Forum Lotharis

Cmentarz. - [S1] Groby w północno-wschodniej części cmentarza

Mroczna Postać - 2009-07-02, 00:45
Temat postu: [S1] Groby w północno-wschodniej części cmentarza
Z dala od używanej obecnie części cmentarza, otoczona wyraźnie grubszym murem, leży rzadko już odwiedzana północno-wschodnia część cmentarza. Dziś mało kto pamięta pochowanych tutaj mieszkańców Rivangoth, jednak groby, które tu pozostały swe trwanie zawdzięczają świetności swych właścicieli. Spoczywają tu zarówno wielcy wojownicy (m.in. Matie Kwahreys, Gweth Umri czy choćby Mortred McQuenn), jak i dawni radni oraz członkowie co zacniejszych rodów, na trwałe wpisanych w historię Rivangoth.

Postać swobodnie poruszała się po opuszczonej, nieoświetlonej części cmentarza. Minęła grobowiec Kenshimptonów i skręciła w kierunku pomnika nagrobnego Mortreda McQuenna. Następnie postać zaczęła rozczytywać zamazane już tablice nagrobne. Po odczytaniu dwóch pierwszych postać zaczęła nerwowo przechodzić do kolejnych. Przy piątym grobie, należącym do Trevora Bregraga nerwowo kopnęła w tablicę nagrobka łamiąc ją w połowie. Następnie, przy użyciu łomu postać zaczęła podważać płyty grobowe. Po dwóch godzinach dała sobie spokój zostawiając po sobie 11 zniszczonych grobów:
Arno Umri, brat Gweth, urodzony w dwa lata po piątym spisie ludności, zmarły w wieku 88 lat,
Lady Eliza Arbaleth-Matuzov, żona radnego Miltona Matuzova, urodzona w 25 lat po czwartym spisie ludności, zmarła w wieku 56 lat,
Krato Mantek, bogaty kupiec, urodzony w piętnastym roku panowania Gubernatora Wertera, zmarły wraz z końcem VI Wojny Lothariańskiej,
Lord Ornot Kenshimpton, głowa rodu Kensimptonów do śmierci w bitwie w Gryfim Borze
Lord Adde Kenshimpton, brat Ornota, zginął w bitwie w Gryfim Borze,
Puno Qwar-Telmoth, mag królewski, zasztyletowany w trakcie zamachu stanu na króla Wellsa,
Trevor Bregrag, kapitan gwardii, urodzony w pięć lat po piątym spisie ludności, zginął w trakcie Chłopskich Zamieszek w Rivangoth,
Gozzo (tu nie dało się odczytać pozostałych informacji) oraz dwa groby, z których bez spisu grobów, który przed pięcioma laty spłonął w trakcie pożaru archiwum miejskiego nie dało się nic ustalić.

Mroczna Postać - 2009-07-03, 01:06

Cień znów pojawił się w tej części cmentarza, tym razem miał ze sobą książkę. Podbiedł do pomnika Mortreda McQuenna i spojrzał do księgi. Następnie minął kilka grobów i stanął przy nagrobku z napisem "Qerr Mellnith, zginął w 3. roku Wielkiej Wojny". Postać przyniosła z sobą także łopatę, którą łatwo podważyła nagrobek. Zaraz potem podeszła do nagrobka obok. "Xawher Sess, urodzony w czwartym roku złotej ery, zmarł dwa lata po drugim spisie powszechnym". Postać tego nagrobka jednak nie ruszyła i przeszła do kolejnego. "Naszemu ojcu oraz mężowi, Ingeldowi Matuzovi, zmarłemu na grypę w pięć lat po drugim spisie powszechnym". Mroczna istota po raz kolejny zbeszcześciła grób. Następny był "Warren von Numlitz, urodzony w siódmym roku złotej ery, zmarły w pięć lat po drugim spisie powszechnym". Znów rozległ się dźwięk podważanego kamienia nagrobnego. Dało się usłyszeć ciche westchnienie i po chwili postać zaczęła kopać. W dwie godziny potem postać trzymała w rękach walcowaty kształt owinięty w szmaty. Pięć minut później już jej nie było. Na cmentarzu pozostały trzy zniszczone groby (w dodatku z grobu Warrena von Numlitza zniknęło ciało, a pozostała sporej wielkości dziura) oraz... księga, którą postać przyniosła ze sobą - "Daty Historii Rivangoth" z pieczątką lokalnego antykwariatu (ukradziona we wczorajszym włamaniu, dzień po zniknięciu starej kopii planów cmentarnych, jak odnoto wała to straż Rivangoth).
Mroczna Postać - 2009-07-04, 01:56

Postać zbliżyła się do starej kaplicy cmentarnej przerobionej na mauzoleum. Przy użyciu łomu postać dostała się do środka. Po dwóch godzinach Postać wyszła z mauzoleum i znikła w mroku.
Mroczna Postać - 2009-07-06, 00:43

Postać poruszała się już całkiem swobodnie po cmentarzu - przez ostatnie dni nikt nie przeszkodził w jej niecnych planach. Po raz kolejny istota znikła we wnętrzu krypty. Po pięciu godzinach postać wyszła z krypty.
Salamon - 2009-07-06, 01:49

I tu był w błędzie. Nie wiedział on, że ciągle był obserwowany przez zwinnego, cwanego potrafiącego się świetnie zakamuflować w nocy sidana, który śledził jego poczynania z dystansu. Nie omijał on żadnych ciekawostek w obrębie miasta. Zainteresował go fakt, że postać w tych łachach nie robi tego wszystkiego bezcelowo. Kilkugodzinne nocne wyprawy ciekawiły sidana tak, że nie wtrącał się w tę sprawę zostając biernym obserwatorem. Myślał trochę nad tą sprawą i doszedł do wniosku że postać czegoś szuka, bezskutecznie skoro powtarza wypady co noc. Jeżeli będzie wystarczająco cierpliwy w odpowiednim momencie przejdzie do akcji i trafi mu się jakiś cenny przedmiot oraz może jakaś nagroda od kapitana za tego wandala. Ciekawiło go jedynie oblicze opryszka jednak nie mógł go dostrzec tym bardziej w kapturze.
mindmaster - 2009-07-06, 11:14

Haart szedł zawiłą dróżką wijącą się między grobami w tej części cmentarza. Nie przepadał za skracaniem sobie drogi przez nekropolię. Setki rozkładających się ciał i niszczejących sprzętów nie poprawiały my nastroju. Może i zakopywanie ciał i chowanie ich po kryptach zapobiegało rozszarpaniu ich przez głodne dzikie zwierzęta, jednak nie widział on honoru w powolnym rozkładzie ciała. Osobiście wolałby pogrzeb w starym stylu, gdy ciała wojowników były palone na specjalnie przygotowanych stosach. Miał nadzieję, że nie skończy tak jak część jego starych przyjaciół, jako rozkładający się przez dekady kawał mięsa ukryty gdzieś na polu przerobionym na masową trupiarnię. Trupiarnię i złomowisko, pomyślał z niechęcią. Setki onegdaj wspaniałych sprzętów bitewnych... antyczne oręża i zbroje... wspaniałe wyroby mistrzów rivangockich... Wszystkie skazane na zniszczenie. Jego ręka spoczęła na rękojeści wiernego topora. Żal mu się zrobiło gdy pomyślał, że broń która mu wiernie służyła przez tyle lat może zostać skazana na zniszczenie po jego śmierci. Wyszczerbiona część po walce z Desmondem, lekko stopiony kawałek rękojeści po walce z Latheą, rysy oznaczające każdą kolejną wygraną walkę wojenną... Co by powiedzieli wielcy starożytni wojownicy widząc tak zaniedbane bronie?

Jego rozmyślania przerwał ruch. Oczy mrocznego elfa dostrzegły zmianę w otoczeniu. Któż o tej porze może być na cmentarzu? Wytężył wzrok. Obiekt który przykuł jego uwagę okazał się ogonem na którego przedłużeniu dostrzegł niewyraźną postać sidana, która skradała się w kierunku przeciwnym niż skręcała ścieżka. No jasne, kolejny futrzak na coś poluje... Ale o tej porze na cmentarzu? Myszy w tej części cmentarza jeszcze chyba nigdy nie widział, więc cóż mogło przykuć uwagę sierściucha w takim miejscu i o takiej porze? Oparał się o drzewo które w nocy dobrze ukrywało jego obecność i czekał. Skierował swój wzrok na przedłużenie ogona i głowy sidana, który zdawał się nosić bardzo znajome turkusowe barwy. Jeśli jest tu robiąc coś, co splamiłoby honor szkoły, berserker był gotów dać mu lekcję honorowego zachowania, której długo by nie zapomniał. Wędrując za wzrokiem sidana jego oczy natrafiły na dziwny widok. Z ciemnego wnętrza jednej z krypt wyłaniała się postać. Chwila... Z wnętrza? Przecież krypty były zamknięte, a nikt kto miałby do nich klucze nie doglądałby ich o tej porze... Oczy berserkera zabłysnęły chwilowym gniewem. Nie obchodziło go wiele jeśli jakaś hiena cmentarna kradła przedmioty z grobów, jeśli wróciły do użytku i były komuś użyteczne to nie miał nic przeciwko temu. Zdecydowanie by wolał gdyby po jego śmierci jego topór dalej ścinał głowy wrogom, a nie ruściał przez jakąś wypaczoną wizję uczczenia zmarłego. Jednak okradanie grobów zazwyczaj nie było możliwe bez bezczeszczenia zwłok zmarłego wojownika, a to doprowadzało go do furii. Nie dość, że skazani byli na powolny rozkład to w dodatku ich ciała nie były zostawione po śmierci w spokoju.

Przypomniał sobie teraz raporty które gdzieś słyszał o wandalach na cmentarzu. Zazwyczaj nie zwracał uwagi na podobne pierdoły, ale usłyszał, że szubrawcy ukradli z cmentarzyska ciało. Na coś takiego nie wolno było pozwolić. Jeśli postać którą widział miała z tym coś wspólnego, to miała zapewnione bliskie spotkanie z jego toporem. Będzie czekał i obserwował. Możliwe, że rabusiów jest więcej, nie było więc rozsądne (nawet dla berserkera) atakowanie w ciemno. Pozostał na miejscu, gdzie noc i drzewo zapewniało, że nie zostanie zauważony. Na konfrontację zawsze będzie czas, a jako berserker nauczył się wystarczająco cierpliwości, by czekać na lepszą okazję. Będzie śledził zakapturzoną postać, by zobaczyć co zrobi i gdzie się uda.

Irmis - 2009-07-06, 13:56

Niziołek schował się głębiej w mroku za drzewem, by nie zdradził go leciutki blask fajki osłoniętej dłonią i naciągniętym kapturem. Ech ci berserkerzy, zawsze im się wydaje, że wiedzą, jak się skradać. A co do tej mrocznej postaci... Jeszcze był czas się nią zając
- Nekrofil zawsze wraca na miejsce zbrodni, mój drogi Winstonie - wyszeptał do kogoś, kto mógłby stać obok.
Po ostatniej degustacji ziołowych specyfików własnej produkcji, na imieninach przebywającego w Rivangoth stryjecznego brata szwagra kontaktował chyba trochę słabiej niż zwykle...

Kelk - 2009-07-06, 22:40

Kelk słysząc o wydarzeniach przyszedł na cmentarz i schował się w owianej sławą krypcie, czekając na nocnego gościa.
Mroczna Postać - 2009-07-06, 23:02

Postać w końcu dotarła na miejsce. Czuła na sobie czyjś wzrok. To się zdziwią...
Już miała wejść do krypty, gdy nagle usłyszała szept. Wydawało jej się, że ktoś wewnątrz krypty powiedział "makao". Dziwne, to pewnie z nerwów.. Nie ulegało jednak wątpliwości, że ktoś jest wewnątrz. Postać wyciągnęła ciężki metalowy młot i bezszelestnie wślizgnęłą się do wnętrza krypty.

Mroczna Postać - 2009-07-06, 23:06

Jeszcze tylko belka na drzwi od wewnątrz. Teraz się nie dostaną. Postać rzuciła jedną pochodnię na stertę jakichś szmat i po chwili weszła do sarkofagu zostawiając nieprzytomnego człowieka na ziemi. Spłonie - będzie nauczką dla kolejnych.
Haspen - 2009-07-06, 23:14

Krasnolud przeczesał swoją siwą czuprynę.
-Który to nagrobek był?
Zapytał sam siebie. Przystanął przy dużej krypcie.
-?adna. Ale zdecydowanie nie to czego szukam.
Zaczął rozglądać się dookoła, szukając nagrobka, jedynego w swoim rodzaju.

Irmis - 2009-07-06, 23:17

- Miałem rację - niziołek mruknął do siebie - swąd czuć, jakby ognisko, lub nieczyste chucie ktoś rozpalił. Widać baraszkować woli przy ciepełku.

Powiedziawszy co trzeba odpiął płaszcz, by nie ograniczał ruchów, a kaptur pola widzenia, po czym chwycił go w lewą dłoń. W prawą chwycił nóż o długim ostrzu. Zaprawiony ziołami podobnie jak jego właściciel i udał się powoli, unikając plam światła, w kierunku z którego poczuł zapach.

Haspen - 2009-07-06, 23:22

-Nie ten... nie ten.... ten też nie!
Zawołał.
-Cholera, czasem to miasto mogłoby być mniejsze...
Staruch prychnął i zaczął bliżej przyglądać się nagrobkom.

Salamon - 2009-07-06, 23:24

Ciekawość. Jak to mówią pierwszy stopień do piekła jednak sidan nie mógł się oprzeć, kolejną noc obserwował poczynania tajemniczego łachmaniarza. Dziś jednak było inaczej. Ciekawość zagoniła Kelka aż do wnętrza krypty gdzie pewnie łudził się że z zaskoczenia zrobi jej łomot, a sidan, nie mógł się oprzeć i podszedł aż pod samo wejście po paru chwilach kiedy to mroczna postać tam się zapuściła. Chciał podsłuchać poczynania człowieka jednak zauważył krasnoluda, więc zaszedł z drugiej strony jednak tak, by dalej cokolwiek usłyszeć. Gdy był pod samym wejściem również nie mógł przeoczyć innych towarzyszy zaciekawionych sytuacją w pobliżu. Niziołek pomimo swojej wielkości może nie był dużym obiektem jednak te jego ziółka... Czuć było dymem wszędzie, dochodził z wejścia do krypty. Będąc pod samymi drzwiami usłyszał skwierczenie co na pewno oznaczało coś poważniejszego. Bez zastanowienia krzyknął do wszystkich:
Dobra, koniec tego dobrego, wiemmm że się chowa ktoś w pobliżu, trza tu drzwi wyważyć pommmóżta no, ty też krasnoludzie
Wykrzyczał do tych dalej, i bliżej znajdującego się krasnoluda po czym zaczął walić w drzwi toporem.

Haspen - 2009-07-06, 23:28

-Hiena cmentarna! Straż! Straż!
Zawołał Kamdin biegnąc w stronę krypty. Po chwili rzucił się z pięściami na Liberuma.
-Zostaw zmarłych w spokoju, przeklęty kocurze!
Wrzeszczał na sidana ponawiając uderzenia pięściami.

Salamon - 2009-07-06, 23:33

Głupcze!
Krzyknął prosto w twarz krasnoludowi
Uspokój się! Nie czujesz tego smmmrodu? Ktoś jest w krypcie trza się tammm dostać a drzwi solidne sammm nie dammm rady!
Zdenerwowany szybko wymówił zdanie po czym czekał na reakcję oburzonego krasnoluda.

Haspen - 2009-07-06, 23:45

-Ty... ty jesteś ta mroczna postać! Wysoki i zwinny!
Spojrzał na topór sidana.
-Ale mroczne postaci nie noszą toporów.
Pomyślał chwilę. Po tym skomplikowanym procesie rzucił się prawym ramieniem na drzwi.
-Może jestem stary, ale żyw i silny jak za młodu!
Zawołał kransoludzki barbarzyńca.

Salamon - 2009-07-06, 23:56

Pierw trza jakoś je rozdziabać i osłabić! Przydałby się jeszcze jeden topór!!
Wymówił zdyszany waląc w słabe punkty masywnych drzwi na zmiane z szarżującym na nie krasnoludem.
Ale mmmusimmmy sie przedrzeć tam jest człowiek !

mindmaster - 2009-07-06, 23:58

Sytuacja sidana była niezwykle zabawna dla mroczniaka, postanowił jednak przyjść z odsieczą niefortunnemu berserkerowi. Krzyczenie o potrzebie wyważenia drzwi krypty gdy straż polowała na złoczyńcę grabiącego groby zdecydowanie nie było inteligentnym pomysłem (nawet jak na berserkera). Kiedy do nich doszedł bójka już się najwyraźniej skończyła.
Jeśli się nie mylę jest tam też jakiś nierozważny śmiałek, który chciał pokrzyżować jej plany. Po swądzie spalenizny wnioskuję, że w środku niemało rzeczy zajęło się ogniem. Niech kto prędzej ruszy po Straż i ich tu sprowadzi, najlepiej ty Liberiumie, gdyż sidańska szybkość przewyższa krasnoludzką. A o drzwi się nie martwcie - przez chwilę oczy mroczniaka zabłysły złowieszczo, po czym olbrzymi topór zatoczył łuk w powietrzu. Oczy Haarta zwróciły się na krasnoluda - Kamdin! Uczyń użytek ze swojej broni! W środku jakiś człowiek może potrzebować pomocy.

Haspen - 2009-07-07, 00:02

-Ten kafar aż tak bardzo wystaje spod opończy?
Zapytał Kamdin. Zdjął broń z pleców, zamachnął się i uderzył potężnie w bramę, łamiąc jedną z desek pośrodku. Zakołysał się i prawie upadłby na cztery, włochate, litery.
-Trochę mnie poniosło...
Zamruczał starzec.

mindmaster - 2009-07-07, 00:06

Ważne, że przedostajemy się do środka. powiedział mroczniak kiedy jego topór zamiast zatrzymać się na masywnych drzwiach przebił się do wnętrza.
mindmaster - 2009-07-07, 12:19

Pierwsze promienie słońca powoli rozjaśniały ponure cmentarzysko. Na lekkim porannym wietrze kołysały się smugi dymu wydobywające się z jednej z krypt przez niegdyś zagrodzone drzwiami wejście. Teraz pozostały z nich resztki drewna i metalu zwisające na dwóch zawiasach. Mroczniak siedział obok niziołka patrząc na dymiącą, lecz o dziwo oddychającą jeszcze formę leżącą przed wejściem. Zostały Ci jeszcze jakieś wyroby? - zapytał widząc stan swojego kompana. Sam nie wiedział jak Irmisowi udało się zachować trzeźwość umysłu i wyciągnąć Kelka z płonącej krypty kiedy tylko dziura w drzwiach była odpowiednio duża by niziołek się przez nią przecisnął.
Kapitan Gwardii - 2009-07-07, 12:23

Na miejscu zjawił się Kapitan wraz ze sporym oddziałem Gwardzistów.
- Co tu się wyprawia?

Haspen - 2009-07-07, 12:25

-Mówią, że jakaś mroczna hiena cmentarna w środku jest.
Powiedział, co wiedział, krasnolud.

Kapitan Gwardii - 2009-07-07, 12:30

- Wreszcie! Przez długi czas dochodziły do nas informacje o tym czymś... Nie ma się co rozwodzić, należy ją natychmiast złapać, przesłuchać i spalić! Albo powiesić!

Kapitan wydał kilka rozkazów Gwardzistom, następnie kazał dokładnie obstawić wejście.

- Panowie, w razie czego pomożecie mi, gdyby się łachudra chciała wyrwać.

Dał znak, po którym trzech Gwardzistów zaczęło ostrożnie wchodzić do krypty.

Sandra - 2009-07-07, 13:03

Nagle rozległ się cichy szelest dochodzący zza krzaków rosnących przy murze. Raz narastał raz cichł, tak jakby ktoś po cichu się skradał. Sandra używając swych cech właściwych sidanom ostrożnie stąpała po ziemi. Nagle się zatrzymała. Spojrzała przez krzaki wgłąb cmentarza.
- O nie... - mruknęła cicho jeżąc futerko na grzbiecie. Widok tłumu jak widać jej nie zachwycił.

Spider4 - 2009-07-07, 13:08

-Tosme su u predeli - zaklął w obcym języku Arcmilian skradający się tuż za sidanką - Czy twoje kocie uszy i węch nie powinny nas ostrzec wcześniej Żabko? Walka czy idziemy dalej? Może nie zauważą? - zasugerował z wielką nadzieją, że w towarzyszce nie obudzi się chęc na wojaczkę - Pamietaj, że tu i o moją rzyć chodzi.
Sandra - 2009-07-07, 13:12

Przełknęła ślinę. Spojrzała na ścieżkę za krzakami na wprost zastanawiając się, jakie mają szanse na powodzenie.
- Ja bym się bardziej o życie martwiła niż o rzyć... - rozejrzała się dokładnie nadstawiając uszu. Spojrzała jeszcze raz z powagą na tłum gapiów.
- Idziemy dalej... - szepnęła i poczęła dalej zmierzać szlakiem, tym razem bardziej ostrożnie.

Irmis - 2009-07-07, 13:15

Niziołek po wyciągnięciu ciężkiego berserkera usiadł nieco z boku by odetchnąć i rozejrzeć się, czy żaden nekrofil nie próbuje umknąć.
Gdy zauważył ruch, wyraźnie osoby, która próbuje się ukryć niemal bez namysłu rzucił tam "zaprawionym" sztyletem i zerwał się na równe nogi, wyciągając zza pasa drugi.

Sandra - 2009-07-07, 13:20

Usłyszała świst i szybko odchyliła głowę w tył unikając sztyletu. Spojrzała z przerażeniem na zbliżającą się postać. Przez chwilę stała jak wryta, lecz się szybko opamiętała. Ruszyła naprzód biegiem, nie zważając już czy ktokolwiek ją zauważy.
mindmaster - 2009-07-07, 13:22

Jak to jest, że zawsze pierwszą rzeczą jaką widzi się u sidana jest ogon? Zastanawiał się mroczniak patrząc na nerwowo poruszający się w krzakach nietypowy element krajobrazu. Wstał i się przeciągnął. - Na pomoc może pn liczyć, Panie Kapitanie, ale przy tylu strażnikach jeden złoczyńca nieprędko ucieknie. - Patrząc na niezwykle szybkie ruch niziołka postanowił zwrócić uwagę przełożonego Straży Miejskiej na nowoprzybyłych - Osobiście chciałbym się dowiedzieć kim są nasi nowi goście i czemu się ukrywają.

W tym momencie z krzaków wybiegła wyraźnie sidańska sylwetka. Nie widział jej od dawna, ale nie było mowy o pomyłce - Sandra? - zapytał ze zdziwieniem w głosie, bardziej z powodu dziwnego ubioru byłej towarzyszki, niż spotkania w takim miejscu.

Kapitan Gwardii - 2009-07-07, 13:25

- Hmm, zaiste... Ten ogon wygląda mi znajomo. Brać ich! - Wrzasnął, po czym kilku gardzistów rzuciło się za niziołkiem w krzaki.
Haspen - 2009-07-07, 13:26

-Ojoj, moja głowa.
Zamruczał staruszek.
-Tyle się dzieję, ja muszę usiąść.
Jak powiedział, tak zrobił. Usiadł na kamiennym stopniu, chustkę wyciągnął spod pazuchy i czoło zaczął sobie ocierać.

Spider4 - 2009-07-07, 13:28

-To chyba jakiś żart! - ?owca szybko chwycił jakiś kamień i w biegu odrzucił mniej więcej w stronę niziołka - Boże czemu ja musialem trafić na kota ktorego wykrył śmierdzący niziołek? - Adrenalina coraz szybciej napływała do żył. - Obym tylko nie wpadł na drzewo albo nagrobek - pomyślał Arcymilian próbując dogonić Żabkę
Azareus - 2009-07-07, 13:28

W chwili gdy gwardzista wydawał rozkaz, na cmentarz, wężykiem wbiegło kilku wojowników. Ten najbardziej rogaty niemal równocześnie z kapitanem wrzasnął:
- brać ich żywych!

Desmond - 2009-07-07, 13:35

Mimo długiego pościgu nie zmęczył się specjalnie.
"Cóż to dla mnie, na północy zdarzało mi się dłużej gonić najeźdźców" - pomyślał Desmond
Wypadł na cmentarz kilka kroków za Arcymilianem. Gdy ten schylał się po kamień jednocześnie musząc nieco zwolnić, Desmond przyspieszył, rozpostarł ręce i rzucił się na Arcymiliana niczym zawodowy zapaśnik zwalając go z nóg.

Kapitan Gwardii - 2009-07-07, 13:39

Kapitan nie ogarniał co się dzieje... Na cmentarzu nagle zaroiło się od różnych ludzi, którzy próbowali pochwycić poszukiwanych od kilku dni zbójów. Nie mieli najmniejszych szans... 4 gwardzistów rzuciło się w pogoń za sidanką, 4 kolejnych właśnie dobiegało do tego drugiego, na którego właśnie rzucił się jakiś człowiek.
Spider4 - 2009-07-07, 13:40

Przeturlanie się po ziemi cmentarnej nie było tym czego łowca by chciał. Na cale szczęście impet mógl wykorzystac do wznowienia biegu. Wrodzona chęć do przetrwania wraz z adrenaliną bywają pomocne - Niech tylko spróbują to zobaczą jak szybka może byc ucieczka - pomyslal Arcymilian


EDIT: ja teraz znikam, a żabka już poszła więc CDN...M* ;P


*Ciąg dalszy nastąpi... może ;P

Azareus - 2009-07-07, 13:48

Azaresu powoli zwalniał krok. Widąc takie tlumy, jakie rzuciły się na zbiegów, doznał wrażenia, ze trafił na jakas paradę nekrofilow. Wyjał miecz i powoli zaczal iść pomiędzy biegnących gwardzistów a Desmondem, który rzucił sie na Arcymiliana. Cel musi zostac wybrany - albo Arcymilian, albo nekrofile. Wybral tych drugich. Arcymilian musial przezyc, aby można było dostarczyc go przed oblicze mistrzyni. jako jeden z wybranych do odnalezienia go, musiał dopilnowac, aby Arcymilian przezyl. Tak więc musiał pokonac tą czwórkę.
Irmis - 2009-07-07, 13:52

Pędzący Bimber rozpoznał kaprawe mordy złoczyńców. Cóż, to nie to samo co nekrofil, ale i za nich można było coś dostać. Paru co znamienitszych obywateli miasta już nieraz go wynajmowało do ochrony, przez tamten zuchwały atak na kapitana gwardii. W biały dzień, na ruchliwym skwerze w centrum miasta? Kto by się spodziewał i kto z tych nadzianych spaślaków po czymś takim mógł się czuć naprawdę bezpiecznie? Niestety dotąd płacili kiepsko, ale za to powinny im się sakiewki nieco otworzyć.
Niziołek rzucił się w stronę najbliższej bramy cmentarnej, w nadziei przecięcia im drogi, gdyby jakimś cudem wydostali się z obławy gwardii. Jeśli ruszą w stronę wyjścia, to ma szansę ich tam zatrzymać. A gdyby wybrali mur, to spowolni ich to na tyle, że pości ich dogoni. Poza tym nie czaił się między grobami i teraz mógł pobiec równą ścieżką.

mindmaster - 2009-07-07, 13:57

Haart stał oparty coś co niegdyś było framugą drzwi krypty lub przynajmniej takową udawało. W pogoni za nowoprzybyłymi wszyscy chyba zapomnieli o postaci, która wciąż nie opuściła krypty. zapalił porzuconą niedaleko, ale jeszcze nadającą się do użytku pochodnię i skierował się do wnętrza krypty. Spojrzał jeszcze raz przez ramię na wydarzenia na cmentarzu. Sandra pewnie zdoła uciec, sidani już tacy byli. Będzie się musiał z nią skontaktować później i zapytać czemu tu się pojawiła. Niezwykły powód do odnowienia starej znajomości. Blask pochodni oświetlał sczerniałe od ognia ściany, kiedy powoli i ostrożnie mroczniak wchodził do środka.
Skow - 2009-07-07, 14:39

Nigdy nie był dobrym biegaczem, szczególnie na długie dystanse. Gdy wbiegł na cmentarz, przy świetle wschodzącego słońca zobaczył całą rozgrywającą się właśnie scenę. Jedna grupka coś kombinowała przy otwartej krypcie, podczas gdy druga goniła za sidanką i... Aua - pomyślał, gdy ujrzał rzucającego się na Arcymiliana Desmonda. Toż to niemożliwe. Wyrwał się z takiego chwytu ? - dodał po chwili widząc kontynuującego ucieczkę łowcę. Zdążył już odsapnąć chwilę i był gotów do dalszego pościgu. Spojrzał na uciekającą Sandrę i postanowił pobiec jej na spotkanie. Wszak dużo szybciej biegnie się prostą ścieżką niż przeskakując między grobami. Rzucił się więc sprintem w stronę, w którą zmierzała sidanka.
Kelk - 2009-07-07, 17:46

Kelk doszedł do stanu w którym mógł w końcu coś powiedzieć i wydusił z siebie kilka słów:
Sarkofag... Prawy... Dół... po czym znów stracił przytomność i już jej nie odzyskał aż do pobudki w szpitalu.

mindmaster - 2009-07-07, 18:04

Uszy Haarta, który niezwykle wolno zapuszczał się wgłąb krypty, wychwyciły słowa Kanclerza Wiatru. Przynajmniej wiedział już gdzie się skierować. Schodzić musiał powoli, gdyż pożar doprowadził do poluzowania się kamieni w posadzce, a wolał nie sprawdzać czy robota rivangockich rzemieślników wytrzymała starcie z żywiołem. Nie wiedział też czy krypta nie jest wielopoziomowa, a upadek nawet jeden poziom niżej mógł okazać się śmiertelny. Po chwili blask jego pochodni rozświetlił wnętrze krypty.
Kapitan Gwardii - 2009-07-07, 18:36

Tymczasem Kapitan zwołał swój oddział i rzekł do niego w te słowa:
- Miasto potrzebuje żołnierzy w innych miejscach, nie będziemy się marnować na pościgi za nimi. Z tego co widzę, stosują czarne sztuczki. Najpierw obezwładaniają mnie w pełnej obstawie, jakby wszystkich wkoło zamrażając, a teraz wyczyniają jakieś cuda. Swoją drogą ciekaw jestem co się stało z sidanką, czyżby potrafiła zamieniać się w robaka? Bo tamten drugi cudownym sposobem wyczołgał się spod Desmonda i jeszcze zdolał uciec kilku innym osobom za nim biegnącym. Dlatego też pościg za nimi odwołuję, jeżeli jacyś zacni wojownicy ich schywtają, nie ominie ich nagroda. Nie mamy czasu na zabawę z nimi, zajmiemy się poważniejszymi rzeczami niż pogoń za jakimiś dwoma łotrzykami.
Po tym krótkim przemówieniu Kapitan rozstawił jeszcze dwóch gwardzistów przy wejściu do krypty i nakazał czuwać, gdyby mroczna postać próbowała się z niej wydostać.

Spider4 - 2009-07-07, 18:39

ekhem? kto zniknął w powietrzu? JEDNO WIELKIE WTF?

EDIT: powiem wiecej: ][_ {()} ][_ WTF? Bo oprcz rozpływania sie w powietrzu zarzuca sie mi ucieczke z paroma osobami na plecach... ehhh ja narazie nie odpisuje bo czekam na Sandre... gz ogólnie...

Salamon - 2009-07-07, 19:11

Z wiernym toporem sidan zapuszczał się w mroki krypty. Wiedział że on sam z mroczniakiem przed nim zdąży zauważyć w półmroku kogokolwiek próbującego się schować. Kontynuując krok wychylił ostrze lekko przed siebie przygotowując się na atak lub w najgorszym wypadku obronę.
mindmaster - 2009-07-07, 19:37

Po przedostaniu się przez dużą ilość spalonych, drewnianych elementów na schodach Haart dotarł do środka. Krypta okazała się nieduża. Miała spłaszczony oktagonalny kształt. Schody prowadziły do środka komnaty grobowej, w której znajdowały się tylko dwa duże sarkofagi. Wydawało się, że dwie gliniane skrzynie nie doznały większego uszczerbku podczas pożaru. Leżały na kamiennych podniesieniach wokół których mnóstwo było spalonych resztek różnych sprzętów. Haart uważnie sprawdził nisze za skrzyniami. Nie było sensu ryzykować niepotrzebnie. Nikogo nie znalazł. Naprzeciw schodów ze ściany wystawał nmetalowy krąg, najwyraźniej przeznaczony na pochodnię. Umieścił w nim swoją. Lepiej będzie mieć obie ręce wolne pomyślał. Wiedząc, że wyłącznie same sarkofagi mogły posłużyć do ukrycia (lub ucieczki, ale kto przy zdrowych zmysłach budowałby tajne przejścia na rivangockim cmentarzu?) postanowił je sprawdzić. Prawy sarkofag powiedział... Haart stanął w niszy za lewym sarkofagiem po czym go otwarł. Ogień sprawił, że nie było to tak trudne jak być powinno. Wieko opadło odsłaniając wciąż rozpadające się zwłoki... Najwyraźniej nie był to jeden z pradawnych wojowników. Przez chwilę podziwiał rękojeść miecza w dłoniach po czym jego wzrok powędrował wzdłuż klingi. Prawdziwie mistrzowska robota pomyślał. Mimo dekad w grobie nie okazywała żadnych znaków czasu. Ale nie czas było podziwiać dzieła krasnoludzkich mistrzów kowalskich. Obszedł trumnę do okoła i kilkoma pewnymi krokami podszedł do drugiego "pożeracza ciał", a może "zjadacza mięsa". Oba określenia wydawały się pasować do staromodnych trumien. Kolejny przykład nic nie znaczącej wiedzy językowej. Po co właściwie nad tym się zastanawiał? Miał zadanie. Stanął pewnie na nogach, ujął oburącz swój wielki obsydianowy topór po czym pchnął nim szybko brzeg wieka sarkofagu. Siła włożona w pchnięcie odepchnęła część płyty zakrywającą tradycyjnie nogi zmarłego i obróciła ją w stronę niszy. Mroczniak uniósł topór i patrzył jak grawitacja zrobiła za niego resztę pracy. Część wieka która odsunęła się siłą pchnięcia przeważyła, po czym całe wieko runęło w stronę niszy i roztrzaskało się na kawałki. Czuł za sobą obecność sidana. Przynajmniej jeśli go coś zaskoczy to będzie miał wsparcie. Wolnym krokiem, z uniesionym toporem podszedł bliżej do skrzyni.
Spider4 - 2009-07-08, 08:03

Słysząc niebywałe dyrdymały jakie wykrzyczał Kapitan zaskoczony Arcymilian zwolnił a następnie zatrzymał się wypowiadając te słowa - Błękitni! Zapraszam na piwo i wycieczkę do Gaju Motyli! Sandra! Stój! - lekko zdyszany dodał na koniec - Azareusie? To jak?
Sandra - 2009-07-08, 12:07

Zatrzymała się i cofnęła do człowieka. Dyszała ciężko próbując odzyskać oddech. Nie miała turkusowego pojęcia co się właściwie stało. Nawet nie miała zamiaru kwestionować propozycji Arcymiliana.
mindmaster - 2009-07-09, 00:12

Kiedy Haart spojrzał do wnętrza skrzyni z jego ust wydobył się potok słów, który bynajmniej nie byłby dobrze widziany w tak zwanym "cywilizowanym" towarzystwie. Zapewne i pirat mógłby się niejednego określenia nauczyć, gdyby tylko rozumiał języki w jakich klął mroczniak. Zdecydowanie trzeba być ostrożniejszym po tym pożarze. Spójność strukturalna krypty mogła zostać zachwiana, a wolał nie przekonywać się na własnej skórze jak wygląda waląca się posadzka. Schody... pieprzone schody... No to żem sobie wykrakał - pomyślał - kto przy zdrowych zmysłach budowałby tajne przejścia na rivangockim cmentarzu? Widać znalazł się jakiś geniusz...

Schody były zawalone. Najwyrażniej pożar osłabił je na tyle by drewniane podpory nie wytrzymały naporu ziemi i kamieni. Uwagę Haarta przykuły pochodnie umiejscowione wzdłuż zejścia. Metalowe okowy w których się znajdowały były (i dla większości z nich czas przeszły był jak najbardziej odpowiedni) wtopione w ścianę. Takie zabezpieczenia widywano tylko w starych krasnoludzkich kopalniach... A niech to szlag! Słyszał kiedyś historię, że przyłącze kostnicze zwane równierz "jamą demona" w krypcie kościelnej powstało z dawnego szybu kopalni, ale myślał, że to tylko plotki. Jeśli było to zejście do starych kopalń to pościg nie miał sensu. Nie był entuzjastą stropów wydobywczych opartych jedynie na spróchniałym wiekowym drewnie, które tylko czekają na najmniejszą okazję do zawału. Poza tym powietrze w kopalniach było niebezpieczne. Na pokładach bliskich powierzchni jedynie śmierdziało stęchliną, ale głębiej na niszach pokładach brakowało powietrza zdatnego do oddychania, a miejscami w szczelinach gromadziły się gazy które najmniejsza iskra mogła doprowadzić do wybuchu. Nie. Wybuchowy koniec życia uwieńczony pod tonami zapadłej skały to nie była świetlana przyszłość. Poza tym krasnoludy z ich poczuciem kierunku (które większość pozostałych ras nazywała chciwością) tworzyły w swoich kopalniach ścieżki wzdłuż rud, czyli nie sposób było poruszać się po tym podziemnym labiryncie bez kogoś znającego drogę lub posiadającego mapy podziemi, a i te drugie często były niedokładne, gdyż oryginały miały wiele oznaczeń znanych tylko ich twórcom, a wszelkie kopie urzędowe były robione przez rivangodzkich gryzipiórków. Aby poruszać się po kopalniach potrzeba by oryginału, a i w tym przypadku dobre by mieć przy sobie krasnoluda, który w niewyraźnej kresce z boku mapy może dostrzec ostrzeżenie, bądź istotna informację. Eh... zdawać się na tępogłowe krasnale ogrodowe... Do czego to życie potrafi elfa zmusić...
Uznając, że zapuszczenie się w tunele kopalne to rozwiązanie bynajmniej nieprzyjemne, aczkolwiek możliwe, postanowił zbadać najpierw dokładnie sytuację która miała miejsce w nocy. Skierował się ku wyjściu.

Liberum, dzięki za obstawę, ale nie będzie raczej potrzebna. Przejście się zapadło. Trzeba by je odblokować, ale chyba potrzeba tu krasnoludzkiej ręki. Znam się na cięciu, nie na kopaniu. Idę sprawdzić co się dzieje na zewnątrz. Tu do odblokowania przejścia nie mamy nic do roboty. Dorwij Kamdina. Powinien być jeszcze gdzieś na zewnątrz. Potrzebujemy tu fachowej pomocy. Jak się sami weźmiemy za odgruzowanie to może się jeszcze zawalić. Jeśli będzie potrzebował pomocy to pomóż mu ją znaleźć. Biedak się już chyba trochę starzeje. Za szybko się męczy. - To mówiąc wyszedł na zewnątrz. Jakież było jego zdziwienie gdy w okolicy krypty zobaczył tylko dwóch gwardzistów. Dowiedziawszy się, że kapitan udał się do swoich kwater i można go znaleźć w gabinecie ruszył pewnym krokiem w tamtą stronę. Miał nadzieję, że Liberiumowi uda się odgrodzić przejście. Miał dziwne przeczucie, że w tej grze czas działał na ich niekorzyść. Musiał się dowiedzieć co jest grane...

Salamon - 2009-07-09, 00:45

A liczył na coś więcej... choć żałuje trochę Kelka rozrywki ciut było. Ciekawość jego nie mogła jednak się na tym skończyć. Posłuchał mroczniaka i zaczął go szukać w okolicy całego zajścia
Gdzieś tu mmmusi być z tymmmi jego nóżkami nie mmmógł daleko pobiec
Zaczął jednak zastanawiać się czemu wszyscy się rozeszli, może doszli do wniosku że jeżeli to wszystko tyle trwa musiał jakoś uciec, a Kamdin doszedł do wniosku że nie on zgarnie nam opryszka i poszedł w stronę miasta? Jak pomyślał tak zrobił po czym pobiegł w jego kierunku. Oczywiście nie mógł się mylić i znalazł go w drodze po czym powiedział mu o wszystkim co stało się w środku, a sam pobiegł do szpitala zobaczyć co z jego druhem ze szkoły.

Haspen - 2009-07-09, 13:11

-Ale...
Zanim zdążył coś powiedzieć, sidan już się zmył.
-No cóż...
Wzruszył ramionami, stęknął jak na prawdziwego starca przystało i poszedł do domu. Późno jest, a wyspać się trzeba...

Mroczna Postać - 2009-07-11, 11:12

Mroczna Postać z nudów przemierzała ulubioną część cmentarza...
Od wyjazdu Szilki wszystko się zmieniło...
Nikt jej nie śledził, bo nie było Szilki...
Nikt nie próbował powstrzymać, bo nie było Szilki...
Nikt nie badał podziemi - bo również nie było Szilki, ba - z powodu braku Szilki nikt nawet nie próbował się do nich dostać...
Kapitan Gwardii siedział smutny w swej kwaterze ze wszystkimi gwardzistami, bo Szilka wyjechała...
Libertum z Kelkiem nie ruszali się ze szpitala, bo bez Szilki nie było po co wychodzić...
Arcymilian, Azareus i Sandra poszli sobie z cmentarza, bo nie ma Szilki...
Haspen, Haart i Irmis krążyli gdzieś smętnie po mieście, uważając, że bez Szilki nie ma co śledzić Mrocznej Postaci...
Nawet Mroczna Postać wyszła za dnia na cmentarz, gdyż bez Szilki nie chciało jej się czekać na zapadnięcie zmroku...

Zakapturzony osobnik pokręcił się trochę po cmentarzu, powywracał kilka nagrobków (tak dla zasady), spytał pracujących przy krypcie robotników jak idzie odkopywanie schodów do podziemi i poszedł przespacerować się po mieście.

mindmaster - 2009-07-11, 20:47

Gdy słońce chyliło się ku zachodowi Haart dotarł na cmentarz. Usadowił się wygodnie na drzewie zaraz obok bramy cmentarnej. Miał stąd doskonały widok na wszystkich wchodzących oraz na kryptę w której niedawno robotnicy zakończyli odkopywanie zawału skalnego. Był też ukryty z jednej strony przez mur cmentarny, z drugiej przez gęste drzewa, które miały ów mur zasłaniać od strony cmentarza, z trzeciej przez połowicznie otwartą bramę cmentarną, a z czwartej przez liście drzewa na którym siedział. Tylko z dołu ktoś go mógł zauważyć, a w taki zakamarek nie miał powodu nikt się udawać. Nawet gdyby takowy osobnik go spostrzegł, to był przekonany, że zauważyłby go pierwszy.
Kelk - 2009-07-11, 21:00

Do miejsca spotkania doszedł dzielny rycerz Kelek.
- Gdzie reszta? - spytał Haarta

mindmaster - 2009-07-11, 21:05

Haart spojrzał w dół na rycerza - Jeszcze się nie stawili
Kelk - 2009-07-11, 21:08

- Swoją drogą co robisz na drzewie? Myślałem długo, że sam tu jestem... Czyżby jakaś sidanka Ci w głowie zawróciła? - rycerz uśmiechnął się pod przyłbicą
mindmaster - 2009-07-11, 21:15

A wiesz... W sumie jak o tym wspomniałeś to jest taka jedna... Ale ostatnio podróży jej się zachciało... Rzadko wpada lub pisze... - mroczniak zamyślił się na chwile - Aleśmy tu nie po to by o mych rozterkach sercowych prawić. Nie wiem kiedy reszta się zjawi. Liberum wiem, że wiadomość dostał. Do Irmisa nawet Gadatliwego Gołębia wysłałem, ale odpowiedzi nie przysłał, więc pewności mieć nie mogę, że się pojawi. A Kamdin? Dobrze by było gdyby ruszył swój stary krasnoludzki tyłek, ale odpowiedzi od niego też nie otrzymałem...
Kelk - 2009-07-11, 21:29

- No dobra - czas zerknąć co tam takiego odkopali... Czy czekamy jeszcze moment?
mindmaster - 2009-07-11, 21:34

Poczekajmy jeszcze, może się zjawią. We dwóch trochę niebezpiecznie. Przeciwnik zna teren, my nie. Zapewne niejeden stwór też się zalęgł w tych jaskiniach. Zorganizowaną bandą będzie zdecydowanie bezpieczniej... Poza tym - mroczniak uśmiechnął się przekornie - Liberium ma większość naszych pochodni.
Salamon - 2009-07-11, 22:04

W oddali można było ujrzeć jakiś płomyczek biegnący w stronę krypty, co się później okazało to sidan, z jedną podpaloną pochodnią w jednej łapie i kilkoma innymi w drugiej. W końcu dobiegł aż pod kryptę
No panowie jestemmm, mmmusiałemmm tylko zajummm... załatwić nammm pochodnie ale już mmmammm, po jednej dla każdego. Tylko nie widzę coś niziołka, ale mmmówił że przyjdzie
Rozdał pochodnie po czym podpalił ze swojej
Co robimmmy, czekammmy czy idziemmmy?
Westchnął
W summmie już nas trzech, powinniśmmmy dać radę

mindmaster - 2009-07-11, 22:08

Niziołek by się przydał, może trzeba go... znaczy się będzie gdzieś wcisnąć... Jesteś pewien, że przyjdzie? Może turniej go opóźnił...
Kelk - 2009-07-11, 22:26

No to czekamy na niziołka! Może jakiś krasnal się napatoczy?
Salamon - 2009-07-11, 22:29

Mmmammm wątpliwości...
Ukradkiem przez ten cały czas przegryzał sobie wędzoną rybką
Wszystkie ości oblizałemmm a jego jeszcze nie ma

mindmaster - 2009-07-11, 22:42

Haart skończył pisać. Niewielką karteczkę przypiął do onegdajszej framugi drzwi krypty. - Koniec z tym czekaniem - rzucił do towarzyszy - Sprawdzimy podziemia przynajmniej do najbliższego rozgałęzienia. Jak nasi dwaj kamraci raczą się pojawić to przynajmniej coś będzie zrobione. Czekaliśmy na nich i tak już długo... - to rzekłszy mroczniak zapalił pochodnię, którą dał mu sidan. Na plecach za topór włożył własną, przyniesioną na wszelki wypadek, po czym zapuścił się wgłąb krypty.
Salamon - 2009-07-11, 22:45

Ooo nie tymmm razemmm też chce być w centrummm wydarzeń
Po czym ruszył za nim ze swoją w lewej, a toporem w prawej łapie
Skopmmmy pare tyłków!

Podziemia - 2009-07-11, 22:46

Dzielni wojownicy szybko doszli do zamkniętych drzwi na końcu schodów prowadzących do podziemi.
mindmaster - 2009-07-11, 22:46

Nie tak szybko Liberum. Zanim wbiegniesz na oślep muszę zapytać czy udało ci się odszyfrować mapę?
Kelk - 2009-07-11, 22:47

Kelek ruszył zaraz za Haartem.


Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył zamknięte drzwi na końcu schodów. Odsuńcie się towarzysze - powiedział i trzasnął toporem w drzwi.

Podziemia - 2009-07-11, 22:54

Jeszcze większe zdziwienie było owego "rycerza" gdy topór odbił się od drzwi i wirując poleciał do tyłu, przelatując pomiędzy rozmawiającymi Libertumem i Haartem.
Salamon - 2009-07-11, 22:56

Podczas gdy rycerz w swojej skorupce 'otwierał' drzwi z mroczniakiem znowu przyglądaliśmy się mapie
Nazw i tak nie rozczytammmy, zbyt zammmazane, nie wiemmm też co to za kropki, a w terenie zorientujemmmy się w której części mmmapy jesteśmmmy



Nagle coś świsnęło tylko między uszami obydwu po czym sidan kocim refleksem oszołomiony krzyknął
Whoaaaaa!! Eee ty uważaj tammm, zaraz mmmy się tymmm zajmmmniemmmy

mindmaster - 2009-07-11, 22:57

Haart słysząc świst przywarł do ściany. Moment później milimetry od jego nosa przeleciał wielki topór bojowy. Spojrzał na Keleka - Jakiego elementu w sformułowaniu KRASNOLUDZKIE kopalnie nie zrozumiałeś?

Po chwili zwrócił się znów do sidana. - Dobry pomysł choć ryzykowny. Topografia podziemi mogła się zmienić przez lata. Zawały skalne nie są rzadkością. Ale spróbujemy...

Podszedł do drzwi. Po czym pociągnął za metalową obręcz.

Podziemia - 2009-07-11, 23:06

Niestety drzwi opierały się wszelkim fizycznym próbom ich otwarcia.
Kelk - 2009-07-11, 23:11

Kelek poszedł po topór i po chwili wrócił z nim. Hmmm - może spróbujmy je jakoś podnieść?
Kelk - 2009-07-11, 23:11

Kelek poszedł po topór i po chwili wrócił z nim. Hmmm - może spróbujmy je jakoś podnieść?
Salamon - 2009-07-11, 23:12

Zaraz zaraz...
Pomyślał
Znając krasnoludów mmmyślę że gdzieś tu mmmają schowany zapasowy klucz...
Wydedukował
Mmmusimy go znaleść, te wrota są zbyt mmmasywne i 'nowe' nie tak jak wejściowe wiekowe
Po czym zaczął porządnie przeszukiwać najbliższą okolicę samych drzwi, jakiejś wnęki, dziury, schowka lub czegoś co mogło posłużyć jako skrytka.

mindmaster - 2009-07-11, 23:13

Haart wyjął z kieszeni zakrzywiony kawałek metalu po czym zaczął nim grzebać w zamku.
Salamon - 2009-07-11, 23:14

No no co ja widzę, pewnie nie takie zammmki się otwierało co?
Swoimi ciekawskimi ślepiami chwile poobserwował próby po czym szukał dalej...

Podziemia - 2009-07-11, 23:16

Drzwi błysły i Haart odleciał na pół metra do tyłu, jednak silnemu berserkerowi nic się nie stało.
Salamon - 2009-07-11, 23:18

Whooooooo! Co to jakieś mmmagiczne drzwi? Nic ci nie jest? Nie wiedziałemmm że przy remmmoncie zaciągnęli mmmagów do pommmocy w zabezpieczeniu wrót
Pomógł wstać mroczniakowi

mindmaster - 2009-07-11, 23:18

Wszyscy wierzą, że berserkerzy to bezmózgie maszyny do ataku. Bardzo dobra przykrywka dla szerokiego wachlarza umiejętności, się sądzisz? W końcu berserker nie jest w stanie być subtelny, nieprawdaż? - diabelski uśmiech który zagościł na twarzy mroczniaka widoczny był dla jego towarzyszy, mimo że ani na chwilę nie spuścił oka z zamka.

Muszę przyznać, że zabezpieczenia dziwne. Krasnoludy nie broniły swoich kopalni aż tak skomplikowaną magią. Skarbce owszem, ale nie kopalnie. W dodatku drzwi są nowe... Ciekawe...

Salamon - 2009-07-11, 23:19

No widzę że sie trzymmmasz, ale odpuść już sobie próby z tymmm zammmkiemmm, jak nie znajdę jakiegoś zapasowego klucza mmmammm inny pommmysł
Kelk - 2009-07-11, 23:23

Keleka natchnęło i postanowił się bliżej przyjrzeć drzwiom :)
Salamon - 2009-07-11, 23:25

Ty ty, nie wkładaj tylko tammm do zammmka jakiegoś żelastwa bo ciebie to kopnie że hej, co już tammm kommmbinujesz?
Podziemia - 2009-07-11, 23:29

Drzwi były masywne i prawdopodobnie mithrillowe. Podważenie ich nie miało sensu, podobnie jak próba wyważenia. Niebieski połysk jasno dawał do zrozumienia, że drzwi są pełne magii. Po bliższych oględzinach Kelek zauważył też kilka napisów, które były zapisane w języku orków.
Kelk - 2009-07-11, 23:33

Niestety Kelk nie znał na tyle dobrze orkijskiego, by rozszyfrować zapis.
- Może wy dacie radę to odczytać? Kto zna orkijski?

Salamon - 2009-07-11, 23:35

Po nieudanych próbach szukania klucza przyjrzał się wrotom razem z Kelkiem. Również zauważył orkijskie słowa, prawdopodobnie zaklęcia jednak nie znał on orkijskiego...
Eeee Haart?? Chyba nie co? Bez niego nie otworzymmmy ich...
Z beznadzieją patrzył na tę sprawę...
Orkijskiego szammmana ściągnęli do zabezpieczeń tego przejścia? Przecież to jakaś farsa

mindmaster - 2009-07-11, 23:42

Hm... Daj mi sobie przypomnieć... - orkijskiego mało kto używał w formie pisanej i mimo, że potrafił się porozumieć z orkami w ich rodowitym języku to pismo sprawiało mu pewien kłopot.
mindmaster - 2009-07-11, 23:55

Wygląda na jakiś poemat... a przynajmniej coś co dla orków uchodzi za utwór wierszowany. Możliwe, że jakaś zagadka... Niestety wielu znaków nie kojarzę. Składnia też jakaś dziwna... Możliwe, że to staroorkijski, ale pewności jaki to dialekt mieć nie mogę... Wiele z tych znaków nie występuje obecnie w obiegu, ale poznaję niektóre symbole z antycznych malowideł... Eh... Ja tu się na niewiele zdam. Boję się, że nawet niekażdy ork w dzisiejszych czasach dałby to rade odczytać... Trzeba znaleźć orka wychowanego poza miastem, jakiegoś uczonego w starym języku lub kogoś kto dobrze zna kulturę orkijską. Chyba najszybszym wyjściem będzie ściągnięcie tu jakiegokolwiek orka...
Kelk - 2009-07-11, 23:59

- Nasza krasnoludzka-niziolska ekipa może to rozczytać?
Salamon - 2009-07-11, 23:59

Albo jakieś zaklęcie czort tammm go wie
mindmaster - 2009-07-12, 00:03

Psia jego mać... Znacie jakiegoś orka co by nam w tym mógł pomóc? Jakby co to zostaje jeszcze wejście szpitalne... Tylko czy Kelk widział gdzie się ono znajduje... - mroczniak zamyślił się na chwilę
Salamon - 2009-07-12, 00:06

Czekając na odpowiedź towarzyszy wziął w swoje ręce los dzisiejszej wyprawy
No panowie, tylko się nie śmmmiejcie
Po czym wykrzyknął mając nadzieję że trafił w dziesiątkę
OPEN THE DOOR
... czas stanął w miejscu przez ułamek sekundy nie wiadomo było co się stanie...

Podziemia - 2009-07-12, 00:08

Drzwi zajaśniały na niebiesko i nic się nie stało.
Kelk - 2009-07-12, 00:09

Kelk nie wiedział - mówił mi to... Trzeba nam kogoś ze staroorkijskim, albo... - Kelek wyskoczył z krypy jak poparzony i popędził do swego pokoju.
Salamon - 2009-07-12, 00:12

Chol.. no cóż mmmoże on mmma jakiś pommmysł zanimmm ummmrzemmmy tu z nudów
Po czym wyjął karty ze swojego worka
Pogrammmy w mmmakao?

Kelk - 2009-07-12, 00:13

Po kilkunastu minutach Kelk wrócił ze słownikiem ludzko-orkijskim. Książka, choć stara, nie zawierała jednak wyrażeń staroorkijskich.
Kelk - 2009-07-12, 00:15

Widząc towarzyszy grających w makao Keleka zabolała głowa na myśl o pewnych wspomnieniach...
Po chwili zacząłtłumaczyć napis.

Kelk - 2009-07-12, 00:24

- Jest tutaj coś o trzech orkach na granicy, o trollu z krasnoludzką bronią i o jakimś trzecim stworze... Więcej nie odczytam - powiedział smutno Kelk
mindmaster - 2009-07-12, 00:26

Ten słownik na pewno tłumaczy ze staroorkijskiego, a nie nowoorkijskiego? - słysząc tłumaczenie kompana zapytał mroczniak, po czym rzucił z uśmiechem kolejną kartę - Makao
mindmaster - 2009-07-12, 00:29

W każdym razie wracam do domu i spróbuję znaleźć tłumaczenie. Po makale - powiedział rzucając swoją ostatnią kartę - Do zobaczenia jutro. Dziś już tu niewiele zdziałamy... - Schował do kieszeni kartkę na której zapisał widoczne symbole i ruszył ku wyjściu
Salamon - 2009-07-12, 00:32

To żeś wydedukował że hej, nawet wątpie w to żebyś mmmiał rację co do tego co 'udało' ci się przetłummmaczyć. To wszystko jest jakieś dziwne, nieoczekiwane, robi się późno, zbyt późno nawet dla naszego celu, którego o tej godzinie z pewnością tammm już nie mmma. Proponuję dowiedzieć się co tu jest grane i przyjść jutro, jednak godzinę lub dwie wcześniej
Podszedł bliżej wyjścia
A tymmmczasemmm bywajcie i trzymmmajcie się. Spróbujcie dowiedzieć się czegoś od Kamdina i spróbujcie rozszyfrować to pismmmo, ja się na tymmm nie znammm najwidoczniej.
Po czym uścisnął im dłonie, a sam wyszedł w nieznaną stronę z goryczą porażki w makao...

Kelk - 2009-07-12, 00:52

Kelek również wyszedł z kaplicy i wrócił do mieszkania Kelka...
Irmis - 2009-07-12, 02:58

Na pustym już cmentarzu zalśnił przytłumiony blask małej latarenki, specjalnie osłoniętej by nie dawała więcej światła niż jest potrzebne aby się nie przewrócić na nierównym podłożu i nie rozbić głowy o kamienne nagrobki...

Zakapturzona postać niewielkiego wzrostu była tu już wcześniej, niestety tak ją bolała wtedy głowa, jakby stado krasnoludów tańcowało w składzie artykułów żelaznych i instrumentów perkusyjnych. Dlatego postanowiła wtedy położyć się gdzieś w cieniu,, niedaleko umówionego miejsca spotkania i poczekać aż ten tabun się oddali i będzie w stanie jasno myśleć i nie kląć na tupiące muchy i koty. Nieopodal jakieś znajome głosy o czymś rozmawiały. Chcąc, nie chcąc część tego do głowy wleciało, lecz jeszcze nie chciało się w żadną sensowną całość ułożyć. Za to od paru dobiegających z dołu grzmotów i brzdęków z bólu aż pojawiały mu się plamy przed oczami.

Postać jednak wracała, jak tylko poczuła się lepiej. Konieczny był powrót po źródło światła i nieco natchnienia. Trochę tego natchnienia chlupotało jeszcze w przewieszonej przez ramię sakwie. Ale już niedługo...
Wchodząc niepostrzeżenie, z zaślepioną latarenką, do krypty, niziołek w końcu ułożył sobie wszystko i znalazł rozwiązanie nurtującego go problemu... Ten młodzik zwyczajnie spartolił proces produkcji. Zapewne zrobił o jedną destylację za mało i nie oczyścił dokładnie. A że nie był to pierwszy trunek tego posiedzenia i do tego doprawiony sokami, to nic dziwnego, że Bimber nie wyczuł tego od razu. Niech go banda elfów w tyłek... kopie, a krasnoludzkie kobiety okładają wałkami po głowie, jeśli ten młokos dostanie się do cechu w ciągu najbliższych pięciu lat. Albo przynajmniej jak długo Pędzący jeszcze pożyje.

Tak rozmyślając doszedł do zamkniętych drzwi. Ta zagadka była albo bardzo prosta, albo trudna. Wszystko teraz zależało od szczęścia. Odsunął klapkę, uwalniając trochę światła latarni. Dalej uważnie nasłuchiwał, czy nie wywołało to jakiegoś poruszenia. W migotliwym świetle przerysował uważnie kawałkiem kredy orkijskie znaki na czystą tabliczkę, którą potem zabezpieczył. Obejrzał jeszcze dokładnie drzwi, by upewnić się, czy czegoś nie przeoczył i ruszył w drogę powrotną, trzymając się najgłębszych cieni z dłonią zaciśniętą na szyjce pustej już flaszki. W nieodpowiednich rękach, a jego z pewnością do takich należały, było to śmiercionośne narzędzie.

Teraz pozostaje tylko sprawdzić, czy jeden jego znajomy był teraz w Rivangoth. W końcu kto może to rozczytać, jak nie orkijski mnich? Jeśli uda się spotkać Balina, to być może już nad rane... w okolicy południa wróci tu z rozwiązaniem.

Balin - 2009-07-12, 10:54

Niziołek przytargał Balina z Knajpy. Musiał mieć niezwykłą krzepę, gdyż ork dłuższczy czas tam już bawił i ciężko z nim było. - Zagadka? Jaka zagadka? - Pytał półprzytomny. - Aaaa, to coś... - Wyrwał tabliczkę z rąk najemnika, powoli czytając i tłumacząc orkijski na wspólną mowę. - No więc tekst brzmi mniej więcej tak:

Dawno temu w kraju orków trzy wyrosły na granicy,
Każdy piękny i potężny, każdy w roli strażnicy,
Jeden Orczy i potężny, przeciw chaosowi chroni,
Drugi Trolli niezdobyty pełen krasnoludzkiej broni,
Trzeci wyjątkowy, cudzaków pełen, południem włada,
Czyj jest trzeci, co on daje, jakiż stwór go posiada?

Macie do mnie jeszcze jakąś sprawę?

mindmaster - 2009-07-12, 12:08

Haart stanął przed mithrillowymi drzwiami. Z uśmiechem. Był pewien, że dobrze przetłumaczył tekst i rozwiązał zagadkę, choć lepiej upewnić się niż potem zrobić z siebie idiotę. Spojrzał na towarzysza - Wchodzimy?
Irmis - 2009-07-12, 12:09

- Jeśli tylko zdołasz otworzyć te drzwi, to jestem jak najbardziej za. Tam na dole muszą być ciekawe rzeczy
mindmaster - 2009-07-12, 12:13

Mroczniak spojrzał na metal błyszczący w blasku pochodni.Drzwi zareagowały na donośniejsze słowa Liberuma. Wnioskuję więc, że hasło trzeba wypowiedzieć. Jestem przekonany, że wiersz dotyczy Trzech Wielkich Warowni orków. Jeśli więc się nie mylę i tak jest to drzwi powinny otworzyć się na słowo WILK lub WAR.... W momencie jednak kiedy wypowiadał drugie słowo jego umysł połączył dwie dotychczas odrębne części łamigłówki. Mroczniak szybko wziął niziołka pod ramię i wbiegł na górę schodów. Dlaczego w krasnoludzkich kopalniach drzwi zamykane ORKIJSKIM hasłem? Zwłaszcza, że ruda w nich była wydobywana w czasie Wielkiej Wojny z ORKAMI. Przecież największą głupotą jest hasło które może łatwo poznać wróg. Chyba, że hasło uaktywnia nie drzwi a pułapkę... Mroczniak stanął przy sarkofagu i spojrzał w dół. Mógł wciąż dostrzec sylwetkę drzwi w blasku porzuconej przez niego pochodni - WARG
Podziemia - 2009-07-12, 15:44

Drzwi przestały promienieć niebieskim promieniem i lekko opadły w dół. Magia przestała działać. Przeraźliwe wycie przebiegło schodami i rozprzestrzeniło się po całym cmentarzu.
mindmaster - 2009-07-12, 18:29

A jednak mroczniak uśmiechnął się. Pozostało mu teraz tylko zaczekać na towarzyszy.
Salamon - 2009-07-12, 21:17

Zdziwił się, gdy nie powiadomiony przed umówionym czasem paru wojowników poszło bez niego... Ciągle kręcił się wokół cmentarza wyszukując ich a oni już dawno byli tam i kombinowali...
Jednak ten ryk, usłyszał go odrazu. Nie myśląc ani chwili dłużej pobiegł w stronę odgłosu nie mieszając w to rannego przebranego za rycerza Kelka który pewnie siedział dalej w swoim domostwie. W oddali zobaczył mroczniaka i niziołka pod jego pachą przed wejściem, wiedział że coś jest nie tak, w biegu wyciągnął topór i ruszył co sił w nogach by dotrzeć do nich na czas a z dystansu krzyknął
JESTEMMM

mindmaster - 2009-07-12, 21:27

Mam nadzieję, że w pośpiechu nie zapomniałeś mapy - mroczniak uśmiechnął się do nowoprzybyłego - Zagadka na drzwiach była prosta, choć przyznam, że w ostatniej chwili naszły mnie wątpliwości czy aby nie była to pułapka. - powiedział stawiając niziołka na ziemi. - Na szczęście moje obawy okazały sie bezpodstawne. Wątpię, czy ta krypta wytrzymałaby kolejny zawał... Jak widzisz moja niewielka domowa biblioteczka była w stanie przetłumaczyć poemat. Irmis zdobył przekład od Balina i się pokrywały. Po odczytaniu tekstu nie było najmniejszego problemu z odgadnięciem hasła - było przeznaczone dla standardowej orkowej inteligencji.
Salamon - 2009-07-12, 21:35

Pewnie że mmmammm, wszystko co ważne trzymmmammm przy sobie, no prawie
Wyciągnął po czym oddał go mroczniakowi
Pewnie będziesz chciał prowadzić, nie trzymmmammm cię śmmmiało
Lekko cwanym wyrazem twarzy powiedział
Zobaczmmmy co nammm zgotował los

mindmaster - 2009-07-12, 21:54

Dzięki. - powiedział mroczniak biorąc pergamin i studiując go w blasku pochodni - I wbrew tego co sądzisz nie palę się na pierwszego. Jak sam dobrze wiesz berserkerzy nadają się idealnie do ataków z zaskoczenia wyłącznie gdy są wśród atakujących, a takiego ataku trzeba się tu będzie spodziewać. Wiesz może kiedy Kelek przybędzie? Jego Pancerność przydałaby nam się na przodzie procesji. Będzie miał najmniejsze prawdopodobieństwo zginąć przy jakiejkolwiek zasadzce i dać nam czas ubić przeciwnika.
Kelk - 2009-07-12, 22:05

Kelek wpadł do krypty wrzeszcząc:
Jestem już jestem! Jakaś magia zerwała mi łączność z kryptą! I to na kilka minut przed tym jak podziemia zdają się ożywiać...

mindmaster - 2009-07-12, 22:31

Witaj mości rycerzu. Z nas czworga jesteś najbardziej opancerzony, więc najlepiej byś szedł na przedzie. Irmis za tobą będzie niósł pochodnię. Za nim będę śledził mapę i starał się odnaleźć nasze położenie w labiryncie. Pochód zaś zamknie Liberum, który swoim toporem będzie nas bronił od ataku z tyłu. Cóż na taka propozycję rzeczecie?
Kelk - 2009-07-12, 22:44

Jak najbardziej za jestem - czas ruszać!Kelek zszedł na dół wątpiąc trochę w swój "pancerz". W razie czego uniknę pułapek - pomyślał.
mindmaster - 2009-07-12, 22:46

Irmis z Haartem ruszyli za nim.
Kelk - 2009-07-12, 22:50

Kelek pchnął drzwi. Nie ustąpiły. Tym razem pchnął mocniej. Drzwi ledwo ruszyły - wszak były dość masywne.
- Może spróbujemy wszyscy razem?

mindmaster - 2009-07-12, 23:29

Haart zaczął schodzić po schodach za Irmisem. Robił dziwne wrażenie. Ubrany był w swój codzienny wojowniczy rynsztunek, jednak dodatki które dziś go uzupełniały były bynajmniej nietypowe. Zamiast zwykłego codziennego topora miał na plecach wielki labrys bojowy ze stalowym styliskiem i obsydianowym obuchem. Była to jego najlepsza i zarazem ulubiona broń. Schodząc sprawdził czy jest odpowiednio przymocowana by w razie nagłej potrzeby można ją było szybko dobyć. Nie była to jedyna widoczna broń. U pasa zwisały mu, po jednej z każdej strony, dwie małe (jak na berserkera) siekierki. Ponadto jego kompani mogli przysiąc, że kiedy się poruszał w blasku pochodni można było dostrzec błyski metalu przy jego nadgarstkach i łydkach. Zastanawiali się czy to aby nie sztylety, ale szybko odsunęli takie myśli na bok, przecież wszyscy wiedzieli, że berserkerzy nie korzystali z broni subtelnymi zwanych. Na plecach miał mały skórzany plecak do którego przymocowane były lina, zapasowa pochodnia oraz dwa proste kijki (choć po co one były mroczniakowi jego kompani mogli się tylko domyślać).

Staną obok Keleka i pchnął drzwi razem z nim.

Salamon - 2009-07-13, 00:09

Już wcześniej sidan przystał na zamknięcie 'obiegu' wyprawy. Zrozumiał że jeżeli ktoś będzie chciał zajść ich od tyłu, zakraść się po cichu, chociażby oczekiwana mroczna postać, będzie mógł ją wyczuć, usłyszeć i zobaczyć szybciej niż pozostali. Nawet gdy razem otwierali owe drzwi, tak ciężkie że tylko ork mógłby się pokwapić na nie sam, to rycerz z mroczniakiem chyba dadzą sobie radę, a nasz futrzasty bohater ciągle zamykał obieg.
Podziemia - 2009-07-13, 00:32

Drzwi puściły i przed bohaterami ukazał się ciemny korytarz - weszli do podziemi.
Podziemia - 2009-07-14, 00:57

Część grobów wyraźnie się zapadła.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group