|
Forum Lotharis
|
|
Kroniki Wojenne. - PMC vs. BG III
vallo - 2010-02-12, 20:58 Temat postu: PMC vs. BG III W imieniu pirackiej braci(moim no i może z 2 innych popaprańców) ogłaszam co następuje:
Piraci Morza Czaszek, srając na prawo Lotharis, prawo boskie, ludzkie i jakie tam jeszcze ...rwa sobie wymyślicie, a przede wszystkim srając na ogólnie pojętą praworządność i uczciwość, potępiają świętoszkowatość Błękitnej Gildii i wyrzygują w wasze gładkie mordy, iż nie ustaną w wysiłkach, póki chłopców biednych nie przestaniecie bałamucić, a dziewek, które gdzieś tam pewnie kryją się w tym waszym gaju nie wychędożycie!
Jednakże, mając na uwadze nasze lenistwo i w ogóle, będąc świadomymi waszej fizycznej ułomności, dajemy wam możliwość naprawienia swych win i życia tak jak to na homo ludens przystało. Niniejszym, Piraci Morza Czaszek gwarantuje wszystkim skruszonym członkom Błękitnej Gildii, którzy zdecydują się porzucić szaty świętych męczenników, immunitet, uwalniający od szyderstw i nieprzystojnych żartów ze strony pirackiej braci, wszystkich rozumnych ras, bogów i Imperatora. Natomiast raszpli Valkyrii, jej seks-zabawce Victorowi i temu zielonemu paskudzie PixiDixi czy jakoś tak, gwarantujemy piwo w karczmie, jeśli poddadzą się w tej wojnie i rozwiążą tę plugawą organizację, Błękitną Gildią zwaną.
Który z nas to pisał nie powiemy, bo pewnikiem jakiś niewyżyty paladyn będzie sobie wyobrażał tę scenę, w której uniesiony słusznym gniewem pirat dyktował to pismo jakiemuś jajogłowemu, i na to wyobrażenie rączki zsuną się pod kołderkę i dadzą odejść tej wizji w gorączce samogwałtu.
Tekst nie mój,ale w 100% się z nim zgadzam i ponoszę odpowiedzialność za jego rozpowszechnianie
Azareus - 2010-02-12, 20:58
We własnym imieniu piszę ja. Ponieważ nie widzę powodu, aby zajmować kogoś wyżej szczekaniem ulicznych kundli.
To bardzo miłe, ze chcecie bić rekordy w defekacji na coś, co materialnie nie istnieje. takie "sranie" w próżnie to zaiście, czysta, a raczej brudna magia. Osobiście mogę wam w tym pomóc, rozszerzając wasze odbytnice. Zrobiłem to już dwukrotnie i widzę, ze mości panienki (mężczyznami kalek wojennych nie nazwę) życzą sobie powtórkę z rozrywki.
To bardzo miłe, ze chcecie zadbać o nasze samopoczucie. Ale aby zwymiotować nam do gardeł, wpierw musicie wstać, bo klęcząc na czworaka możecie zwymiotować najwyzej do swoich pieluch. I wypadałoby te brudne pieluchy zdjąć z głowy. Chyba, iż wasze wymiociny posiadają właściwości żrące, czego oprócz pijących, nie posiada nosiciel.
Imć dziewek u nas nie zobaczycie. To coś zarośnięte, pachnące uryna "cosie", charakterystyczne dla waszego środowiska, istnieją tylko u was. Z pewnością chodziło wam o stworzenie zwane kobietą i damą. W przeciwieństwie do latających owiec te "stworzenia" istnieją. Wystarczy ze umyjecie, ogolicie i przestaniecie wsadzać rozmaite przedmioty w narządy rodne waszych "dziewek". Wtedy ujrzycie ta mityczna, dotąd niedostępna dla was kobietę, a nie żeński odpowiednik kucyków.
Jestem szczęśliwy, widząc waszą chęć pomocy nam. Ale doprawdy, jedna, brudna moneta portowego obszczymurka, wrzucona do sakwy pełnej czystych, złotych monet, nic nie zmieni. Jeżeli posiadamy jakąkolwiek ułomność, to na pewno będziemy szukać rady u kogoś, kto ma o tym pojęcie. Chociażby medyk. Miast próbować pomagać ludziom zadowolonym z życia, proponował bym poprawić własną, na prawdę nędzną sytuację. Odchody zwierząt i uryna nie powinny stanowić dla was suplementu codziennej diety.
Jestem pewny, iż wymieniona przez was osoby, posiadają w swoim składzie znacznie mocniejsze i wytrawniejsze alkohole, niż pospolite szczyny ukradzione z portowej mordowni. Co zaś tyczy się waszych gwarancji, na prawdę, obiecywanie nam, że po wtorku nastąpi środa, jest czysto bezcelowe.
Ależ to oczywiste, ze ktoś musiał za wasza daremną brać pisać. Nie spodziewam się, aby któryś pirat opanował sztukę chociażby podpisywania się krzyżykami. Co do onanizmów pewnego paladyna, to muszę stwierdzić ze prawdopodobnie jest to identyczny mit, jak ten, mówiący iż Nadinspektor Szafa jest sprzętem domowym, z czego wymieniona nadinspektor zbytnio nie jest zadowolona.
Tak więc ponownie zapraszam. jestem ciekaw, co pokarzecie za trzecim podejściem. O ile nie będzie to znowu ucieczka, trzymanie się za rzycie i błaganie o litość i miłosierdzie, jak to miało miejsce podczas poprzednich dwóch starć.
Lathea - 2010-02-12, 20:59
Wielkie i Niezależne ogłoszenie równiez miało coś do przekazania:
Piraci, w swej wiecznej pogoni za trunkami, złotem i dziewkami (co samo w sobie nie jest bynajmniej czynem zasługującym na potępienie) przegapili gdzieś po drodze, iż Błękitni Bracia i Siostry (tak, tak to nie plotki) praktyki swoje gildyjne stosować zwykli tylko we własnym gronie, nie narzucając się z nimi w czas pokoju. To, że zapewne wielu z was w swych wiecznie zamroczonych pamięciach posiada wspomnienia zgoła odmienne, złożyć nalezy na karb bolesnych przeżyć w czasie wszystkich ostatnich wojen. Smutna rzeczywistość i brak zamtuzów na waszej wyspie sprawiły, że przycisnieci potrzebami i rozochoceni walką wojacy nie przebierali w otworach, niewoląc wszystko co tylko stanęło im na drodze, a było zbyt słabym by się obronić. Jednakowoż ogromnym zdziwieniem napawa mnie fakt, iż takie traktwanie widocznie przypadło wam do gustu i z tęsknoty za ostrym dotykiem błekitnych mieczy, a może i nie tylko mieczy, zdecydowaliście się na tę desperacką w swej beznadziejności próbę zdobycia naszej uwagi. Mogę zapewnic, że z równą ochotą i zapałem niezależni wojownicy wesprą swych sojuszników, by po raz kolejny wziąć udział w tej może i niezbyt czystej, ale za to jakże emocjonującej wszystkie strony, walce.
Jako, że osobiście nie gustuję w tak brudnych zabawach, zadowolę się ponownie stanowiskiem kronikarza i z ciekawością czekam na doniesienia o wojennych wyczynach, obiecując iż poświęcę im tyle czasu ile uznam za stosowne.
Khhagrenaxx - 2010-02-12, 21:08
Jaszczur przysłuchiwał się przemowie półelfa... Sssnassy sie, se so? Siulamy ssie, ssy nie? - zapytał rzeczowo stojącą obok niziołkę - I sso ta kossisa tu robi, ke? - podgryzł nieco tytoniu - I ło sso mu chodzi? Pssesa ssesą fojofnika jessst falsyś, sso nie? Mamy siesieś na ssatach i nis nie robiś? ?o co mu chossi? - podszedł do Azareusa i przyjaznym gestem poklepał go po ramieniu - Panie ślachsis! - splunął przeżutym tytoniem pod nogi paladyna - Niech sie wasssmośś tak nie łekssytuje, bo wasssmośsi ssyłka we dupie pynknie! - popatrzył zatroskany na swego przeciwnika.
Poczłapał do kocicy -A ty tu ssego ssukas? Se? - zapytał grzecznie.
?apówka - 2010-02-12, 21:45
-Sssspssssszszszsczcczpsps…..hrrrr.. krrrr… tfu!
Makowa Panienka poprzedrzeźniała jaszczura, ściągnęła melę z mózgu i splunęła obficie pod nogi. Jeszcze pół roku temu zrzygałaby się na samą myśl o tym co przed chwilą zrobiła, przebywanie wśród pirackiej braci robi swoje.
-Na moje, Panie Gadzie, to ten tam pieniacz w bławatkach pewnikiem kuśki do rzyci szuka, a kocica to nie wiem, może ją skrajnie ekscytuje zapach juchy?!
Khhagrenaxx - 2010-02-12, 21:53
Jaszczur obejrzał się na rudą maskotkę Yberii. Takie małe to, a charknąć potrafi jak stary, nie ma co, świat idzie do przodu! No i prawi do rzeczy, a niby baba... Co to będzie za dziesięć lat? Strach się bać, lepiej zginąć w tej pieprzonej wojnie.
Lubisss ssapassek juchy? - spytał kocicy nawiązując do odpowiedzi Makowej Panienki - Sssy... - zachęcił przyjaźnie do odpowiedzi na to niewinne pytanie.
Azareus - 2010-02-12, 21:56
"szafa to ma zmysł literacki" - Pomyślał sobie Aza. Podczas rozmowy z nią, dostał polecenie, aby przeczytać ów pismo wtedy, kiedy zaczepi mnie któryś z tych pirackich filozofów, co to chodzą po mieście i szukają odpowiedzi na swe egzystencjalne pytania. Ledwie skończył recytować tekst, przy którym ledwo powstrzymywał śmiech, zaczepił go gad. bełkotał coś, a następnie przystąpił do Sidanki stojącej obok która, najwidoczniej, przeczytała podobny dokument.
Aza już wyjął srebrna monetę z kieszeni, kiedy to spostrzegł rudą nizołkę, która najwidoczniej coś mamrotała. "Biedne dziecko" pomyślał paladyn. Następnie rzucił niziołce monetę mówiąc:
- Masz drogie dziecko, przestań gaworzyć i kup sobie lizaczka w pobliskiej cukierni.
Następnie skierował się w stronę Sidanki, zaczepianej przez wymienionego wcześniej lacerta.
Lathea - 2010-02-12, 21:59
Kocipuszka wyprostowała się zadowolona widząc, że wreszcie, znów coś się dzieje. Oczyma wyobraźni widziała już kolejne zapisane równym pismem karty pergaminu, w których szydzić będzie ze wszystkich. Uśmiechnęła się przelotnie, zastanawiając się kto tym razem okaże się rzeźnikiem na miarę Txikiego i czy wojownicy tak chętnie jak wcześniej będą jej powierzać frontowe sekrety.
Wizję sławy i sutych obiadów rozwiał jednak niezbyt przyjemny zapach.
Cofnęła się dwa kroki i zlustrowała jego źródło. Hmm, ta jaszczurka była jej znajoma poniekąd. Bezduszny, bezrozumny... coś się kołatało w umyśle sidanki...
- Bez Kości - wykrzyknęła cicho, przypominając sobie wreszcie jego miano spogladając na swego rozmówcę.
- Ale dlaczego Bez Kości - pismacka ciekawośc wzięła górę nad instynktem ktory nakazywał szukać schronienia po zawietrznej.
- Co robię? czekam na bitwe, ktoś w końcu musi ułozyć pieśni o bohaterskich walkach i haniebnych ucieczkach, skąd by inaczej lothariańczycy wiedzieli co się na wojnach dzieje - zdziwiła sie, ze ktoś może nie wiedzieć takich podstawowych rzeczy. W jej oku błysnęła ciekawość.
- Czy wzywać będziecie na pomoc wojowników ze Złotego Legionu? Słyszałam że ta niedoceniana gildia ma w swych szeregach prawdziwego szaleńca, aczkolwiek plotki nie wspominały czy chodzi o walke czy o coś innego, bo on podobno wyrzucony z błekitu za spółkowanie z meblami... - zamysliła sie wysuwając koniuszek języka.
Khhagrenaxx - 2010-02-12, 22:14
Oczy lacerta zwęziły się... Skąd ta ciepłokrwista samica znała jego imię? To niebezpieczne, znając imię można rzucić urok. Postanowił zbadać sprawę bliżej - Sss... - zaczął pewnie - Jam jesss Sssał Besss Kosi! Ssamu bess Kossi pytosss? No to jessst taaak... Miołech ssatatki na dobrego tego, no, sssamana, ale ssa dusso sasu spensołech na podnossseniu kamini, rossmies, so nie? No to jesstem tera doś silny, ale suchy taki trosssku, kiejbym kosi nie mioł, ło to to! - wyjaśnił rzeczowo. Obejrzał się wkoło... Dziwnie się czuł, prawie jak herszt, pytali go o politykę i inne takie - SSłoty lygion? Psss... Rassej nie, ich ssef jest naprafte ssalony... - położył pysk na ramieniu kronikarki i sapnął samczo - Jak mosss jesse siakieś pytonia to mossemy iśś do mojej siesiby fe kanałach i tam si systko wyjasnie... Sy.Sy.Sy - urwał widząc, że znerwicowany półelf podszedł do nich.
?apówka - 2010-02-12, 22:14
Rudziaszka złapała monetę, ugryzła by sprawdzić czy ją Pan Bławatek nie robi na szaro i schowała do kieszeni, poczym bez słowa splunęła na ręce złapała za topór niewiele mniejszy od niej i poszła za Gadem. Przystanęła przy rozmawiających dyskretnie nasłuchując.
Azareus - 2010-02-12, 22:20
Pan znerwicowany Azareus już dochodził. Od tyłu. jak zwykle, podchodził ludzi kiedy byli do niego odwróceni. Dotąd nigdy nie miał okazji porozmawiać z portowym filozofem. Aby rozluźnić nieco atmosferę, skoczył na gada, zawieszając się jedną ręką pieszczotliwie na jego szyi
- Sie masz panie... ssał bez Kości! Powiedz mi no... ile to jest pół litra na dwóch?
Tak, to pytanie dręczyło go od dzieciństwa. Skoro to filozof, to na pewno znajdzie odpowiedź. Poprzedni niestety kończyli na stosie.
Lathea - 2010-02-12, 22:21
Wojna wymaga ofiar, tylko... czemu miała byc pierwszą z nich - ta myśl tłukła się w jej głowie gdy jaszczur zbliżył się na niebezpieczną odległość jednego ukąszenia.
- No a jakżeby ktoś był tu, kto nie zna tajemnych przepisów na Nalewke Bez Kości - zreflektowała się co mówi - To znaczy przepisu podobno nikt nie zna, ale sama nalewka jest znana szerokiemu gronu smakoszy. A co do wspólnych wizyt i kanałów, to moze innym razem, chciałabym popytac jeszcze innych zgromadzonych co mają ciekawego do powiedzenia - odsunęła się dyskretnie i stanowczo spoglądając na usmarkana niziołkę.
- A nie, to tylko brud, mruknęła pod nosem...
W tym momencie usłyszała pytanie zza plecówi odwróciła się szybko obserwując sytuację.
Khhagrenaxx - 2010-02-12, 22:47
Zdobycz wyrwała mu się. Tym razem. Odwrócił się do paladyna, spojrzał mu w oczy - Ssssagadki! - jaszczur aż klasnął w dłonie, uwielbiał zagadki - A moge najpierw ja? Prossse... Sso to jessst: brudne, sserwone i smierdzi? - zapytał i przestąpił z nogi na nogę, co za emocje! A wojna dopiero się rozpoczęła!
Azareus - 2010-02-12, 22:52
- Na pewno jest to ten mały luluś, któremu rzuciłem przed chwilą srebrnika! Albo żarcie które zjadają te jełopy z GWNu!
Nie czekając na odpowiedź, zapytał:
- No to ile to jest pól litra na dwóch?
Lathea - 2010-02-12, 22:55
Sidanka zmrużyła oczy słysząc odpowiedź niewydarzonego paladyna. Jej dłoń zacisnęła się na rękojeści sztyletu, może i nie była wybitnym szermierzem, ale rzucała zabójczo celnie. Nie spuszczała wzroku z mieszańca, czekając jednocześnie na reakcje szarozielonego jaszczura...
Khhagrenaxx - 2010-02-12, 23:40
Sesese! - trzasnął łapami o kolana - Nieprafta! To jest brudny sssmessony indjanin, łot sso! Sesese! - śmiał się w najlepsze, wiadomo, tydzień dopiero się zaczynał, piątkowy wieczór w stolicy świata, to było coś! - Fiela to jesst sie pytosss? No to jesst nisss, sso nie? - gdzieś w otchłaniach swego umysłu kojarzył, że była jeszcze jedna, podobno zabawna odpowiedź. To by pasowało do tego zabawnego paladyna. Kto ich tam wie tych ssaków...
Rozmawiając przezornie zrobił krok wstecz. Co by widzieć i samicę i półelfa.
Azareus - 2010-02-12, 23:46
- Nic, powiadasz. W sumie to racja. Ale co do indianina - Tu spojrzał na Kocipuszkę - Odwróć się. popatrz jaki czerwony burak. Az spod futra widać. Teraz Aza spojrzał prosto w oczy Kocipuszce, mówiąc tonem daleko różniącym się od wesołego majaczenia słyszanego chwilę temu.
- Szukanie odpowiedzi na zagadkę widać ją tak mocno wymęczyło.
Lathea - 2010-02-12, 23:51
Wyszczerzyła ostre ząbki, ukłoniła się delikatnie.
- Nie zgadłeś drogi rycerzu zapomnianych bogów. Dwakroc sie pomyliłes - dodała lekkim tonem. Odeszła już na tyle daleko, że nie musiała wstrzymywac oddechu a zmieszany zapach dwóch istot, z których żadna chyba nie miała zbyt bliskich stosunków z ta nową modną ladacznicą, Hygieną nie przyprawiał jej o mdłości.
- Nie nauczyli cie tam w zgniłym gaiku, ze kobietom sie pod futro nie zagląda - zapytała szczerze już rozbawiona.
Azareus - 2010-02-12, 23:55
Wyprostował się i nadal patrzył Kocipuszce prosto w oczy.
- Pomyłka jest rzeczą naturalną.
Teraz rzekł jadowitym tonem
- Dziwna to nauka, skoro za złamanie zasady nie spotkała mnie kara, nieprawdaż?
Lathea - 2010-02-13, 00:00
Przekrzywiła głowę zastanawiając się jak bardzo on jest głupi. Doszła po chwili do wniosku, że nie jej to oceniać.
- Za co miałabym cię ukarać, hmmm...- zamyśliła się teatralnie podpierając brodę łapką.
- Trzeba być wyrozumiałym dla tych, którzy nie potrafią zrozumieć zasad, zwłaszcza jeśli nie wyrządzają nam najmniejszej szkody. U nas w Bazzath zwykło się mawiać, że szakale głośno ujadają, zaś karawana idzie dalej...
Khhagrenaxx - 2010-02-13, 00:01
Lacert korzystając z zamieszania postanowił nieco odejść. Jak już samiec doprasza się kary, to w grę wchodzą jakieś... no, nieczyste gry: pejcze, rzemienie, słowa bezpieczeństwa, ćwieki i mówienie brzydko po krumshańsku. To nie dla niego takie zabawy, oj nie!
Azareus - 2010-02-13, 00:05
- Zasady są po to, aby je łamać. Albo kształtować w taki sposób, aby ich łamanie stałą się zasadą samą w sobie.
Tutaj już zaczął mówić szyderczo.
- Czyli mogę Ci zaglądać gdzie mi się zechce, bo nie zamierzasz w jakikolwiek sposób zarea...
Tutaj stanął i huknął tka mocno, aż echo jego słów powędrowało w dal
- A ty gdzie się wybierasz, zielony padalcze?
Lathea - 2010-02-13, 00:12
Potaknęła znudzona.
- Tak, tak, jasne, zasady są dla słabych a silni sami je tworzą. Jesli tobie nie przeszkadza własny brak honoru i chamskie zachowanie, to dlaczegóż ja miałabym cie uczyć dobrego wychowania - zapytała retorycznie.
- Płaci mi ktoś za to, czy co? Nie jestem opiekunką upośledzonych tylko pisarzem. Kobietą nie zaś wojownikiem. Chyba że twoje ego jest tak mikre że musisz je podbudować w tak prostacki sposób - uśmiechnęła się niemal przyjaźnie.
Khhagrenaxx - 2010-02-13, 00:33
Jeśli było coś czego nie lubił, to krzyku. Jaszczur był niespotykanie spokojnym gadem. Najchętniej to leżałby całymi dniami na plaży, popijał hihe, zażerał ryby i kopulował... Jednak gdy ktoś na niego krzyczał budził się w nim niespotykanie niespokojny zwierz.
W dwóch susach dobiegł do półelfa - Sssyyy... Kim ty sssussy synu jessteś sseby sie do mnie tym tonem ssfrasaś?! - odepchnął ciepłokrwistego - Myślisss se jesteś ssysty, mondse godoss to ssi wolno poksykifoś? Ja jessstem wolnym lassertem psssi synu, takich jak ty sssjadamy na ssurowo padalssu! Fiensss s lasski ssfojej i dla flasssnego dobra, fon stont!
Azareus - 2010-02-13, 00:45
Azie już się zbierało na kolejną ripostę, gdy w jednej chwili poczuł wyimaginowane złapanie się za wyimaginowaną głowę."Cholera" pomyślał 'Czy ja próbuje przegadać kobietę? Idiota ze mnie". W tej chwili przypomniał sobie dyskusje o wyższości truskawkowej galaretki nad cytrynowa, która prowadził z Mistrzynią, oraz te dysputy z Szafą, w co najlepiej zainwestować. Tak, przypomniał sobie. Z żadną kobietą nigdy nie wygra w dyskusji. Ta pleć ma w genach mistrzostwo w walce na języki.
Kiedy już miał odezwać się i załagodzić sytuację, pchnął go Lacert. "A to bydle" pomyślał Aza. Tak, zdecydowanie typ który wpierw robi, później myśli. Jednak jedno pytanie nasunęło mu prostą i wręcz idiotyczna odpowiedź, którą zasłyszał podczas seansu teatralnego. Lacert zapytał go kim on jest. tak Aza odwrócił się i ze wzrokiem pełnym pogardy i jadu rzucił
- Jestem twoim ojcem, gadzie!
Lathea - 2010-02-13, 00:53
Sidanka stała jak wrośnięta. Sytuacja zaczynała wyglądać ciekawie, a odpowiedź półelfa sprawiła, że aż głośno westchnęła. Jaka fascynująca historia, takie spotkanie po latach...
Zrobiła dwa kroki do przodu i z zupełnie niewinnym uśmiechem zwróciła się do półelfa.
- Przepraszam bardzo, czy to jedna z tych historii, które zaczynają się od słów: "To była wielka impreza?"
Była poważna.
Zupełnie.
Khhagrenaxx - 2010-02-13, 10:20
Lacert popatrzył na półelfia, potem na kocicę, potem znowu na półelfa... Pierdnął, rzygnął i opuścił to grono, bo chamstwa nie znosił.
?apówka - 2010-02-13, 11:23
Makowa Panienka cupnęła na uboczu i z pietyzmem ostrzyła swój topór od czasu do czasu zerkając co wielkoludy, wilekokoty i wielkoelfy wyrabiają. W jej malutkiej głowie nie mieściło się jak tyle energii można marnować na próżne pogaduszki, jak przekupy na targu rybnym. Jej ruchy były spokojne, oddech równy, srebrnik spoczywał w malutkiej kieszonce i czekał na swój dalszy udział w historii, której to karty już wkrótce miały ociec juchą.
Makowa Panienka stanęła naprzeciw lacerta. Tłuste to było niemożebnie, choć zwinne jak na taką tuszę. Olbrzymia objętość nie była jednak aż tak zwinna żeby uciec przed ostrym jak brzytwa toporem. Zmachała się bidula srogo, stanęła nad swoim dziełem i podrzuciła darowany pieniążek.
-Widać na szczęście mi to dał ten nadęty pieniacz.
Skwitowała i poszła odsapnąć przed kolejnym starciem. A było poczym odpocząć, zsiekanie przeciwnika to jedno, ale zdenerwowanie ignorancją wroga to drugie. Stali i gapili się jak ćwoki, psia ich mać, zamiast stawić czoła najznamienitszym pirackim napastnikom. I pierwszy ten gaduła. Widać wojownik teoretyk i w lędźwiach pewnie równie silny co w orężu.
-Ozorem wbrew pozorom nie wszystko da się załatwić.
Krzyknęła przez ramię na odchodne.
Khhagrenaxx - 2010-02-14, 17:21
Szał fachowym wzrokiem przyjrzał się coupe Makowej. Po krótkiej kalkulacji ruszył za nią.
Lathea - 2010-02-14, 19:18
Obserwując bitwę z bezpiecznej wysokości Kocipuszka zapisywała urywki zdań, starając się by dostrzec jak najwięcej szczegółów. Już na drugi dzień na słupie ogłoszeniowym pojawiło się krótkie podsumowanie dotychczasowych działań wojennych widziane okiem sidanki.
Leniwa zima studzi wojenne zapały
pod śniegiem skryte zbroje dawno już zardzewiały
schowani za murami śpią błękitni rycerze
płaszczami owinięci tulą swoje koncerze
W Nimith niezależna brać z nudów w karty musi grać
ciężko do nich trafić dziś, wąską ścieżką trzeba iść
GWNu sojusznicy znowu pragną ich prawicy
bo tak sprawnie bronią włada, wrogom szczęka aż opada
W pirackim zaś obozie, na wyspie hen daleko
podstępne plany knują dwa gady pijąc mleko
- Mam dosyć tych porażek - wydarł się szał Bez Kości
- Śmierć wszystkiemu co żyje, nie ma we mnie litości!
Dwa minęły pacierze, w porcie stoją już łodzie
Uzbrojeni piraci ciągną je po lodzie
Pokrzykują ochoczo, Kalam na dziobie stoi
czarna flaga łopocze, a Lotharis się boi
Dyplomaci przetarli oczy nieco zaspane
Siedli pisać swe noty, lenie w rzycie kopane
wojna jest przesądzona, nie ma nad czym się radzić
Bo już każdy z nas wie to - pirat lubi się wadzić
Biją dzwony na alarm, giermki zbroje pucują
Już zapasy zbierają, już znów woje trenują
Dumnie krzyczą błękitni - wygrana jest oczywista!
ale w sercu niepewność, wojna bywa kapryśna
Biegną ławą piraci, szarża w bramie się tłoczy
Elfik stąpa za gadem, tutaj para się droczy
Pomni swoich rozkazów, najpierw słabych zabijać
jednak nie da się zawsze tych silniejszych omijać
Wnet już było po bitwie, gęsto ścielą się trupy
trzecia część od piratów niech nie liczy na łupy
Błękit plan swój wykonał, lecz też kilku poległo
ścigać znów niedobitków rychło paru odbiegło
Rannych do lazaretów niosą silni kamraci
Polegli zaś w świątyniach pragną modłów swych braci
Czas na narady przyszedł, obmyślić plany trzeba
Uzyskać znów przewagę, przychylność zyskać nieba.
Ja czekam niecierpliwie na to co się dziś stanie
Opisać wszystko pragnę, krwią skropić każde zdanie
Po stronie stoję swojej, nie ma władcy nade mną
niczego się nie boję, kocicą jam nikczemną
Azareus - 2010-02-14, 22:16
Aza podrapał się po zamaskowanej głowie i z milczącą satysfakcją patrzył, jak oddala się lacert
- Nie - rzucił do Kocipuszki - To cytat z pewnego utworu teatralnego, który jakoś przypadł mi do gustu.
Lathea - 2010-02-14, 22:22
Przełknęła cicho ślinę wyobrażając sobie jakiż to utwór mógł mieć na myśli błękitek. Nie, nie chciała wiedzieć. Skrzywiła się lekko, miała nadzieję, na ciekawą opowieść a dostała wielkie nic.
- No cóż, jak widać wystarczył cytat by odgonić napastnika, gratuluję skuteczności.
Nie, nie mogła się powstrzymać.
- Czy podczas walki też wygłasza pan monologi, które trzymają wrogów na dystans?
Azareus - 2010-02-14, 22:28
Azareus pomyślał sobie "Co mnie spotkało? Dziennikara? Tak, z pewnością Kara.
- Z monologami jest taki problem, że nie każdy pojmuje sens wygłaszanych słów. Dla osobników nie umiejących wykonać interpretacji moich słów, stosuje bardziej... prymitywną i wulgarną formę.
I tym razem Azar pomyślał, ze może być całkiem fajnie. Nie dość, ze dziennikarz, to jeszcze kobieta. I w tej chwili wyobraził sobie Szafę wykonująca na nim wyrok za... niewazne. Ale wybiło mu to parę pomysłów z głowy.
Lathea - 2010-02-14, 22:35
Zaraz, chwila... On wydawał się mówić jakby wiedział o czym... Westchnęła, niee, to pewnie tylko pozory, albo wyuczone kwestie.
- Prymitywne i wulgarne formy wypowiedzi czy działań - chciała uściślić.
W jej głowie zaświtał plan. No błękitna owieczko - uśmiechnęła się do swoich futrzastych myśli.
- Czy nie przeszkadza panu zwierzchnictwo kobiety w tak męskiej - zakrztusiła się lekko - gildii jaką jest błękit?
Azareus - 2010-02-14, 22:40
- Prymitywne formy wypowiedzi. Ale jeżeli i takie nie skutkują, przechodzimy do... prymitywnej walki.
Po usłyszeniu następnego pytania, Aza założył ręce na piersiach i powiedział:
- Ależ oczywiście ze nie! nasza mistrzyni jest ideałem kobiecych cnót. Troszczy się o nas jak matka. jest miła i pomocna, ale potrafi być stanowcza. Oprócz tego jest świetną wojowniczka i nie widzę powodu, dla którego jej osoba jako mistrza miała wzbudzać kontrowersje.
Wyrecytował Azareus niczym wyuczona formułkę.
Lathea - 2010-02-14, 22:48
Popatrzyła chyba rozzłoszczona, ale kto by tam wiedział jak rozpoznać emocje u sidanów...
- No tak, czego innego się mogłam spodziewać, niż pieśni pochwalnej na jej temat. Aczkolwiek mimo, że nie o to pytałam nie widzę sensu w zadawaniu pytań które mogły by rozjaśnić widocznie zbyt pokrętną składnię jakiej używam.
Podrapała się za uchem.
- Nic to, sprobuje poszukać mniej oficjalnie nastawionych rozmówców, pan zaś pewnie będzie sie chciał przygotować do bitwy, poćwiczyc tajne pchnięcia, czy co tam używacie do gnębienia wrogów - machnęła ogonek dwa razy i odwróciła się na pięcie.
Azareus - 2010-02-14, 23:05
"Takie wychwalanie Valkyrii mnie kiedyś zabije" Pomyślał sobie Aza. Kiedy zniknęli piraci, poczuł się... swobodniej. Wewnętrzna agresja również ucichła. Właściwie to czuł się teraz głupio. I pewnie wyglądałby tak, gdyby nie maska która niemal nieustannie znajdowała się na jego twarzy. Póki jeszcze Kocipuszka nie odeszła, powiedział do niej tonem o dziwo bardzo naturalnym i pokornym.
- Pragnę przeprosić panią za ten incydent, kiedy znajdowali się tutaj piraci. Chciałbym zaprosić panią na kawę. Jeśli nie lubi pani kawy, chętnie zaproponuję herbatę. Jeśli zaś również i ten trunek nie leży w pani guście, jestem gotów zaserwować dowolny trunek, jaki sobie pani zażyczy.
"Nie ma co" Pomyślał Aza. Dłonie mu się lekko spociły. "Szafa mnie zabije... ale nie od razu".
Lathea - 2010-02-14, 23:12
Odwróciła się, przyglądjąc uwaznie tej nagłej odmianie.
Na szczęście nikt nie kazał jej powierzac mu swego życia a kawa... kawa zawsze była mile widziana. Zwłaszcza po bezsennych nocach spędzonych nad kartami pergaminu.
- Kawa z mlekiem i świeza smietanka i możemy uznać, że to było tylko przejęzyczenie - popatrzyła pytająco na grzecznego nagle paladyna.
Azareus - 2010-02-14, 23:30
- Pani pozwoli, że zaproponuję lokal.
Azareus ukłonił się lekko, podchodząc do Kocipuszki a następnie podążając z nią do pobliskiej karczmy.
Lathea - 2010-02-15, 16:22
Poemat (który można również śpiewać) zrodzony w niecierpliwym oczekiwaniu na dzisiejsze starcie^^
Dwunastka już ruszyła, parszywa niczym kac
Otwórzcie nam błękitki, przyszliśmy w mordę dać
Nie czajcie się po kątach, staniemy twarzą w twarz
I wtedy się okaże, kto lepszy - swój czy wasz
Co znaczy być piratem i wolność w sercu mieć
Nie ugiąć się przed światem, w zawody z wiatrem biec
W pogardzie mieć zarówno śmierć własną jak i lęk
I z braćmi korsarzami pić póki zdzierży łeb
Ostatni toast nadszedł, już ruszyć trzeba w bój
Chwycimy swe topory, dopniemy sprzączki zbrój
Śmiertelnych zmagań to jest dzień, na ustach uśmiech tkwi
I flagę naszą czarną skąpiemy w waszej krwi
My najdzielniejsi z dzielnych, najlepsi woje z nas
Zażarci w każdej bitwie, gdy zginąć przyjdzie czas
Cofniemy się o krok czy dwa, by rozpęd większy był
Otwórzcie nam błękitki, zmieciemy was dziś w pył.
Azareus - 2010-02-16, 16:51
Azareus wracał z kilku bitew do Rivangoth. Tak, umówił się na kawę i miał nadzieje nie spóźnić się na nią. Przypomniało mu sie, co robił w trakcie podróży tutaj. Taaak. Trafiło mu sie pięciu piratów.
Kto był pierwszy? Ta, Ilmarin. najemnik za dychę. Aza nie miał pojęcia jak skończył się szturm. Oprócz niego jest jeszcze dwóch innych dowódców. Poradzą sobie bez niego. Akurat mu się trafił najemnik. Szybko spacyfikowany, pozbawiony dłoni i powieszony na drzewie. Przy odrobinie szczęścia gałąź się urwie i przeżyje. Silną miał truciznę, łapserdak. Miejsce pirata jest albo na kolanach albo na stryczku. Taak. To dobra myśl. Po drodze do Rivangoth spotkałem następnego najemnika, Egzora. Daleko mniej doświadczony wojownik, toteż jego krew została przelana na cześć Rah'aliela. Wielki pan nagrodził swego pokornego sługę - organizm został oczyszczony z toksyn. Niedługo później trafił się następny pirat. jeszcze słabiej doświadczony. Chyba ledwo co opuścił szkołę, a właściwie z niej nawiał. Ciało pełne życia, zdobyte tak łatwo. Rany po poprzednich dwóch walkach jeszcze się nie zagoiły. Stracona krew należy uzupełnić. Nie musiałem nawet używać broni. Przytrzymałem go gołymi rękoma i wyssałem krew. Nikogo w pobliżu nie było. Mógł go napaść jakiś potwór. Świadków nie było. Pozostała jedynie na wpół żywa kukła, nie pamiętająca co ją spotkało.
No, wreszcie walka prawdziwa walka z prawdziwym, pancernym rycerzem. Zbroja oczywiście kradziona. Phew, znowu pirat. To już czwarty dzisiaj. Męczył się biedaczyna. Icarium miał problemy z trafieniem. Ja zaś ciąłem go niczym pancernego zwierza. Pogięte kawałki blachy w końcu odpadły i odsłoniły ciało. Nareszcie padł tak, jak powinienem każdy pirat. Na kolanach. Brakuje jeszcze kajdan na dłoniach i kuli u nogi. Osobiście ściąłbym mu głowę w imię Imperatora. Ale nie miałem już zbytnio na to czasu.
I znowu spotkałem tego gada. Ostatnio go sprawdzałem ale teraz jestem pewny. Zaraz po mnie najpotężniejszy paladyn o którym słyszano. Dodatkowo sługa Rexxel. Tak, Szał bez Kości. Parszywy fanatyk. Na chwałę pana Rahaliela i Imperatora , wykończyłem heretyka. Ciąłem ile się dało, siły w reku dodawał mi sam Pan. Zostawiłem go w kałuży krwi. Jak chce, niech wstanie i zdechnie. Albo niech leży w tej kałuży, świadomy swojej porażki i bezsilności Rexxel. Piąty pirat dzisiaj padł.
Uh, doszedłem do bramy Rivangoth. jednak się nie spóźnię. jeśli Kocipuszka spyta o wojnę, to będę miał dużo do opowiadania.
?apówka - 2010-02-17, 12:08
Makowa Panienka aż podskakiwała z radości, dziś, to dziś kolejne starcie. Mina jej nieco zrzedła gdy zobaczyła swego przeciwnika. Wielki był, stary, silny i do tego mroczny elf, brr… paskudztwo. Ale co tam, pomyślała, przecie wojna jest po to aby walczyć. Rudziaszka rzuciła się na przeciwnika w szale, toż bycie berserkerem zobowiązuje. Po chwili stała w kałuży krwi, nie swojej o dziwo, a na pewno była tam przewaga juchy mroczniaka. Wyjęła srebrnika darowanego przez tego błękitnego krzykacza, którego fetyszem są koty, pooglądała monetę ze wszystkich stron.
-Toż faktycznie coś z tym szczęściem musi być!
Podreptała spowrotem do swoich.
Kelk - 2010-02-27, 08:44
Kelk w końcu wytoczył się z jakiejś karczmy i spojrzał na zegar.
- Kwa... Znowu spóźniony...
Cóż, wojna od początku nie szła po jego myśli - zapił i nie zdążył na pierwszy szturm, potem na drugi, trzeci i czwarty. Następnie ominęła go obrona, potem piąty szturm, następnie druga obrona... Tak - Kelk przeszedł niemal obok wojny. Właśnie załamany patrzył jak zegar bezlitośnie pokazuje, że Bławatki były tu jakąś godzinę temu.
Znowu... - pomyślał ponuro i zaczął udawać się w kierunku mile wyglądającej tawerny, gdy nagle... TAK! Jakiś pojedynczy paladyn-maruder został! Kelk z radością łyknął sobie Kelkolady, ubił nieszczęśnika bez większych problemów i poczłapał opijać zwycięstwo.
Następnego dnia sytuacja się powtórzyła. W zasadzie powtórzyła się do tego stopnia, że było już dwa dni później...
- Rwa! Znowu! - zaklął wściekle berserker, gdy tu nagle. Tak, nie miał wątpliwości, ten przeciwnik wyglądał na groźnego. Cały w skowronkach Kelk ruszył na przeciwnika. Berserker! Tak! I to czołowy, przynajmniej z najmocniejszej piątki na kontynencie! - te myśli wystarczyły, by Kelk był rad z pojedynku, przygotowany na ewentualną bohaterską śmierć. Przeciwnik nie dał się zaskoczyć, krzyknął głośno i Kelk zobaczył gwiazdki i głośno zawył. Silny skubaniec, ale musiałem trafić, bo... - nim myśli dobiegły skutku kolejna zabójcza wymiana uderzeń zakończyła się znaczną przewagą przeciwnika. I znowu na siebie ruszyli. Tym razem jednak oba ciosy nie doszły celu, a Kelk zdążył łyknąć troszkę napoju z bukłaka. To było mu potrzebne. Ruszył z impetem na przeciwnika. Znowu berdysze poszły w ruch. Po pierwszej wymianie Pirat kontynuował natarcie i zadał przeciwnikowi morderczy cios. Tamten nie odpowiedział. Zadowolony Kelk przyjął na siebie kolejny cios i efektownym cięciem przerobił przeciwnika na mielonkę.
W menu mamy dziś mielonkę z Vorxon I , ryż z mielonką z Vorxon I , mielonkę z mielonką z Vorxon I , mielonkę z Vorxon I w sosie własnym, kiełbaski z mielonką z Vorxon I , mielonkę z...
- Ha! Kolejny przeciwnik pokonany, pewnie niedługo wygramy! - berserker udał się do Tawerny. Z radości aż przeczytał ogłoszenie na drzwiach. Przeczytał i oniemiał.
"Oficjalnie ogłaszam wojnę za zakończoną naszą klęską!" z datą sprzed potyczek berserkera.
No to przegapiłem całą wojnę... - burknął Kelk i podreptał zapijać smutki.
|
|