|
Forum Lotharis
|
|
Kroniki Wojenne. - [Wojna] Szturm na Gaj Motyli
Azareus - 2011-01-14, 00:36 Temat postu: [Wojna] Szturm na Gaj Motyli - Vorrgax... był dobrym pionkiem...
Nevar spoglądał ze sporego wzniesienia, na roztaczający się przed nim Gaj motyli. Wszystko, co mogło charakteryzować go, jako człowieka, już znikło. Wszelkie uczucia tak bliskie człowiekowi, jak miłość, moralność, braterstwo, odpowiedzialność czy zwykła sympatia...
Znikły.
Vorrgax spełnił swoje zadanie. Udowodnij awatarowi Rexel, że powstali z grobów bohaterowie są silą stokrotnie potężniejszą od bezmózgich zombie, duchów i szkieletów. Nawet żywi, nie byli w stanie walczyć z taką zaciekłością, z jaką walczyli Rycerze Archeonu.
Polana oświetlona blaskiem księżyca, ukazała kilkanaście czarnych figur. Z daleka, niedoświadczony wojownik, nie odróżniłby ich od posągów. Jednak, te figury, zaczynały się budzić.
Dawni dowódcy armii, bohaterowie, awanturnicy, których imię stało się sławne, spośród tysiąca anonimowych. Ci, którzy dla wnieśli dla dobra ludzkości więcej, niż ktokolwiek inny, teraz stali na przeciw temu, co z takim trudem budowali za życia.
Ich uczuć, nie da się określić ludzkimi słowami. Poza nienawiścią, która pali ich plugawe, skrwawione, lodowe serca.
Nevar spoglądał na armię. I śmiał się z ludzi. Bo nie demony, nie wskrzeszeni, są największym zagrożeniem dla człowieka, lecz on sam.
I to właśnie, doprowadzi ludzkość do zagłady.
Amerth - 2011-01-17, 18:44
2 dni.. Tak, 2 dni czekaliśmy aż Umarlaki ruszą swoje zgniłe kończyny i spełnią swoje groźby. Powoli zaczęliśmy wątpić w to, czy kiedykolwiek nas zaatakują. A tacy pewni siebie byli..Dopiero, gdy słońce zaczęło zachodzić zwiadowca doniósł mi o sześcioosobowej grupie zmierzającej w naszą stronę. 6 osób? Hm.. Niewielka grupa, jednak dobrze wiemy jak trudne walki są przeciwko tym, którzy już umarli. Popatrzyłem na zgromadzonych wokół siebie wojowników, każdy z nich wyrywał się aby być pierwszym który przeleje krew. Krew? Czy Nieumarli mają krew? A może..
Od dawna wiedziałem kto wraz ze mną pójdzie na pierwszy front. Skinąłem głową do mrocznego elfa, lykona oraz lacerta którzy stali przy mnie i powoli zaczęliśmy kierować się w stronę przeciwników.
Nie widzieliśmy jeszcze naszych wrogów, nie wiedzieliśmy z czym będzie nam walczyć. Jedynie ogromne wrzaski dawały znać, że wśród grupy są berserkerzy. Oni byli naszym celem. Zlikwidowanie ich było priorytetem. Futus słysząc przerażliwy krzyk ruszył w jego stronę. Wszystko działo się tak szybko. Po chwili każdy z moich braci walczył z przeciwnikiem. Stałem pośrodku i patrzyłem. Błękitny Rycerz miał dobrego nosa - trafił na berserkera którego bojowy krzyk po chwili przerodził się w krzyk zdziwienia. Zdążyłem jedynie zobaczyć jak jego spopielone ciało upada na wznak.
Jeden z głowy - pomyślałem. Ciekawe co z ... Nawet nie zdążyłem pomyśleć, a przedemną mignął Talphion walcząc z równie zwinnym Sidanem. Wymieniali się ciosami, unikali - oboje piekielnie szybcy. Ledwo nadąrzałem za ich ciosami. Tym większe było moje zdziwienie, gdy nagle dało się zauważyc bułat który przechodził przez czaszkę Tilla. Kolejny padł..
Zacząłem szukać przeciwnika dla siebie..Tak,tak, szybko zauważyłem kto zginie z mojej ręki. Paladynka Fille de Joie. Nie wróci "żywa" do swojego obozu. Wyciągnąłem swój topór i pobiegłem w Jej stronę. Nie przewidziałem jednak jednej rzeczy.. że będzie ona odemnie szybsza. Cholera.. Trzeba o tym pomyśleć następnym razem. Jedyne co zdążyłem zauważyć to Jej ironiczny uśmieszek gdy wbiegła na teren naszej Gildii i zniknęła w uliczkach.
Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do swoich podopiecznych. Zauważyłem uśmiechy na ich zmęczonych twarzach. Futus, Talphion oraz Lucivar... Tak, wszyscy są, wszyscy żyją. Znaczy że trzech Nieumarłych nie powróci dzisiaj do obozu. Zostałem również poinformowany o tym, że ostatnią ofiarą był barbarzyńa Khandar. Bardzo dobrze, nie będzie nam tutaj machał młotem, czy co tam on ma.
Kazałem żółnierzom iść spać. Mieli na dzisiaj wiele wrażeń. Sam będąc zły na siebie położyłem się w swoim namiocie. Namiocie? Nawet namiotem tego nazwać nie można. Ale co z tego. Trzeba się wyspać, przed nami jeszcze wiele potyczek. Nic nie jest przesądzone.
Uploaded with ImageShack.us
Amerth - 2011-01-18, 21:39
Kolejny dzień powoli się kończył. Wojownicy Wielkiej Błękitnej Gildii powoli kładli się spać. Jedynie trzech śmiałków stało i oczekiwało. Według doniesień naszych zwiadowców, trzyosobowa grupa Umarłych wyruszyła dzisiejszej nocy w kierunku naszych murów. Nie miałem dużego pola manerwu. Wojownicy walczący wczoraj nie byli w stanie zrobić tego ponownie dzisiaj. No może z wyjątkiem jednego. Decyzja była więc prosta.
- Lucivar, Tupcio, za mną - wydałem prostą komendę, po której u obu dało zauważyć się napięcie na twarzy.
Skierowaliśmy się w stronę wzgórza, z którego rozpościerał się widok na tutejsze tereny. Szybko zaobserwowaliśmy trzy postaci, które za osłoną nocy przedzierały sie przez pola. - Muszę podziękować zwiadowcom, znów się spisali na medal - pomyślałem. Popatrzyłem na swoich towarzyszy, oczekując jakiegoś odzewu, jednak oni wpatrywali się w czarną otchłań.
- Zajmij się tym pierwszym - powiedziałem do Lucivara patrząc jak jedna z postaci odłączyła się od grupy. - Tupcio, bierz drugiego. Mi zostawcie tego co się tam wlecze -
Rozkazy wydane. Nie ma co zwlekać. Sylwetki obu Lacertów szybko zniknęły mi z pola widzenia. - Za szybcy są.. Gorzej dla tamtych - uśmiechnąłem się sam do siebie.
Rozglądnąłem się jeszcze raz aby dojrzeć swojego przeciwnika. - Jakiś knypek, zaraz mu odetniemy nóżki- zaśmiałem się, gdy spostrzegłem że moim przeciwnikiem będzie Gnom. Podbiegłem do Niego z wyciągniętym toporem i wykonałem ogromny zamach, który najwyrażniej zaskoczył Gnoma. Pancernik, bo inaczej nazwać go nie mogę, bowiem był zakuty w zbroję od stóp do głów - wykonywał powolne ruchy. Całe szczęście, to mój ulubiony typ przeciwnika. Nasze bronie raz po raz powodowały, że nocna cisza zostawała przerywana odgłosami żelastwa. Po dłuższej chwili Gnom wyraźnie zaczął słabnąć. Widać, powgniecane żelastwo krępowało jego ruchy i powodowały dodatkowy ból. - Jesteś mój! - krzyknąłem, gdy Gnom na chwilę stracił równowagę. Potężnym uderzeniem w klatkę piersiową zakończyłem jego żywot. - Spoczywaj w pokoju - rzekłem, po czym zacząłem wypatrywać swoich towarzyszy.
W oddali dało się słyszeć tylko szczęk metali. Gdy odgłosy ustały, nastała przerażająca cisza. Nie miałem pojęcia czy za mgłą która spowiła dolinę, są moi żołnierze - czy wróg. Powoli zacząłem wracać w stronę wzgórza, bowiem tam mieliśmy się spotkać. Nie zastałem jednak tam ani jednego z Lacertów. - Cholera.. - pomyślałem wspominając swoich dzielnych wojowników.
Skierowałem swoje kroki w stronę obozu, gdy za sobą usłyszałem cichy szelest. Odwróciłem się i zobaczyłem dwie sylwetki - Co tak długo? - spytałem żartobliwie, gdy rozpoznałem w nich Lacertów. Przyjaciele wzruszyli ramionami i dołączyli do mnie. W drodzę do obozowiska zdali mi relację z ich potyczek. Pierwszy, Lucivar, trafił na berserkera - Banehallow'a. Można było zaobserwować, że Szermierz był bardzo dumny z siebie. I bardzo dobrze. Plan wyeliminowania berserkerów został spełniony.
Drugim poległym był Mnich, Mały Głód. Tupcio miał z nim małe problemy, jednak jak mi powiedział, miał przy sobie jakiś magiczny serek*, którym zaspokoił Głoda i dzięki temu go pokonał. Całe szczęście.. Następnym razem musimy więcej takich serków zakupić. Nigdy nic nie wiadomo.
W obozie zapanował spokój. Żołnierze położyli się spać. Kilku jedynie czuwało na posterunku w razie ewentualnego ataku. Jednak nie spodziewałem się go szybko. Wybiliśmy im największy potencjał. Teraz my przejmujemy inicjatywe. Ku Chwale Błękitu!
*Metoda na Głoda
Uploaded with ImageShack.us
Azareus - 2011-01-18, 21:51
Tak, taak TAAAAAAAAAAAK, wreszcie ktoś ubił tego małego gnojka
Uh, ciesze się, że na mó koniec gry ktoś wreszcie dał mi radę. A ciesze się jeszcze bardziej, że to Błękitna Gildia Więc...
Ku Chwale Błękitu!
KoniAK - 2011-01-18, 22:05
Ja go chciałem ubić... Ej, wskrzeście go...
Azareus - 2011-01-18, 22:08
KoniAK napisał/a: | Ja go chciałem ubić... Ej, wskrzeście go... |
On dostanie specjalnego, karnego wuja
Skow - 2011-01-18, 22:21
Azareus napisał/a: | Tak, taak TAAAAAAAAAAAK, wreszcie ktoś ubił tego małego gnojka
|
Popieram !
Irmo - 2011-01-18, 22:35
Koni, dywersję szykujesz?
Caus - 2011-01-18, 22:38
koniak jest jej początkiem i końcem, alfa i romeą.
Azareus - 2011-01-18, 22:39
...Ale w tym związku to ja jestem samcem alfa
KoniAK - 2011-01-18, 22:56
Bo ja wolę jak idziesz z przodu, bo przynajmniej tył mam bezpieczny...
Amerth - 2011-01-20, 23:08
Krążyłem po obozie pełen niepokoju. Za długo już nie wracała. Wysłałem ją do obrony dzisiaj rano, a już jest wieczór i nadal słuchu o Niej nie ma. Co się też mogło stać.. A może... Nie.. Nie dopuszczałem do siebie myśli że mogła polec. Nie ona! Chociaż, po dłuższym namyśle stwierdziłem, że wrogowie którzy zostali do pokonania mogą jej nie służyć. Cholera, akurat teraz gdy wszystko się tak dobrze układało.
A ona nadal nie wracała. Kolejna godzina upłynęła i kolejna. Dopiero gdy żołnierze zaczęli rozchodzić się do swoich posłań, dotarł do moich uszu głośny jęk. Odwróciłem się natychmiast i dojrzałem potężną postać której większość ciała pokrywała krew. - Aurora! - krzyknąłem gdy upadła bezwładnie na ziemie przede mną. - Medycy, do mnie! - nie zdążyłem jeszcze wypowiedzieć tych słów a już dwójka gnomów opatrywała naszą Niedźwiedzice. Nie chciałem jej wypytywać od razu o wydarzenia dzisiejszego dnia, jednak pytania same nasuwały się na język. - Kto? - zdołałem wydukać. - Rauko..- odpowiedziała przed opadnięciem z sił.
Poszedłem na skraj obozu. Nie widziałem jeszcze nigdy nikogo w takim stanie. Inaczej.. nikogo żywego. Normalna osoba powinna dawno już zginąć. Cud że przeżyła. Pomyślałem zaraz o tym drugim, z którym stanęło jej walczyć - Rauko. Hmm.. Nie chce oglądać jego zwłok, skoro Paladynka w takim stanie przeżyła tą walkę. Uśmiech powrócił na moje oblicze.
Wróciłem do obozu pełen nadzieji, w głowie snułem plany aby doszczętnie zniszczyć naszych przeciwników. Nie chciałem siedzieć cały czas pod murami naszej Gildii. Ale.. za 2 dni turniej, chyba odpuszczą sobie szturmu na ten czas?
Uploaded with ImageShack.us
Amerth - 2011-01-21, 00:27
- Dość tego! Wszyscy wstawać!- mój doniosły krzyk rozniósł się po całym obozie budząc każdego. - Ruchy! Ruchy! - Poganiałem ich, podczas gdy Ci zastanawiali się o co może mi chodzić. Czyżbym postradał zmysły? - Koniec siedzenia w obozie! Myślę że każdy z was chce w końcu rozruszać swoje kości - zacząłem swoją przemowe. - Dzisiaj daje wam ku temu okazje. Chętni do nocnego ataku mają stawić się przy moim namiocie w trybie natychmiastowym -
Widać było zdziwienie na twarzach moich Braci. Nie dowierzali chyba do końca temu co mówiłem. Ale tak, nie chciałem już czekać. Za długo już zwlekaliśmy. Pora zakończyć to jak najszybciej.
Po chwili zebrała się naokoło mnie grupa kilku wojowników. - Jesteście gotowi? - spytałem, nie otrzymując odpowiedzi zwrotnej - Nie wiecie co tam ujrzycie. Nie wiecie z kim przyjdzie wam dokładnie walczyć. Możliwe że nie będzie to wróg, a wasze słabości. Pamiętajcie jednak, że jesteście wojownikami Wielkiej Błękitnej Gildii! -
- Powodzenia -
KoniAK - 2011-01-21, 21:06
Wasz problem jest taki że Wy za wszelką cenę chcecie wygrać, tak samo chciał Azorek, a ja chcę żeby wszystkie umarlaki zginęły... Choć to będzie trudne z nie grającym Azorkiem... W końcu po to polazłem do RA żeby sabotować od środka...
Azareus - 2011-01-21, 21:19
Cytat: | Choć to będzie trudne z nie grającym Azorkiem |
Sprawdź szturmujących
...
..
.
..
...
Where is your god now?
KoniAK - 2011-01-21, 21:47
To WBG wie co zrobić...
loolki - 2011-01-21, 22:06
Koniak nie mów, że WBG chce wygrać za wszelką cenę. A jeśli chodzi ci o moje zachowanie na retro to nazywaj rzeczy po imieniu, a nie zwalaj wszystko na WBG.
KoniAK - 2011-01-21, 22:10
A czy ja tu gdzieś insynuowałem o retro? To Ty tutaj wspominasz teraz o retro, a nie ja...
loolki - 2011-01-21, 22:12
Dobra nie było tematu.
Azareus - 2011-01-21, 22:13
Derp
//1
loolki - 2011-01-21, 22:15
Nie zrozumiałem twojej wypowiedzi tato...
Azareus - 2011-01-21, 22:36
Moja wypowiedź jest tak samo niezrozumiała, jak wasza kłótnia, synu.:P
loolki - 2011-01-21, 23:32
A to dobrze
KoniAK - 2011-01-24, 17:07
Jeszcze kilka godzin i uda się doprowadzić do całkowitej anihilacji RA...
Irmo - 2011-01-24, 17:11
A gdzie jakies opisy, czy coś?
Azareus - 2011-01-24, 17:23
Irmo napisał/a: | A gdzie jakies opisy, czy coś? |
Wybacz, Koniakowi zabili żółwia. Już wolniejszy niz teraz nie będzie
|
|