekawsza rozmowe...

Kalam - 2009-06-18, 23:07

-Sze odeżwał szkomplikowaniecz.-wybełkotał patrząc z ukosa na Bjarniego. -Ale raczje ma wyjątkowo, albo jużem do reszty się spił.-zerknął przez szyjkę pożyczonej butelki mrużąc raz jedno raz drugie oko. -Czo nieczo mi chłopaki z cechu murarskiego opowiedzieli, zamówienie jakowesz na niemałą szumę wykonali.-czknął mocno i stuknął się kułakiem w pierś.
-Żupełnym przypadkiem na nich wpadłem, naprawdę. No i sze naszłuchałem o Tszumoszo poległym i o całym tym żgiełku.
-Sztym piwem to dżobry pomyszł.-dodał na koniec.

Bjarnie - 2009-06-19, 08:47

Mat kiwnął lacertowi na powitanie.
- Co za parszywe czasy nastały - myślał ze smutkiem - Kalam budowlanką się para choć pewnie tylko dlatego że gorzałkę mieli i częstowali. A my grobowiec będziem okradać żeby choć ciut kabze nabić. A matula radziła idź synku do paladynów czy innych rycerzów. Zbroję ci dadzą, prowiant, ciepłe posłanie i stał se będziesz pomnika pilnując coby go gołębie zbytnio nie obesrały.
- A tego Cumośka znał który - spytał siedzących najwyraźniej pomijąc Kalama - Znaczny to ktoś był? Rycerz czy pierdzistołek jakiś?

Assaoth - 2009-06-19, 16:00

- Wojownik Wielkiego Niezależnego czegośtam. Podobno paladynem był, sławą na całe Lotharis się szczycił, nic dziwnego, że na Yberii nic o nim nie słyszeliśmy. Bądź co bądź dużo przy sobie mieć powinien - rozejrzał się po sali, czy aby nikt nie podsłuchuje.
Awru - 2009-06-21, 11:07

A co za różnica czy kto znał czy nie znał - Drow wzruszył ramionami - teraz to kawałek miesa jeno obwieszony rzeczami mu zbednymi, a powiedziałbym nawet zawadzającymi bo to pewnie nie wygodnie tak obłądowanym na wieczny odpoczynek sie wybierac... - Drow uśmiechnął sie krzywo - powiedziałbym nawet ze Duszy pomożemy by nic ją już na tej ziemi nie trzymało, bo to czasem tak bywa że sie cholery za bardzo do czegoś przywiążą i rozstać sie nie mogą...
Assaoth - 2009-06-21, 22:23

- Wyruszajmy już teraz, by się na miejscu nie okazało, że już go ktoś wcześniej ogołocił, do Grzegrzółki twojej mać. - powiedział i wziął kufel z piwem, przy okazji upijając z niego część.
Icarium - 2009-06-22, 15:05

Kolejne poszukiwania pijanego mata zakończyły sie fiaskiem. Zrezygnowany krasnolud doczłapał się powoli do najbliższej karczmy i ciężko sapiąc wlazł do jej srodka. Pierwsze co zobaczył to pijacką mordę mata...
-Tu jesteś menelu jeden! To ja pół dnia biegam po tym śmierdzącym mieście a ty sobie spokojnie chlejesz!?Cholero jedna! Nigdy więcej z tobą nie płynę! Powiedział jednym tchem Icarium i dopiero wtedy zauwazył pozostałych kamratów
-O w mordę jeża! I wy tutaj?! Coś kombinujecie? Jakaś zorganizowana akcja?

Bjarnie - 2009-06-22, 16:45

- Biegam, dobre sobie - parsknął mat na słowa krasnala - Ty ledwo chodzisz z tym kałdunem, który przez pomyłke brzuchem zwiesz. Aleś skoro tu doczłapał to sprawa i ciebie tyczyć może. Ten pogrzeb cośmy na nim byli tylko jakieś barachła nam cały czas w rozmowie przeszkadzały - wspomniał ciecia miejskiego - Ponoć tam jakiegoś znacznego rycerza chowali co kupa dobra w życiu nagrabił. A jak to Awruk zgrabnie ujął jemu już niepotrzebne a żealstwo i klejnoty ponadto duszę umęczoną więzić mogą na tym parszywym łez padole. Więc umyśliśmy sobie duszyczce pomóc i od niepotrzebnego balastu uwolnić - zakończył.
Assaoth - 2009-06-22, 16:57

-O Boże, znowu kurdupel... - pomyślał jaszczur. Dopiero po dłuższej chwili rysy twarzy i brody zaczęły mu się z kimś kojarzyć. - Taaaa, to ta parszywa menda mnie na wrzosowisku zostawiła!- oświeciło go. Odstawiając chęć zemsty na bok, podsunął mu kufel piwa pod (a raczej, patrząc na jego wzrost, przed...) nos. -Icarium, kopę lat. - wymamrotał bez entuzjazmu. - Ano, coś te stare pryki już planują, ich się pytaj o szczegóły. Wzbogacić się powinno - ta ostatnia informacja wywołała uśmiech na jego twarzy.
Icarium - 2009-06-22, 17:40

-Znaczny rycerz niby to był Tsatsumo czy cuś ale to paladyn grabić to raczej on nie grabił! Choc z drugiej strony takim rycerzykiem to byle kto nie zostaje, rodzina napewno bogata w krypcie kosztowności, klejnoty, zdobiony oręż... Rozmazył się przysuwając krzesło do stolika piratów.
-Ass wychodzi na to że resztki pomyślunku to te nasze pijaczyny mają Wyszeptał krasnolud do Assaotha, rozejrzał sie po zebranych i uśmiechnął.
-To co panowie, kiedy ruszamy!?

Assaoth - 2009-06-22, 17:47

-Pierw to ty daj temu, co mówi językiem starodawnych elfów, wytrzeźwieć. Bo w jakiejś ostateczności to on się nam przyda - odrzekł Krasnoludowi.
Raknel Walken - 2009-06-22, 21:03

Do karczmy wszedł niepewnym krokiem elf. Na chwilę przystanął w drzwiach po czym ruszył do pierwszego wolnego miejsca. Chwilę siedział obserwując otoczenie.
Głośno tu - jego umysł przeniknęła ta prosta myśl - Ale za to jak żywo.. - ziewną głośno i zaczął się rozglądać.

Raknel Walken - 2009-06-23, 20:14

Nie mogąc dłużej wytrzymać elf podszedł do kontuaru i walną otwartą dłonią. Ni jak to się miało w gwarze karczmy i zapewne przez wielu nie zostało usłyszane.
- Co to na smoczy zad ma być?! - niemal że krzyknął. Ku elfowi powoli się odwróciła wielka matrona.
Na wszystkie smoki i demony! - zaczął myśleć gorączkowo - Przecież ona swoim cycem by położyła niejednego olbrzyma
- Co to za obsługa, hę? Czekam tu już dość długo i nikt się nie pofatygował by zebrać zamówienie!
- Co tak wrzeszczysz? - skwitowała spokojnie - Jak się nie podoba to innego baru szukaj, a nie będziesz mi tu łobuzował
O matko! Na co mi to przyszło - wrzenie w jego myślach rosło.
- Piwo proszę - starał się zatrzymać potok słów które chciał powiedzieć.
Matrona znowu się obróciła do niego i słychać było odgłos nalewania. Dziwny odgłos. Szkoda że był przytłumiony przez karczmę. W końcu się obróciła i postawiła na ladzie piwo. Elf zapłacił i chwycił kufel obracając się od niej. Zaczął się rozglądać po karczmie.

Kalam - 2009-06-24, 17:18

-Ooo nasze piwo żamowione, a myślałem że to jakasz szpeluna.-Kalam błędnym wzrokiem wypatrzył Raknela i począł machać do niego ręką.
-Eee dziewko, tutaj tutaj.-wychrypiał w stronę mgliście wyglądające postaci.

Raknel Walken - 2009-06-24, 18:41

Elf zauważył że ktoś do niego macha. Zastanawiało go jedno. Dziewko? - powtórzył w myślach chcąc się upewnić czy dobrze zrozumiał co do niego mówią. W końcu zrozumiał. Przecież za nim stała ta właścicielka. Zignorował ten fakt i przybliżył piwo do ust. Zapachniało stęchłym moczem.
- Co to do diaska jest? - przeklął pod nosem. Odstawił piwo na ladę i wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.

Skow - 2009-06-25, 23:37

Długo błąkał się po mieście. Gdy w końcu ujrzał ten wymarzony szyld, niemal się popłakał. Ostrożnie wszedł do środka. Przecisnąwszy się przez tłum do lady, rzekł do pierwszej lepszej osoby po drugiej stronie - trzy, nie, cztery... - zamyślił się - pięć piw - zamówił w końcu. Gdy dostał pięć wypełnionych do połowy, mało przypominającym trunek jaki zamawiał płynem kufli, rzucił kilka monet na stół i ruszył ku wyjściu.
- Ej, chłoptasiu ! - usłyszał zza pleców.
- Że ja ?
- Tak, ty. - Była to kobieta, u której zamawiał piwa - Co ty sobie myślisz ? My tutaj nie organizacja cheretatywna ! Dorzuć no jeszcze 5 miedziaków albo zaraz pogadamy inaczej !
- Za te szczyny ? Zdzier...
- powstrzymał się jednak oceniwszy gabaryty i wyraz twarzy swojej oponentki. Dorzucił wiec ile trza było i ponownie zwrócił się ku wyjściu.

Raknel Walken - 2009-06-27, 20:41

Nic ciekawego się w karczmie nie działo, więc elf wyszedł z karczmy zostawiając nienapoczęte nawet piwo.
HumanWafer - 2009-06-29, 23:00

Ork wszedł z elfem do tej zapyziałej speluny i od razu począł intensywnie szukać jakiegoś wolnego stolika. Znalazłszy jeden w kącie, ruszył pewnym krokiem ku swej zdobyczy by po chwili zastanowienia skierować się w stronę kontuaru. -Piwa! Dwa dzbany!- rzekł jakże szarmancko do kobieto-podobnego tworu po drugiej stronie baru. Czekając umilał sobie czas przyglądając się przybyłym do tego jakże szacownego przybytku klienteli. Wyrwał go z tej jakże przyjemnej czynności dźwięk przypominający buczenie setki pszczół, który okazał się głosem jakże rozkosznej barmanki. Bez słowa zapłacił i wolnym krokiem ruszył w stronę swojego stolika upijając z jednego z trzymanych dzbanów.-W ogóle coś ty za jeden? Nie widziałem cię tutaj jeszcze, albo za długo na morzu byłem i nie kojarzę..-powiedział doszedłszy wreszcie do stolika i podając dzban elfowi...
Malaim Ryan - 2009-06-29, 23:16

- Malaim mnie zwą panie. Bard wędrowny. - wstał i ukłonił się nisko - W Rivangoth już od jakiegoś czasu jestem i staram się by moja twórczość zostałą dostrzeżona, jednak te cuchnące niczym szczury w miejskich kanałach zakute łby z gwardi cały czas mnie do lochów wpedzały, mówiąc, że wystarczy im innych problemów niż jakiś niedomyty elf. - wyrzucił z odrazą i wyciągnął lutnie.

Cytat:
Hej strażniku, łbie zakuty
Podaj kufel piwa mi
Dziś żem panem Twego losu
Albo nie zapłacą Ci

Hej strażniku, ogolony
?ysy łbie, zakuta pało
Popatrz tutaj, doń na prawo
Ork, któremu ciągle mało

Hej strażniku, bohaterze
Ja dziś krzyczę psia twa mać
Możesz chłopcze mi nafikać
Wszak tu siedzi moja brać


Bard dumny ze swej piosenki usiadł przy stole i pociągnął solidny łyk piwa. Po jego twarzy było widać było, że jest to trunek, którego brakowało mu ostatnimi czasy.

HumanWafer - 2009-06-30, 11:51

Ork tylko wygodniej rozsiadł się na swym krześle i sącząc piwo słuchał piosnki mroczniaka. Gdy tamten skończył zapytał - Tak mnie nurtuje jedno pytanie, należysz do jakieś organizacji?
Malaim Ryan - 2009-07-01, 14:28

- Panie, dajże spokój, gdyby mnie kto chciał to bym i nie poszedł. Arystycznej godności nie dam se odebrać. Ale tych małych machających różnymi metalowymi przedmiotami to nie zniosę. Jak się takie małe gówno pod nogami włóczy to, aż mnie ciarki po plecach przechodzą. Wyciąć to w pień i usunąć korzenie. - dodał lekko agresywnym tonem do swojej wypowiedzi mroczniak.
- Rad jestem łaskaw panie, że dane mi na Ciebie trafić było. A za trunek jeszcze raz podziękuję - tym razem siedząc bard wyciągnął lutnie i zagrał dość znaną pieśń.

Cytat:
Piwo, piwo, piwo, pyszne z pianką piwo, piwo
Dawno, dawno temu, w historii daleko
Gdy do picia było, chyba tylko mleko
Żył raz sobie człowiek, co zwał się Jasiek Kiep
I stworzył cudowny, chmielowy napój, po którym szumiał łeb.

Hej, To pewnie był uczony, co rozum miał za stu
I zawsze wielkie dzięki, będziem składać mu
Popatrzcie co nam dał, dał szczęścia nam paliwo
Niech żyje nam nasz Jasiek Kiep, który wynalazł piwo

Piwo, piwo, piwo, pyszne z pianką piwo, piwo
Dębowy Bęben, Trowl Pub, a także Smoczy Ząb
Jednego możesz być pewien, tam browar Jaśka jest lany
Więc chłopcy i dziewczęta o jedenastej dajcie stop
I Jaśka wspominajcie bo fajny był top chłop

Raz, dwa, trzy, cztery pięć...

Reszta pieśni utoneła w ryku całej karczmy która podchwyciła tekst i melodię i śpiewała razem z drowem.

HumanWafer - 2009-07-03, 12:03

Odprężył się popijając piwo i słuchając barda, wtem do karczmy wbiegł jakiś łachmaniarz i przysiadł się do widać swojego przyjaciela i rozentuzjazmowany począł opowiadać o jakimś mrocznym jegomościu, łażącym po mieście i rozkopującym groby...Ghazghkull z przyzwyczajenia podsłuchał rozmowę i zwrócił się do Malima.- Na wszystkie macki Krakena! Słyszałeś coś o tym uszaty? Co za czasy, żeby w stolicy bezkarnie bezczeszczono grobowce i to 2 dni z rzędu! Ha! A gwardia tak się szczyciła porządkiem tu ponoć panującym! i po czym wybuchł rubasznym i gromkim śmiechem. Wtem nagle umilkł z wyraźną niechęcią na twarzy przypominając sobie o czymś - Przykro mi mój elfi przyjacielu, ale obowiązki wzywają. Muszę wyruszyć w drogę powrotną do naszej Gildii, bo jednak jestem ambasadorem i najwyższa pora wziąć się do roboty i zobaczyć co tam u naszych słychać. Odwiedź mnie kiedyś w ambasadzie Wojowników Wiatru jak będziesz w pobliżu, to się razem napijemy i może znowu trochę mi pośpiewasz tych swoich grafomańskich frykasów, natem uśmiechnął sie szeroko i pożegnawszy się z Mroczniakiem ruszył powolnym i ciężkim krokiem w kierunku wyjścia...
Sandra - 2009-07-05, 20:01

Do karczmy zajrzała sidanka. Poczęła się ostrożnie rozglądać. Chwilę później odetchnęła z ulgą, odwróciła głowę w stronę osobnika stojącego jeszcze poza karczmą. Szepnęła jakieś słowa i wkroczyła tym razem śmielej do izby ukradkiem się wszystkim przyglądając.
Spider4 - 2009-07-05, 20:05

?owca lekko zdyszany zajął stolik przy ścianie - wdech, wydech, wdech, wydech - To było chore Żabko...
Sandra - 2009-07-05, 20:13

Dosiadła się do człowieka kładąc sakiewkę na blacie.
- Mhm... A to był mój pomysł? - zapytała wpatrując się w napis na blacie.
Nie spodobał jej się, więc wydrapała go pazurem i zrobiła swój: "Sandra tu była i stół zdobyła". Z szerokim uśmiechem spojrzała na swoje dzieło i podniosła wzrok na Arcymiliana jakby oczekując pochwały. Z czasem przyspieszone tempo wracało do swojego pierwotnego stanu, a oddech się uspokajał.

Spider4 - 2009-07-05, 20:21

Arcymilian popatrzył na "dzieło" - Mogłabyś i mnie dopisać... i postawić piwo -zajrzał do torby skad wyciagnal kawalek suszonego miesa - mam nadzieje, ze chociaz te guziki sa magiczne... albo w jakis inny sposob cos warte
Sandra - 2009-07-05, 20:29

Rozejrzała się dookoła salii jakby czegoś szukając. Jest! Gwałtownie wstała zauważając stojące na kontuarze dwa piwa. Poczęła się cichutko skradać, na paluszkach. Rozglądała się dookoła czy niky nie patrzy i szybko wzięła kufle w swe łapki. Ze zwycięskim uśmiechem wróciła do stołu i postawiła przed towarzyszem jedno z nich. Zajęła swe miejsce i upiła łyk.
- No dobrze, dopiszę Cię - wytknęła zawadiacko język.
Wyciągnęła swój pazurek i zmieniła napis na: "Sandra i Arcymilian tu byli, wspólnymi siłami stół ten zdobyli".

Spider4 - 2009-07-05, 20:31

-Od razu milej wiedzieć, że ktoś o tobie pamieta... ale za te piwa zaplacmy lepiej
Sandra - 2009-07-05, 20:39

Skupiła wzrok na swoim kuflu piwa.
- Ale one wyglądały na samotne, bardzo chciały bym je wzięła, na prawdę - podniosła wzrok na łowcę z wyraźnym smutkiem.
Siorbnęło lekko nosem po chwili upijając kilka łyków. Poczęła zastanawiać się nad tym ile zajmie gwardii pościg za nimi.

Spider4 - 2009-07-05, 20:44

-Jak wyjdziemy z miasta? Pewnie sprawdzają wszystkich przy bramie... - westchnął po czym upił łyk piwa - I pomyśleć, że bylem zwykłym bankierem... a teraz siedzę tutaj z tobą żabko...ehhh myślisz, że ile im zajmie znalezienie nas? Drugi raz już chyba nie dadzą się nabrać na takie sztuczki...
Sandra - 2009-07-05, 20:51

Ocknęła się z zamyślenia. "Czyta mi w myślach..."
- Na ucieczkę z miasta nie mamy żadnych szans... - upiła łyk piwa.
- Sądzę, że znalezienie nas to kwestia czasu, choć patrząc na tę gwardię jakoś nie sądzę by szybko to się stało - puściła oczko, lekko wzdychając.
Zerknęła w stronę drzwi jakby oczekując nagłego wtargnięcia straży, lecz na szczęście nic takiego się na razie nie wydarzyło.
- Na takie sztuczki może się nie dadzą nabrać, ale na inne... - ściszyła tajemniczo głos patrząc z powagą na człowieka.

Spider4 - 2009-07-05, 20:56

-Może rzeką? Wypłyniemy po za porta a potem już do swoich? - popatrzył z lekkim zainteresowaniem na Kocice - Masz ładne futerko... mam nadzieje, że nie boisz się go zamoczyć?
Sandra - 2009-07-05, 20:59

Zaśmiała się lekko.
- Nie bój się mi woda nie jest straszna, już miałam parę spotkań bliskiego stopnia wraz z nią - puściła oczko.
- A co do pomysłu... Na prawdę kuszący... - uśmiechnęła się tajemniczo i upiła dwa łyczki piwa, co by gardła nie zasuszyć.

Spider4 - 2009-07-05, 21:02

-Hmmm to co preferujesz? Wpław czy najpierw kawałek łódką a następnie wpław? - Na ustach Arcymiliana pojawił sie delikatny uśmiech - Chętnie zobaczę jak sobie radzisz w wodzie
Sandra - 2009-07-05, 21:07

Dopiła do końca piwo w kuflu i spojrzała na Arcymiliana.
- Jednak preferuję podróż łódką, a następnie wpław, nie czuję się na siłach by duże odległości przebywać w ten sposób - uśmiechnęła się i spojrzała przenikliwym wzrokiem w oczy człowieka.
- Zobaczymy kto sobie lepiej poradzi - lekko zatarła łapki.

Spider4 - 2009-07-05, 21:10

-Radzenie radzeniem, mi chodzi bardziej o wygląd po ucieczce - łowca odsunął od siebie niedopite piwo - Jednak lepiej mi sie pływa na trzeźwo
Sandra - 2009-07-05, 21:13

Przysunęła do siebie kufel z trunkiem.
- Mamy słabą główkę? - zapytała z lekką złośliwością.
- Skoro jednak nie chcesz... - wzruszyła ramionami i dopiła do końca zawartość.
Oblizała pyszczek co by żadna kropelka nie uciekła i z zadowoloną miną siedziała na krzesełku.

Spider4 - 2009-07-05, 21:16

-Trunki zdecydowanie lepiej smakują kiedy się je pije z tą jedyną, a teraz jednak wolałbym uciec - monotonny ton Arcymiliana zdawał się strasznie dołujący. Nie można było wyczuć w nim ni krzty uczuć
Sandra - 2009-07-05, 21:22

Rozejrzała się dookoła.
- Teraz? - przybliżyła pyszczek i ściszyła głos.
- Wiesz, że musimy być bardzo ostrożni, nie wiadomo czy nie ma już wywieszonych jakichś listów gończych - poczęła coraz ciężej oddychać, czując jak adrenalina zaczyna działać.
Nagle instynkt podpowiedział jej, że Arcymilian ma rację. Złapała go za rękę i pociągnęła za sobą wybiegając z karczmy.

Azareus - 2009-07-05, 21:30

Drzwi karczmy otworzyły się. Za progiem stało trochę osób, które w cieniu wyglądały jak żona, dziecko, starszy synek oraz mąż, któremu dosłownie doprawiono rogi. Akurat ten rogaty wszedł jako pierwszy, i nie zważając na zgromadzonych wrzasnął.
- Eskel ty chędożony synu jelenia! Ile mam czekać aż zakupisz trunek i dojdziesz do nas?
Zaczął omiatać karczmę wzrokiem w poszukiwaniu Eskela. Myślał sobie "po co obawiałem się że poszedł do domu publicznego? On nawet za piwo nie umie zapłacić."

Skow - 2009-07-05, 21:34

Eskel, który obserwował ich odkąd weszli do środka, właśnie miał podejść do Arcymiliana i Sandry z zamiarem rozmowy z nimi, gdy ci zerwali się z miejsca i wybiegli z karczmy. Rzuciwszy trzymane przez siebie kufle na ziemie bez zastanowienia wybiegł za nimi.
Desmond - 2009-07-06, 15:32

Szedł nadal naburmuszony,paręnaście kroków za resztą. Gdy ich generał razem z resztą wszedł do środka zatrzymał się i obrócił lekko głowę utkwiwszy wzrok w spoconej dziewce niosącej kosz z brudną bielizną. Spoglądając na nią mechanicznie sięgnął rękom w stronę drzwi do karczmy... Lecz zamiast drzwi napotkał pustkę po której nastąpiło uderzenie. Sidianka wybiegająca z karczmy wpadła na jego bark lecz po chwili pobiegła dalej. Tuż za nią wyskoczył mężczyzna, którego Desmond dobrze kojarzył.
- Generale ! - krzyknął i zaczął się obracając by złapać uciekającego Arcymiliana - Zbieg ucieka! - człowiek wykrzyczał ostatnie słowa już w pogoni za dawnym kamratem.
"Dobrze, że nie noszę kolczugi" - pomyślał Desmond

Azareus - 2009-07-06, 15:50

Dla Azareusa jakby czas zatrzymał się w miejscu. jego głowa odwracała się do drzwi niesamowicie wolno. Bez namysłu wrzasnął:
- GONIć ICH NATYCHMIAST!

Skow - 2009-07-06, 15:58

Gdy wydostał się na zewnątrz omal nie wpadł na jakiegoś gościa stojącego przed wejściem. Zdołał jednak zwinnie ominąć przeszkodę i pobiegł dalej za zbiegami. Za sobą usłyszał jeszcze jakieś wrzaski, lecz nie zwracał na nie uwagi, liczył się tylko pościg.
Mroczna Postać - 2009-07-11, 11:19

Mroczna Postać weszła do karczmy. Gdyby była Szilka pewnie wywołałoby to sensację, ale tak, po zamówieniu piwa i wypiciu go przez słomkę (żeby nikt nie widział twarzy schowanej głęboko pod kapturem) postać swobodnie wyszła i udała się do Szpitala.

Dziwne - pomyślał karczmarz - gdyby nie to, że Szilki nie ma to powiedziałbym, że to ten grasujący po cmentarzach wandal... W dodatku tej waluty prawie nie używa się od ujednolicenia...

HumanWafer - 2010-04-24, 14:43

Do karczmy "Pod Smoczym Zębem" zawitał gość niewidziany od wielu lat. Strój jego zdecydowanie wskazywał, iż w tym czasie nie próżnował i odbył wiele zaskakujących przygód. Ubrany wielce egzotycznie lecz bardzo praktycznie, zmęczony potężny kawał zielnego mięcha zwany orkiem, wkroczył w cuchnące otchłanie przybytku. Usiadłszy na wątłym krzesełku, które zajęczało z dezaprobatą zamówił piwo cichym lecz doskonale słyszalnym szeptem.
Gdy dostał kufel, wyszperał z fałd swego stroju niewielką butelczynę i wlewając kilka kropel do trunku rozejrzał się po towarzystwie.
Hmm...-pomyślał Żadnej znajomej twarzy, poczekam jeszcze trochę to może jakiś znajomy pysk się zjawi...
Tak postanowiwszy, odstawił sporej wielkości topór przy swoim krześle i rozluźnił wiązania swojej brygantyny...








Dopijając resztkę trunku, ork chrząknął tylko w niezadowoleniu i zbierając swoje rzeczy, zapłacił za piwo i wygramolił się w ciemną noc...

Glognar - 2013-10-06, 01:37

Krasnolud wszedł do karczmy.

-Witajcie. Karczmarzu daj no piwa

Glognar usiadł na taborecie przy kominku i począł nabijać fajkę. Za oknem szalał wiatr głośno gwiżdżąc i zawodząc. Khazad sięgnął do paleniska po płonącą gałązkę, odpalił od niej fajkę i puścił aromatyczne kółko dymu.

-Dawno mnie tu nie było ale widzę że straszne tu pustki, napije się ktoś ze mną piwa.

Kalam - 2013-10-10, 08:58

Wzrok pirata tępo studiował wnętrze opustoszałej tawerny, półelf jednak od dawna był gdzie indziej - wspominał. Kolejny automatyczny ruch, łyk trunku, niosący nadzieję utraty świadomości.
Pusto - jeszcze nie teraz - pomyślał trochę już sennie, potem zaś usłyszał niespodziewane...
Wzrok momentalnie zogniskował się na brodatej postaci. -Krasnolud.-mruknięcie zabrzmiało niemal jak przekleństwo. -Więc sknera, oszust i wszetecznik. westchnął-Może być.-ledwo widoczny uśmiech wykwitł na twarzy.
Zmroczone alkoholem ciało, chwilę walczyło z trzeźwym umysłem ostatecznie poddało się woli pirata, który stukając drewnem przyprawionym poniżej kolana lewej nogi osiągnął cel.
-A ja bym się napił, jeśli zniesiesz takie towarzystwo? -odrzekł, ciężko siadając na złapanym po drodze zydelku.

Glognar - 2013-10-10, 23:19

-Czemuż to miał bym cię nie znosić, jak czuję nie śmierdzisz bardziej niż ja.

Krasnolud zaśmiał się radośnie i podsunął piratowi drewniany kufel pełen złotej cieczy.

-Napij się ze mną za przyszłość bo jak widzę w tej krainie jakaś zaraza szaleje albo wojna.Na gościńcach żywej duszy nie uświadczysz, wioski opustoszałe. Coś Ci wiadomo co tu się dzieje?

Kaldar - 2013-11-05, 15:36

Drzwi otworzyły się, skrzypiąc głośno, do izby wszedł Krasnolud a razem z nim zimny powiew wiatru. Zza czarnej brody spiętej w warkocz spoglądała na siedzących w karczmie para ciemnych oczu.

W końcu Kaldar dojrzał siedzących przy kominku Półelfa i Krasnoluda.

- A cóż to za czasy, że Krasnolud pije razem z elfem? - zażartował przyjaźnie i zbliżył się do nich.

Glognar - 2013-11-05, 16:46

-A witaj bracie, usiądź z nami i napij się piwa, pogoda nie nastraja do podróży.

Glognar uścisnął prawice gościa, przedstawił się po czym z powrotem usiadł na krześle i zagadnął

-Jakie niesiesz ze sobą wieści przyjacielu?

Kaldar - 2013-11-05, 18:44

Kaldar usiadł wygodnie przy kominku.

-Dziwne to czasy bracie. Władca Grimburga zgnuśniał, a w królestwie panuje marazm i zastój. Krasnoludy nie są już tak ochocze do pracy jak kiedyś- mruknął.- Nie wiem kto za tym stoi. Wyruszyłem na południe, aby odnaleźć rozwiązanie tej zagadki, ale widzę i tutaj zawitała posępna aura. Trakty są puste, ludzie siedzą w swoich chałupach, aż strach wychodzić poza wsie bez porządnego topora. A skądże Ty przybyłeś?

Glognar - 2013-11-06, 15:18

-Służyłem w oddziale Gryfich Jeźdźców mój oddział poniósł klęskę w bitwie powietrznej nad Górami Śmierci.

Tu krasnolud spojrzał niewidzącymi oczyma w ogień kominka, wracając myślą do tych strasznych wydarzeń.

-Nie mieliśmy szans, orkowie na smokach dwukrotnie liczebniejsi zaskoczyli nas atakiem od strony słońca. Gryfy zwrotniejsze i szybsze w walce kołowej radzą sobie świetnie, jednak gwałtowny i zaskakujący atak zionących ogniem smoków zdziesiątkował nasz oddział już w pierwszych minutach. Kliku napastników udało nam się strącić jednak musieliśmy się wycofać i rozproszyć by uniknąć dalszych strat.

Rzekł krasnolud i po chwili milczenia dodał.

-Od roku poszukuje kontaktu z ocalałymi jednak bez skutku.

Kaldar - 2013-11-08, 16:46

- Ciężkie czasy nastały dla krasnoludzkiej braci- westchnął Kaldar i tępo spojrzał na kufel piwa, który w międzyczasie przyniósł karczmarz.

- Zdrowie bohaterów i tych którzy odeszli !- krzyknął Krasnolud, po czym uniósł trunek i jednym ruchem wlał go w gardło. - ehh, parszywa ciecz, ale pewnie lepszej w okolicy nie mają...

Glognar - 2013-11-08, 20:32

-Chwała poległym, sława bohaterom

Zakrzyknął Glognar i oddał salut kuflem piwa. Podobnie jak Kaldar na jednym wdechu opróżnił kufel i z łoskotem odłożył go na stół po czym otarł rękawem brodę.

-Jakie masz plany bracie na przyszłość ?

Kaldar - 2013-11-08, 21:43

- Udam się do Rivangoth szukać tam przyczyn osłabienia krasnoludzkiej domeny. Każdy Krasnolud wie że ludzcy władcy nie mają pojęcia o khazadzkich kopalniach. Szczerzę wątpię, że którykolwiek z tych wypierdków na wysokich stołkach w stolicy zszedł kiedyś do tuneli w Grimburgu- tutaj krasnoludzka natura i duma wzięły górę nad przyzwoitością, a Kaldar uniósł się w złości, rzucił niezrozumiałe dla ludzkiego ucha krasnoludzkie przekleństwo i uderzył pięścią w stół. - Byłoby o wiele lepiej, gdybyśmy sami o sobie decydowali, niezależnie od Imperium Lotharis... że też przyszło mi żyć w takich podłych czasach...

Ale dość tego politykowania, powiedz mi lepiej gdzie zamierzasz się udać ? Może pójdziesz razem ze mną ?

Glognar - 2013-11-08, 22:48

Glognar powstał ze stołka i uniósł ponownie napełniony piwem kufel

-Bracie, możesz liczyć na mnie i na mój oręż, idę z tobą.

Krasnolud mocno już podchmielony zaryczał starą krasnoludzką pieśń

-Tam gdzie chłód i gdzie zamglony szczyt,
Musimy iść, nim przyjdzie świt.
W otchłanie grot i w jaskiń mrok,
Gdzie złoty skarb, nasz dawny mit.

Na zboczach Góry jęczał las.
Wył wiatr ponury w nocny czas.
Płomieni ślad naznaczył świat.
Z płonących sosen iskier blask.

Kaldar - 2013-11-09, 16:52

Kaldar zawtórował kompanowi po czym zamówił po jeszcze jednym kuflu piwa.

Piękna pieśń - dodał. - Moja prababka od strony ojca pochodziła z tamtych stron. Musiało być tam pięknie, ale kiedy ludzie zdominowali kraj wszystko się zmieniło a część Krasnoludów, w tym i moi przodkowie, odplynęło do Seavranu. Ja urodziłem się już tutaj. Ale kiedy słyszę pieśń moich przodków coś we mnie drga, chociaż nigdy nie widziałem tamtej ziemi.

Glognar - 2013-11-09, 21:53

Za oknem szalał chłodny listopadowy wiatr a w karczmie miękkie światło płonących polan w kominku koiło oczy dwóch zmęczonych tułaczką krasnoludów. Glognar przysunął bliżej świecę i rozwinął na stolę mapę sprawdzając trakty i odległości.

-Droga zajmie nam kilkanaście dni, chyba że polecimy na gryfach i skrócimy w ten sposób ten czas do dwóch dni. Mam tutaj dwa te stworzenia jeden jest mój a drugi należał do mego przyjaciela który zginał nad Górami Śmierci. Gryfy są dobrze wyszkolone więc jeśli nawet nie dosiadałeś takich stworzeń w przeszłości to na pewno sobie poradzisz. Pokarze ci tylko kilka najważniejszych komend.

Krasnolud puścił obłok dymu z długiej fajki i wskazując palcem na mapie spojrzał na towarzysza.

Kaldar - 2013-11-10, 16:53

Gryfy to dobry pomysł-odparł Kaldar.- dzięki nim unikniemy niebezpieczeństw traktów. Nie znam się na tym ale myślę, że niebo nad Lotharis należy do tych bezpieczniejszych przestrzeni. Czy aby się nie mylę? Nie zależy nam także na tym, aby nie rzucać się w oczy, więc z chęcią przystaję na Twoją propozycję - krasnolud wyciągnął rękę do kompana i uśmiechnął się zza czarnej body.
Glognar - 2013-11-10, 17:07

Glognar mocno uścisnął wyciągniętą prawicę kompana a i na jego twarzy odmalował się uśmiech nadziei.

-Nie można powiedzieć bracie że niebo jest bezpieczniejsze, po prostu zagrożenia tam występujące różnią się od tych na ziemi, ale w gruncie rzeczy jest więcej plusów? Jeżeli chcemy też uniknąć wścibskich oczu możemy przelatywać nocami. Jest duża szansa że, unikniemy w ten sposób także patroli smoczych jeźdźców.

Glognar puścił kolejną chmurę dymu ze swej fajki i po chwili zapytał

-Kiedy wyruszamy?

Kaldar - 2013-11-10, 19:14

Kaldar otworzył szeroko oczy. Nigdy wcześniej nie przyszło mu wznieść się w przestworza, a teraz wizja rychłej podróży podniebnej przyprawiała go o podekscytowanie.

-Jeżeli dam radę poznać tajniki lotu, to możemy wyruszyć nawet jutro wieczorem. Zależy to tyko od Twojej oceny moich umiejętności i warunków. -

Kaldar dopił swoje piwo i odstawił kufel na stół. Jego umysłem zawładnęła już teraz myśl o gryfie i locie ponad górami Lotharis.

Glognar - 2013-11-11, 17:22

-Nie przejmuj się tym na pewno dasz radę. Gryf jest dobrze wyszkolony i karnie reaguje na każde plecenie. Żeby wykonać zakręt w lewo zaciągasz gryfa za lewą lejce. Jak chcesz lecieć na prawo to ciągniesz podobnie za prawą. Gdy chcesz żeby gryf obniżył lot to dociskasz pięty w jego boki a jak potrzebujesz się wznosić to zaciągasz go równocześnie obiema lejcami. Prędkość steruje się głosem czyli żeby pogonić go do szybszego lotu musisz wrzasnąć "heja". Gryf zwolni gdy wykrzykniesz "hoł".

Mówił Glognar imitując przy tym dłonią manewry powietrzne. Po czym dodał.

-Spaść też nie spadniesz bo pasami będziesz przymocowany do siodła. Reszta to już doświadczenie i współpraca ze stworzeniem.

Kaldar - 2013-11-14, 11:07

Krasnoludy spędziły jednak kilka dni w pobliżu karczmy karczmy, ćwicząc lot gryfem. Kaldar zdołał opanować umiejętność sterowania gryfem i czuł się na tyle pewnie, że mógł się wzbić w powietrze. Brakowało mu doświadczenia, lecz nie mógł oczekiwać, że od razu stanie się mistrzem.

Trzeciego dnia od spotkania Krasnoludy postanowiły odlecieć w kierunku Rivangoth. Mrok zapadł już dawno, a oni grzali się przy kominku i zbierali siły do podroży.

-Jak długo zamierzamy dzisiaj lecieć? - zapytał Kaldar. - Czy ustaliłeś już miejsce gdzie odpoczniemy?

Glognar - 2013-11-14, 19:19

Glognar sprawdzał właśnie prowiant i wyposażenie w torbach podróżnych. Na pytanie przyjaciela odparł.

-Gryfy potrafią wytrzymać około siedmiu godzin spokojnego lotu,ale zależy to przede wszystkim od ich indywidualnej kondycji. W czasie bitwy przy dużym wysiłku i ostrym manewrowaniu ten czas też się znacznie skaraca. Co do miejsca odpoczynku to znam jedną taką jaskinię na trasie lotu. Powstała dość wysoko i niedostępnie w ścianie skalnej i tam damy odpocząć sobie i naszym gryfom.

Kaldar - 2013-11-16, 15:25

Kaldar poprawił pas i tkwiący za nim oręż, okrył się szczelnie starym podziurawionym płaszczem i po raz ostatni spojrzał na trzaskający w kominku ogień.

-Wyruszamy w drogę. Prowadź bracie! Czas najwyższy zmierzyć się z tym wyzwaniem!

Entuzjazm wypełnił Krasnoluda. Od dawna nie czuł się tak podekscytowany. Marzył już tylko o tym co może go spotkać po drodze i w stolicy...

Glognar - 2013-11-17, 02:44

Glognar wyszedł z towarzyszem do zagrody po czym wyprowadził z niej dwa już osiodłane gryfy.Krasnoludy wpięli się w siodła i po chwili wzbili się w powietrze. Wiatr rześko owiewał im twarze gdy wznosili się wyżej i wyżej. Z tej perspektywy wszystko wydawało się miniaturowe a poświata zachodzącego słońca malowała świat na pomarańczowo.
Gdy wznieśli się już na odpowiedni pułap Glognar ustabilizował swego wierzchowca do lotu poziomego i skierował go na wschód. Odwrócił głowę ku Kaldarowi krzyknął

-Czyż nie jest cudownie

Niestety w tym momencie dostrzegł za nimi dwie sylwetki wielkich skrzydlatych stworzeń majaczące na horyzoncie

-O rzesz w mordę, chyba mamy kłopoty spójrz za siebie



Glognar - 2013-11-17, 03:14

[Proponuję takie proste zasady walki - przed postem rzucamy 1k6 trafienie nam wchodzi gdy wypadnie 4,5,6. Jeżeli się uda uzyskać taki wynik to opisujemy fabularnie trafienie. Każda z naszych postaci może wytrzymać w sumie 2 rany i wtedy pada bez przytomności z odniesionych ran.
Za wrogów będę ja rzucał. Trafienie się im uda gdy w ich kolejce wypadnie 6. Wytrzymałości mają tylko po 1 ranie.
To co wypadnie na kościach rzutować będzie na przebieg fabularny każdej potyczki a tym samym wyznaczy kierunek rozwoju przygody. Co ty na to?]

Na tej stronce mamy kości do rzucania

http://kostnica.eu/home


Glognar - 2013-11-17, 03:23

Przykład:

Glognar podbiegł do orka, ciął płasko swym półtoraręcznym mieczem celując w biodro gdyż tam zauważył lukę z zasłonie przeciwnika.

http://kostnica.eu/roll/52882cac0f160/
(wypadło 3 czyli nie trafiłem co muszę opisać)

Cios mieczem który wyprowadził Glognar okazał się zbyt wolny gdyż ork zdążył odskoczyć w ostatniej chwili. Teraz on kontratakował, uniesiona wysoko szabla spadła z góry na dół gwałtownie...

http://kostnica.eu/roll/52882e09e07a3/
(wypadło 1 wiec ork też nie trafia)

...jednak krasnolud zwinnie przetacza się przez lewe ramię schodząc w ten sposób z linii ataku. Szabla orka z łoskotem uderza o skałę.

Kaldar - 2013-11-18, 18:26

http://kostnica.eu/roll/528a4c56eec8d/ wypadło:6

Kaldar dostrzegł zbliżającego się na młodym smoku orka. Gwizdnął szybko, a gryf zrobił unik. Ork przeleciał nad głową Krasnoluda, gdy ten sięgnął po noże schowane pod opończą. Cisnął jednym z nich tak mocno, że nóż przebił skórzany hełm orka i utkwił w jego czaszce.

Ork bezwładnie osunął się w siodle, a troki, którymi był przypięty szarpnęły jego smokiem.

-Został nam tylko jeden! - krzyknął zwracając głowę w kierunku Glognara.

Glognar - 2013-11-18, 20:11

Drugi ork mając przewagę wysokości szybko się rozpędzał w kierunku Glognara. Krasnolud również zanurkował i serią wymyślnych ewolucji próbował się wydostać z niebezpiecznej dla siebie sytuacji. W pewnym momencie smok orka plunął ogniem próbując trafić krasnoluda i jego wierzchowca...

http://kostnica.eu/roll/528a620c94e26/ (wypadło 1 )

...jednak kula ognia minęła celu. Glognar wyprostował lot a następnie pochylił gryfa w ciasnym lewym zakręcie co dało mu na kilka sekund projekcję swego przeciwnika właśnie nad lewym skrzydłem. Glognar nie zawahał się napiął krotki refleksyjny łuk i przycelował w łeb smoka.

http://kostnica.eu/roll/528a647d700a6/ (wypadło 5 sukces)

Świsnęła cięciwa a wraz za nią poszybowała strzała. Grot z głuchym mlaśnięciem głęboko wbił się w czaszkę bestii.

-Khazadaaaad zaryczał krasnolud uradowany trafieniem.

Obejrzał się przez ramię, smok jakby począł wiotczeć w końcu zwalił się bezładnie w korkociągu z narastająca prędkością ku ziemi. Ork wściekle wrzeszczał i szamotał się z przerażenia świadom już swego losu.

Glognar - 2013-11-18, 20:25

Drugi smok pozbawiony dowodzenia swego jeźdźca począł się wahać. W końcu kiedy dotarł do jego nozdrzy zapach krwi począł uciekać.
Kaldar - 2013-11-18, 20:41

Kaldar ustabilizował lot. Brak doświadczenia w lataniu spowodował małe problemu Krasnoludowi, ale ostatecznie opanował sytuację, po czym zbliżył się do Glognara.

-Jak daleko zostało nam do tej jaskini o której wspomniałeś? Myślę że to był tylko mały zwiad, ale wolałbym uniknąć głównych sił patrolujących niebo w tych okolicach. Mogłoby to się źle skończyć dla nas..

Glognar - 2013-11-18, 21:20

-Stąd to jeszcze jakieś trzy godziny lotu ale zanim tam ruszymy musimy najpierw dopaść tego smoka co tak spieprza. Na pewno wróci do hordy a ci jak zauważą poharatanego jeźdźca na nim zaczną na nas polować. Jak go teraz ubijemy to zyskamy przynajmniej jedną dobę przewagi.

I Glognar pogonił gryfa do szybkiego powietrznego cwału.

Kaldar - 2013-11-18, 22:11

Kaldar krzyknął na swego gryfa i podążył za Glognarem. Smok był obciążony przez orczego jeźdźca, dlatego pogoń a nim były ułatwiona. Niemniej jednak, przestraszona bestia była nadal groźnym przeciwnikiem z czego zdawały sobie sprawę Krasnoludy.

Glognar, jako że wcześniej rozpoczął pościg i był sprawniejszym lotnikiem pierwszy dopadł smoka...

Glognar - 2013-11-19, 00:22

http://kostnica.eu/roll/528a9ec58b158/ (2 pudło)

Glognar zrównał się w locie ze smokiem i wypuścił w jego stronę strzałę jednak bestia zamachała swą długą szyją i strzała przeleciała nad jej głową. Smok w desperacji kłapnął uzębioną paszczą tuż obok skrzydła gryfa na którym leciał Glognar.

http://kostnica.eu/roll/528aa04fed1d5/ (2 pudło)

-Psia jucha, Kaldar załatw go.

Glognar musiał wykonać manewr uniku przez co się oddalił nieco od wroga.

Kaldar - 2013-11-19, 17:43

http://kostnica.eu/roll/528b91e3b3e8a/ (wypadło: 2)

Kaldar zbliżył się do smoka, lecz tym razem szczęście nie sprzyjało Krasnoludowi. Smok zamachnął się ogonem co uniemożliwiło atak, a raczej skłoniło Kaldara do uniku.

-O cholera- krzyknął Kaldar i szarpnął lejce gryfa, aby rozpocząć unik.

Smok wyprowadził cios w kierunku Krasnoluda...

Glognar - 2013-11-19, 21:04

http://kostnica.eu/roll/528bc16fbc74e/ (wynik 2)

Szczęki smoka kłapnęły tuż obok twarzy Kaldara nie wyrządzając mu jednak szkody.

Tymczasem Glognar zdążył już wykonać zakręt w lewo. Korzystając z tego iż smoka uwaga jest skierowana na potyczkę z Kaldarem Glognar dobył miecza.

-Hejaaaa

Krzyknął krasnolud przyśpieszając i tak już szybki rajd swego gryfa w kierunku głowy smoka. Lecieli trochę poniżej przeciwnika krasnolud uniósł nad głowę swój półtoraręczny miecz gdy już byli bardzo blisko krasnolud najsilniej jak potrafił ciął mieczem po skosie z góry na dół...

http://kostnica.eu/roll/528bc402ba5a7/ (2 pudło)

...jednak i tym razem chybił. Stwór okazał się wyjątkowo zwinny.

Kaldar - 2013-11-19, 21:36

-Dość tego ! - Krzyknął Kaldar i wyciągnął swój topór przytroczony do siodła. Znajdował się za smokiem, ale kiedy ten próbował uniknąć ciosu Glognara, Krasnolud zbliżył się do jego głowy.

- Za Grimburg !- wydarł się Kaldar i opuścił topór na czerep smoka...

http://kostnica.eu/roll/528bcab830abe/ (wypadlo 5)

... a ten wbił się głęboko w jego głowę. Smok wydał tylko przeraźliwy krzyk.

-Musimy się stąd jak najszybciej wycofać. Zbyt długo trwał ten pościg.

Glognar - 2013-11-19, 21:52

Glognar dyszał ciężko, jego gryf był wyczerpany przez forsowne manewry i przeciążenia. Klasnolud widząc spadające truchło bestii uradował się bardzo i wykrzyknął rozkaz do swego gryfa aby zmniejszył prędkość.

-Taaaak Kaldar, tak właśnie walczą gryfi jeźdźcy świetnie to zrobiłeś.

Krasnolud z satysfakcją patrzył jak zewłok smoka roztrzaskuje się o ziemię. Splunął i rzekł

-Pies ci mordę lizał poczwaro, jeszcze odpłacimy wam za bitwę nad Górami Śmierci.

Po czym zwrócił się do towarzysza

-Kaldar teraz możemy już lecieć na zasłużony odpoczynek, mam tylko nadzieje że gryfy dadzą radę.

Po czym skierował swego wierzchowca na wschód.

Kaldar - 2013-11-20, 18:26

Po niedługim locie Krasnoludy dotarły do wskazanego przez Glognara miejsca. Jaskinia położona była wysoko, a przed nią znajdowała się niewielka półka skalna.

Gryfy spokojnie wylądowały, zmęczone długim lotem i walką. Kaldar odpiął się od siodła i zeskoczył na ziemię. Rozejrzał się spokojnie dookoła. Jaskinia okazała się miejscem niedostępnym z ziemi. Wnęka jaskini była wystarczająco duża, aby zmieściły się w niej gryfy i Krasnoludy.

-Trzeba będzie zlecieć na dół, jeżeli będziemy chcieli rozpalić ogień. Byłeś tu już wcześniej?


Glognar - 2013-11-20, 23:06

-Tak bracie często kożystam z tego miejsca. Zatrzymuję się tutaj czasem na odpoczynek. O drewno się nie martw, parę tygodni temu nocowałem tutaj i naznosiłem tu sporo opału. Rozgość się.

Krasnolud wypiął się z siodła poklepał swego gryfa po karku dziękując mu za współpracę. zeskoczył na ziemię po czym począł rozprostowywać kości trochę zdrewniałe po długim locie.

-Do świtu mamy jeszcze ze dwie godziny. Dzień tutaj prześpimy a wieczorem startujemy w dalszą drogę. Chodź przyjacielu.

Rzekł krasnolud i weszli w głąb jaskini. Glognar uderzył krzesiwem, iskry błysnęły w mroku łakomie pożerając suche gałązki, dając coraz więcej światła i ciepła w surowym chłodnym miejscu. Gdy oporządzili i nakarmili wierzchowce w końcu mogli sami odpocząć i się posilić.

-Zdrowie bracie, dobrze daliśmy do wiwatu tym parszywym orką wypijmy za to

Glognar upił łyk bimbru z piersiówki salutując nią do Kaldara po czym podał mu ją

Kaldar - 2013-11-21, 15:57

Kaldar pociągnął długi łyk z piersiówki, a jego ciało ogarnęła fala ciepła.

-Ahh, tego mi było trzeba. Mocna.

Rozejrzał się spokojnie po jaskini, oświetlonej przez tańczące płomienie. Okazała się być nieco większa niż na początku sądził Krasnolud. W jej głębi znajdowała się sterta kamieni, a ze stropu zwisały kamienne igły.

- Czy kiedykolwiek, będąc tutaj miałeś czas zbadać tą jaskinię? - zapytał Kaldar.

Glognar - 2013-11-21, 21:53

-Niestety nie wchodziłem tam zbyt głęboko bo nigdy nie było na to czasu. Bywałem tu zawsze tylko przelotem.

Odparł Glognar i łyknął z piersiówki.

-Powiedz Kaldarze jaki mamy plan jak już dolecimy na miejsce.

Kaldar - 2013-11-21, 22:16

Kaldar zmarszczył brwi i zastanowił się przez przez chwilę. Po chwili odezwał się do przyjaciela.

-Kiedy dotrzemy już do stolicy musimy się rozejrzeć trochę na dworze cesarskim. Na dworze w Grimburgu pełniłem podrzędne funkcje reprezentacyjne, dlatego mam przy sobie dokumenty, które pozwolą nam poruszać się w otoczeniu Imperatora. Oczywiście przed oblicze samego władcy nie zostaniemy dopuszczeni, ale nie o to nam przecież chodzi. Po prostu musimy wybadać sytuację jaka tam panuje i znaleźć przyczyny osłabienia całego państwa.

Kaldar rozejrzał się po jaskini, z lekką obawą czy nikt ich nie podsłuchuje, oczywiście zbytnia ostrożność w odludnej jaskini w stoku góry. Następnie poszperał za swą koszulą i wyciągnął zza niej zwitek papierów. Jeden z nich wręczył Glognarowi.

-Trzymaj, później może nie być czasu. To są te dokumenty o których wspomniałem. Kiedy już będziemy na miejscu zatrzymamy się w jakiejś karczmie, później poszperamy trochę w dzielnicy akademickiej i świątynnej, wybadamy nastroje i udamy się na dwór. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to może obejdzie się bez przelewu krwi - zaśmiał się Kaldar - co Ty na to Druhu?

Glognar - 2013-11-21, 22:43

-Całkowicie zdaję się na Ciebie, po za tym nie jestem obyty w tak zacnych kręgach. Ja w stolicy byłem tylko kilka razy i to też niezbyt długo. Ty na pewno na dworze masz swoje kontakty które mogą nam ułatwić dotarcie do sedna sprawy.

Rzekł krasnolud i począł nabijać swoją długą krasnoludzką fajkę.

Kaldar - 2013-11-22, 23:03

Kaldar sięgnął do swojej torby, z której wyciągnął zawiniątko, które okazało się posiłkiem Krasnoludów.
-Trzymaj - rzekł i wręczył zawiniątko Glognarowi. - Należy nam się po tym dniu.

Nagle w głębi jaskini dało się usłyszeć ciche stuknięcie.

-Słyszałeś to ?

Glognar - 2013-11-23, 15:41

-Tak słyszałem. Ktoś albo coś tam chyba jest. Musimy to sprawdzić, nigdy wcześniej mi się tu coś takiego nie przydarzyło.

Rzekł krasnolud i sięgnął po micz. Do drugiej ręki chwycił pochodnię i zapalił ją w ognisku

Kaldar - 2013-11-23, 16:11

Kaldar uczynił to samo. Obaj udali się w głąb jaskini oświetlając sobie drogę pochodniami. Kiedy dotarli do końca jaskini okazało się że sterta kamieni, którą wcześniej widzieli zasłaniała wydrążony w skale tunel.

-Ciekawe, kto mógł go stworzyć. Na pewno nie zrobiły tego Krasnoludy ani ludzie. Wygląda mi to na dzieło goblinów- rzekła Kaldar. - co Ty o tym sądzisz?

Glognar - 2013-11-23, 22:33

-Racja, ludzi bym się tu nie spodziewał a nasi bracia zrobili by to na pewno precyzyjniej. Odepchnijmy te głazy i przyjrzyjmy się temu.

Rzekł Glognar wcisnąwszy pochodnię w szczelinę począł przekładać kamienie najciszej jak się dało.

Kaldar - 2013-11-24, 15:36

Powietrze ze świstem przeszła strzała i przeleciał tuż obok twarzy Kaldara, po czym odbiła się od ściany skalnej. Wewnątrz tunelu dało się słyszeć głosy goblińskich wojowników. Nie było ich więcej niż 5.

-Jasna cholera, tego się nie spodziewałem! - krzyknął Kaldar, w odpowiedzi na goblińskie pozdrowienie strzałą. - Musimy bronić się tutaj, w ten sposób więcej niż 2 nie opuści korytarza i zredukujemy ich przewagę liczebną.

(proponuję zasady walki takie jak poprzednio)

Glognar - 2013-11-25, 22:17

Glognar dobył miecza

-Jeszcze ich tu brakowało tych psich synów. Kaldarze trzeba będzie znowu zielonym pokazać gdzie ich miejsce.

Po czym Glognar skoczył w sam środek zawieruchy chcąc zredukować odległość do łuczników rycząc na całe gardło przekleństwa krasnoludzkie.

Glognar - 2013-11-25, 22:22

Rzucam za wszystkich o kolejność ataków. Wyniki będą przydzielane w tej kolejności

Kaldar
Glognar
5 goblinów (w kolejności numerycznej)


Glognar - 2013-11-25, 22:37

http://kostnica.eu/roll/5293c048c730f/ (4- Kaldar)
http://kostnica.eu/roll/5293c05ac50fb/ (1- Glognar)
http://kostnica.eu/roll/5293c065de516/ (4- goblin1)
http://kostnica.eu/roll/5293c065de516/ (4- goblin2)
http://kostnica.eu/roll/5293c07e4d80d/ (6- goblin3)
http://kostnica.eu/roll/5293c08d1a31d/ (6- goblin4)
http://kostnica.eu/roll/5293c09220712/ (6- goblin5)

Dogrywka

http://kostnica.eu/roll/5293c2073be57/ (6- Kaldar)
http://kostnica.eu/roll/5293c2437e041/ (1- goblin1)
http://kostnica.eu/roll/5293c25b5bb59/ (5- goblin2)

PODAJę KOLEJNOŚć

1- goblin3
2- goblin4
3- goblin5
4- Kaldar
5- goblin1
6- goblin2
7- Glognar

Glognar - 2013-11-25, 22:45

Glognar wpadł w sam środek drużyny goblinów młynkując szaleńczo swym mieczem. Dwóch goblińskich łuczników wypuściło w jego kierunku strzały.

http://kostnica.eu/roll/5293c3de35f73/ (5 pudło)
http://kostnica.eu/roll/5293c3dfd2eb2/ (4 pudło)

Jedna świsnęła tuż obok krasnoluda drugą odbił swym mieczem. Kolejny goblin widząc odwrócenie uwagi swego wroga zaatakował cięciem wprost na szyję...

http://kostnica.eu/roll/5293c4993931d/ (4 pudło)

...jednak Glognarowi w ostatniej chwili udało się pochylić i szabla orka przecięła tylko powietrze.

Kaldar - 2013-11-26, 14:48

Kaldar dzierżąc swój topór w ręku podążył za Glognarem. Rzucił się w wir walki z pasją w oczach i ogromną furią. Potężnie zamachnął się toporem na pobliskiego goblina...

http://kostnica.eu/roll/5294a5a4bd7b0/ (wypadło 5)

i mimo próby zasłony przed ciosem, Krasnolud przełamał obronę przeciwnika a topór zatrzymał się w jego piersi.

Glognar - 2013-11-26, 18:02

Dwóch goblinów zaatakowało teraz Kaldara widząc że jego topór utknął na chwile w ciele ich towarzysza z wrzaskiem na ustach jednocześnie rzucili się na krasnoluda.

http://kostnica.eu/roll/5294d36e59f72/ ( goblin1-2 pudło)
http://kostnica.eu/roll/5294d36cc62fe/ (golin2 - 3 pudło)

Kalar jednak zdążył sparować oba ataki.

Glognar - 2013-11-26, 18:12

Glognar w końcu dopadł lini łuczników i ciął szeroko, płaskim cięciem swego półtoraręcznego miecza.

http://kostnica.eu/roll/5294d506a05da/ (3- pudło)

Jednak za wolno, obaj odskoczyli, odrzucili teraz łuki i wyjęli szablę kontratakując z furią.

http://kostnica.eu/roll/5294d5951d698/ (goblin3 -1- pudło)
http://kostnica.eu/roll/5294d592ed684/ (goblin4 -1 -pudło)

Brzęknęła stal o stal aż iskry rozbłysły jasno w ciemnym korytarzu gdy Glognar sparował dwa ataki.

Kaldar - 2013-11-26, 18:21

Kaldar uporał się z ciałem goblina w porę, udało mu się sparować ataki przeciwników, po czym po czym uderzył na oślep przed siebie.

http://kostnica.eu/roll/5294d76c30ddb/ (wypada 5)

Jego cios trafil na goblina, ktory wlasnie szykowal sie na Glognara.
-Kolejny padl ! + krzyknal Kaldar zwracajac sie do towarzysza.

Glognar - 2013-11-26, 18:28

-Dzięki stary, zostało ich już tylko trzech damy radę.

Krzykał Glognar uwijając się w ferworze walki.
Dwóch goblinów ponowiło znów atak na Kaldara

http://kostnica.eu/roll/5294d9e2b474b/ (goblin1 - 2 pudło)
http://kostnica.eu/roll/5294d9e3d6d26/ (oblin 2 - 5 pudło)

Jednak i tym razem krasnolud świetnie sobie z nimi poradził.

Glognar - 2013-11-26, 18:33

Glognar wykonał młynek następnie wszedł z fintą wycelowaną w bark przeciwnika z którym już od dłuższego czasu się urzerał

http://kostnica.eu/roll/5294db02a322f/ (pudło - 3)

Jednak i tym razem nie udało mu się powalić przeciwnika.

-Psia krew

Zaklął szpetnie.

Glognar - 2013-11-26, 18:35

PODAJę AKTUALN? KOLEJNOŚć

1- goblin3
4- Kaldar
5- goblin1
6- goblin2
7- Glognar

Glognar - 2013-11-26, 18:39

Goblni zripostował cios Glognara

http://kostnica.eu/roll/5294dc24f117f/ (goblin3 - 6 - trafienie)

Krasnolud zbyt późno odskoczył szabla goblina z mlaśnięciem rozcięła udo krasnoluda. Krew drobnymi kroplami rozprysła się w powietrzu.

-Aaaaa

Wrzasnął z bólu Krasnolud jednak adrenalina szalejąca w jego żyłach nie obniżyła jego sprawności.

Kaldar - 2013-11-26, 18:49

-Psia twoja mać - krzyknął Kaldar, obracając się w kierunku goblina, który przed chwilą zaatakował jego Druha. Krasnolud wydał dziki okrzyk i z całych sił uderzył poziomo w kierunku przeciwnika...

http://kostnica.eu/roll/5294de7e1e9ef/ (wypada 6)

...Głowa goblina odbiła się od skały i potoczyła się w głąb korytarza.

Glognar - 2013-11-26, 19:07

Dwóch goblinów stojących obok Kladara znowu cięli szablami w kierunku tegoż krasnoluda

http://kostnica.eu/roll/5294e297d18e7/ (goblin1 - 6 trafienie)
http://kostnica.eu/roll/5294e299251ee/ (goblin2 - 4 pudło)

Jeden cięcie przebiło się przez zasłonę krasnoluda i rozharatało Kaldarowi bark.

Glognar - 2013-11-26, 19:11

Glognar widząc co się dzieje podbiegł do goblina z uniesionym mieczem i ciął mocno z góry na dół.

http://kostnica.eu/roll/5294e3d4c5670/ (6 - trafienie)

Miecz Glognara wszedł jak w masło rozcinając obojczyk przeciwnika i zatrzymując się dopiero na miednicy.

-Został nam już ostatni psi syn Kaldarze

Glognar - 2013-11-26, 19:13

PODAJę AKTUALN? KOLEJNOŚć

4- Kaldar
6- goblin2
7- Glognar

Kaldar - 2013-11-26, 20:24

http://kostnica.eu/roll/5294eff19a3ea/ (wypada 5)

Kaldar brocząc krwią, zwrócił się w kierunku goblina. Razem z Glognarem zaczęli okrążać goblina, który wiedział już jaki czeka go los. W oku Kaldara pojawił się dziki błysk. Krasnolud podniósł z trudem swój topór i całą siłą jaka została mu w ramionach opuścił go na goblina.

Nie pomogły zasłony, topór przeszedł przez pancerz goblina i pogruchotał mu klatkę piersiową.

Kaldar upadł na ziemię, topór tkwił w piersi przeciwnika, a on oparł się o ścianę tunelu.

- Dali nam popalić - powiedział ciężko dysząc. - musimy szybko opatrzyć rany.

Glognar - 2013-11-26, 21:43

Glognar przysiadł na ziemi i oparł się o ścianę tunelu, ciężko dyszał. Krew sączyła się mu z rany na nodze brudząc na czerwono nogawkę spodni

-Może i masz rację ale koniec koców to my żyjemy a oni nie.

Glognar obmył bimbrem ranę nogi po czym urwał pasek materiału z giezła i dość mocno obwiązał nim ranę nogi. Następnie wyrwawszy drugi kawałek maeriału i podszedł do Kaldara.

-Pokaż tą rękę.

Rzekł i oczyściwszy ranę bimbrem obwiązał ją w podobny sposób.

Kaldar - 2013-11-26, 21:50

-Dziękuję. Czy uważasz że powinniśmy zejść dalej i zobaczyć co się tam dzieje? Może się to okazać niebezpiecznie, ale coś się tu musiało stać od Twojej ostatniej wizyty, skoro dotarły tu gobliny.

Kaldar ciężko dyszał pod ścianą, czuł jak powoli wracają mu siły, mimo rany którą odniósł.

Glognar - 2013-11-26, 22:14

-Możemy sprawdzić ale teraz musimy być bardziej ostrożni. Jesteśmy dość mocno poharatani każdą walkę możemy przypłacić życiem.

Rzekł Glognar i z trudem powstał.

Kaldar - 2013-11-26, 22:59

Krasnoludy powstały powoli i ostrożnie postąpiły w głąb tunelu. Nie wzięli pochodni, aby nie zwiększać niebezpieczeństwa. Początkowo ogarniała ich ciemność, ale krasnoludzkie oczy szybko przywykają do mroku jaskiń i kopalń. Im bardziej zstępowali w dół tym większy chłód odczuwali na swojej skórze...
W końcu, na dole tunelu udało się dostrzec czerwone światła błyskające na ścianie, a do ich uszu dotarły trzaski stali, młotów i kowadeł.

- Co u licha się tutaj wyprawia - szepnął Kaldar do Glognara - czyżby te przeklęte stwory postawiły sobie tutaj twierdzę?

Glognar - 2013-11-26, 23:22

-Chyba tak, pieprzone psubraty.

Glognar spluną z pogarda na ziemię.

-We dwóch i z tymi ranami nie damy im rady. Trzeba będzie tu kiedyś przylecieć by to ścierwo wyplenić. Myślę że dzisiaj jedyne co możemy zrobić to zawalić tunel zrywając podpory i stemple.

Kaldar - 2013-11-26, 23:33

Kaldar zgodził się z towarzyszem.

-To jedyne rozwiązanie w tym momencie. I tak się zdziwią jak okaże się że ich nowy tunel prowadzi do nikąd. W takim razie wracamy na górę. Mamy tam liny, może w ten sposób uda nam się zniszczyć podpory.

Glognar - 2013-11-27, 14:21

Po dwóch godzinach byli już z powrotem. Kilka podpór musieli porąbać gdyż liny do tych miejscach okazały się za krótkie. Jednak te podpory bliższe wejścia do tunelu z powodzeniem udało się poderwać przy pomocy gryfów i mocnych konopnych lin. Po tych pracach sufit tunelu mocno osłabiony z głuchym łoskotem zapadł się na odcinku około jednego kilometra.

-Uff

Westchnął Glognar styrany i zmęczony krwawiącą raną. Usiadł na ziemi opierając się plecami o siedzącego obok swojego gryfa.

-To miejsce jest dla nas jak na razie spalone. Powiedz przyjacielu czy w Rivangoth masz jakieś bezpieczne miejsce gdzie będziemy mogli się wykurować a może znasz jakąś zielarkę?

Kaldar - 2013-11-27, 22:24

Kaldar przysiadł obok Glognara zmęczony wydarzeniami tego dnia. Rana nie doskwierała mu aż tak bardzo, mimo wszystko ograniczała jego ruchy.

-Do Rivangoth, jeszcze kawałek, chociaż dzięki gryfom nie byłoby to tak daleko. Możemy zatrzymać się tam w jednej z karczm, ale myślę że najlepszym pomysłem będzie udanie się do jakiejś pobliskiej wioski. Może tam znajdziemy miejsce dla siebie w lokalnej gospodzie i odpoczniemy trochę. Najbliżej będzie do Tiamy, albo do Nemes na skraju Pajęczego Lasu, jeżeli się nie mylę

Glognar - 2013-11-30, 02:06

-Dobra niech będzie Tiama, pajęczy las nie kojarzy mi się zbyt dobrze.

Rzekł Glognar i wyjąwszy igłę i nici począł zszywać ranę na udzie. W międzyczasie łyknął bimbru z piersiówki, po czym podał ją przyjacielowi.

Kaldar - 2013-11-30, 16:01

Kaldar łyknął z piersiówki i zamknął oczy. Był bardzo zmęczony i jedyne o czym marzył w tym momencie to chwila snu. Rozsądek podpowiadał mu jednak, że nie mogą zbyt długo pozostać w tym miejscu.

-Za jakieś pół godziny musimy się stąd wynieść. Kto wie, czy gobliny nie znają jakiegoś innego przejścia do tej jaskini i nie zaskoczą nas, gdy my tutaj spokojnie odpoczywamy.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group