|
Forum Lotharis
|
|
Kroniki Wojenne. - PMC vs. GWN
vallo - 2009-09-14, 21:04 Temat postu: PMC vs. GWN Nie mi było ją wypowiedzieć ,ale może będziecie spamować tu a nie w starych kronikach:P
Już jutro o 22:00 losowanie "Ence Pence" czyli kto złożył więcej ofiar bogini losowości:P
mindmaster - 2009-09-14, 23:20
Haart spojrzał z pogardą na zbliżające się okręty szczurów morskich. Krzywoprzysięscy i zdrajcy atakowali haniebnie byłych sojuszników. Pokręcił głową w zadumie. Tak dobrze się z nimi piło w karczmie... Nie było go trochę, a gdy powrócił nagle dowiedział się, że nie jest już uważany za sojusznika... Dawni kompani wyrzekli pakt zawarty przez gildie, a starzy przyjaciele stali się wrogami... I dla kogo zerwali stary sojusz? Dla krasnali ogrodowych! Jego wzrok ponownie spoczął na okrętach. Z jednej strony jego berserkerska natura płonęła żądzą walki z godnymi przeciwnikami, z drugiej jednak żal mu było podnosić topór na kamratów z którymi nieraz zasiadał wspólnie do biesiady. Miał tylko nadzieję, że w krytycznym momencie jego ręka nie zadrży i będzie mógł zadać śmiertelny cios komuś kogo onegdaj uważał za przyjaciela...
Złożył lunetę i odwróciwszy się na pięcie dosiadł swojego wierzchowca. Musiał wrócić do Nimith i zorganizować obronę zanim pierwsza fala dotrze pod twierdzę. Piraci nie będą w stanie wpłynąć daleko rzeką, więc ostatni odcinek trasy będą zmuszeni pokonać na piechotę, miał więc czas. Niestety garnizon nie był pełny. Wielu znakomitych wojowników zostało wezwanych na pomoc w innych wojnach... Nie dziwił go jednak tchórzliwy atak na osłabionego przeciwnika. Było to dobre taktycznie zagranie. Niemniej jednak, po złamaniu przymierza, sposób w jaki oceniał działanie piratów się zmienił. I pomyśleć, że swego czasu uważał brać piracką za rozbójniczą lecz honorową grupę...
Kalam - 2009-09-15, 08:51
Drow przeciągnął się i wygramolił z walających się po pokładzie stert żaglowego płótna. Dzbanek rumu, jak zaczarowany nadal spoczywał w poznaczonej bliznami dłoni.
-Piękny dzień.-westchnął wypróżniając się przez reling. -No to teraz śniadanko w tawernie i...-nie dokończył. Portu nie było, wyspy nie było, za to był ląd oraz jegomość podglądający przez lunetę jego poranną toaletę.
-Cholera by to wzięła, już nawet wyszczać się nie można obyczajnie, zaraz jakiś amator męskich wdzięków się znajdzie.-pirat splunął na pokład i sięgnął po przytroczony do pasa okular.
-No tak godło niezależnych.-mruknął do siebie, drapiąc się za uchem. Mgliście przypominał sobie wczorajszą dyskusję w karczmie, rozmowa tyczyła odwetu. Nie pamiętał za co ale od kiedy powód był ważny.
-A tak tak, już wiem.-uśmiechnął się do siebie. -?achudry wspomogły w krytycznym momencie Hordę.-skrzywił się na samo wspomnienie.
-Rozłożoną na kolana Hordę? Błagającą o litość Hordę? Upadłą Hordę?-nie mógł się zdecydować. -Za powód wybierając złośliwość. Ha! Czysto pirackie. -poranny potok słów przerwał wyłaniający się z luku krasnolud.
-Minę masz jakbyś zatwardzenia dostał, Kalam. Pewno od tych korzonków i kory, którą elfim zwyczajem obżerasz się nieobyczajnie.- poranna złośliwość Icariuma, rozwiała resztki rozbieganych myśli. Wszystko wracało do normy.
mindmaster - 2009-09-15, 11:30
Haart z labrysem w ręku wyszedł przed wielką bramę. Szkoda, że jeszcze nie zostało skończone jego zamówienie. Byłoby bardziej śmiertelne od tego co trzymał w dłoni. Jednak obsydianowy labrys sprawdził się już na wielu wojnach, a wzdłuż rękojeści widniało wiele rys symbolizujących pokonanych wrogów. Czas dodać następną... Za sobą słyszał gwar na głównym dziedzińcu. Przeciętni wojownicy mieli bronić pierwszej szarży. Większość z nich zapewne polegnie. Kątem oka zobaczył samotnych wojowników wbiegających do lasu. Jeden biegł w stronę z której nadciągał piracki atak. Ciekawe czy uda mu się coś zdziałać... Drugi biegł w kierunku spływu rzecznego, pewnie aby przypuścić samotny szturm na piracką wyspę. Młody idiota... Ale cóż, a nuż mu się uda... Choć wątpił w to. Stanął pewnie, z determinacją w oczach. Czekał, gotów stanąć w szranki z wojownikiem stojącym na czele pierwszego zorganizowanego szturmu tej wojny.
vallo - 2009-09-15, 14:06
W momencie gdy statek zacumował( a raczej rozbił się) drowka walnęła głową w ścianę statku
-Cholera jasna : wrzasnęła i złapała się za głowę.
Sama nie wiedziała czy głowa bardziej bolała ją od uderzenia czy wczorajszej biby. Doczłapała się na pokład a oczom jej pojawiła się obca, ale znana wyspa.
-Cholera jasna: wyciągnęła flaszkę zza pazuchy i rzuciła w stronę Kalama.
-Masz mendo - wygrałeś wczorajszy zakład..
To przez tego kurdupla: zaczynała przypominać poprzedni wieczór
Obskoczyła kajuty i wszystkim śpiącym zapodała soczystego kopa
-Wstawać mendy , bitka się szykuje.
Godzinę później maszerowali już w stronę twierdzy..
Widok podpierających się o siebie piratów i bijących się o resztki rumu wcale nie przypominał szyku wojennego.
-Ciężko to widzę : rzekła Sonja , po czym wrzasnęła, aby podwyższyć morale
-Na pohybel darmozjadom.
Dotarli w okolice twierdzy. Z daleka widać było maszerującą w ich stronę grupkę ludzi.
Pomiędzy przeciętnymi wojownikami widać było berserkerów i długą halabardę strażnika. W tym momencie ciężko przełknęła ślinę.
-Oby na nich nie trafić
Icarium - 2009-09-15, 16:53
Krasnolud dopił flaszke bimbru i wydarł się na całe gardło
-Do bojuuuu! Śmierć tchórzliwym błękitnym! Nastepnie zrobił kilka chwiejnych kroków rozejrzał się po okolicy i szepnął do Kalama.
-Tyy staryyy cos tu nie gra! To za cholerę nie wygląda mi na gaj motyli! Zdrada? Pułapka?
Kalam - 2009-09-15, 18:01
-Faktycznie, coś tu śmierdzi i nie chodzi mi kalesony Bjarniego.- wzdrygnął się mimowolnie. Drow rozglądał się lękliwie, błękitnych kitajców nie było, motyle też się pochowały.
-Te, czy czasem to Sonja nie miała wachty przy sterze? Bo w sumie za bardzo nie pamiętam.-drow nie namyślając się wiele popędził za wyforsowaną paladynką wątpliwej urody.
Bjarnie - 2009-09-15, 18:17
Wspomniany mat wylazł z krzaków, które litościwie podlał przed chwilą i począł lustrować okolicę w poszukiwaniu motyli, o których bełkotali kamraci.
- Tee - wydarł japę za Kalamem - Jakie motyle psia mać? Bitka miała być i ochlaj na koniec. Ich albo nasz. A kalesony od jesieni dopiero noszę - mruknął do siebie i dostojnie poczłapał za hałastrą zastanawiając sie poraz setny czy nie porzudzić tej parszywej bandy i nie spędzić reszty życia we względnym spokoju.
vallo - 2009-09-15, 21:24
Sonja przypadkiem usłyszała Kalama.
-Hola przecież tańczyłam poprzedniego wieczoru, tylko z kim : zamyśliła się po czym przypomniała sobie jak wisiała na sterze..
Myślenie przerwał okrzyk zbliżającej się zgrai.
-Do broni piraci: krzyknęła i ruszyła przed siebie.
Niestety wszyscy piraci wyprzedzili ją zostawiając na placu boju jednego berserkera
[/b]-cholera jasna: przed oczami przeleciało jej pół życia ; więcej po prosu nie pamiętała
Przeciwnik zaatakował, Drowka nie wykonywała żadnych uników, starała się stać prosto na nogach -ale tylko starała..
Ocknęła się kilkanaście minut później zalana krwią.
[b]-Czy to już raj: westchnęła sama do siebie.
W pobliżu czuć było znany jej zapach kompanów.
-jenak żyje ,ale jak..., ale czemu.. alee..
Kadian stracił przytomność!
Assaoth - 2009-09-15, 21:24
Icarium [282] Latino [235] 2009-09-15 22:00:36
Sonja [294] Kadian [287] 2009-09-15 22:00:22
Asbagarin [285] Tsumoso Wredny [222] 2009-09-15 22:00:21
Ciran [289] Tańcząca z Waranami [291] 2009-09-15 22:00:16
Pjetr Schizus [286] Pędzący Bimber [296] 2009-09-15 22:00:16
Bjarnie [284] Haresh al-Dorem [268] 2009-09-15 22:00:12
Kalam [293] Haart [294] 2009-09-15 22:00:05
Liberatox [274] REMIS Eddy [275] 2009-09-15 19:54:43
_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/
Silvaran [258] Sibhal [260] 2009-09-15 20:27:37
- Tia... Całkiem ładny dzionek. Oby cała wojna tak wyglądała, rozniesiemy Niezależnych w pył... - Assaoth, pomrukując nad kuflem, siedział w Tawernie Pod Lewiatanem i czytał wiadomości z frontu. Świeże. Dopiero dostarczone od gońca.
Benzydon - 2009-09-15, 23:21
Wiadomości z frontu czytał także jascurek. Może nie w tawernie bo nie był pachołkiem czy chłopcem na posyłki, który musi odpocząć przy piwsku po ciężkim dniu roznoszenia listów, lecz w polowym namiocie gdzieś za murami twierdzy Świętego Zakonu Pogromców Zła. Może i idea nie znaczyła dla niego zbyt wiele. Wiedział natomiast, że straszliwie lubi walczyć. Dlatego też w ten piękny krwawy dzień siedział w namiocie nad planami twierdzy myśląc o następnych posunięciach. Wspomniał on swoich towarzyszy, którzy to zostali w domu i bandycko napadnięci w straszliwej wroga przewadze bohaterski mu odpór stawiali.
- Pefnniie tsaaam iracikii f tychs ssssfoich sssstateckach jakieśś orgietkii sssobie grupowe wyczyniajaaa... Pefnieee chelpia sssie ssswoimi nic nie znaczacymii biijatykamii. Ssskoda oj ssskoda, isss sssdradziecka i pijacka sswa morde pokasssali terass akurat. Dassssą bogi to sdasee ich jesssce osssobiscie pokalecyc kiedy to ss obesscnej wojenki powroce.
Bjarnie - 2009-09-16, 09:51
Wiadomości z frontu nie czytał natomiast mat. Primo nie umiał czytać, secundo mało go to obchodziło. Siedział sobie spokojnie na zielonej trawce rozkoszując się wspomnieniem widoku Kalama, którego jeden z piratów ciągnął za nogę na statek, na którym składowano ofiary toczącej się bitki. Z zadowoleniem stwierdził, że jego prowizoryczne opatrunki zatamowały upływ krwi. W nocy mimo iż realizował swój strategiczny plan nacierania w drugiej lini nadział się na szalonego elfa, który solidnie go pokiereszował.
- A mogłem leźć gdzie indziej - powrócił do poprzednich myśli - Do zakona jakiegoś. Nic jeno źreć i spać całe dzionki. Nosić paradne pancerzyki - rozmarzył się na chwilę - Tylko bab brak a męskie rzycie mi się nie uśmiechają - splunął obficie i dla odmiany począł zastanawiać się kiedy wodzostwo pośle ich do walki i czy wogóle mieli jakieś wodzostwo.
Icarium - 2009-09-16, 23:02
Cholera! To jednak nie błękitni Pomyślał krasnolud widząc szeregi obrońców. Ścisnął mocno swój ulubiony topór i ruszył do walki z człowiekiem który stanął mu na drodze... Kilka chwil później było juz po walce. Przeciwnik walczył dzielnie jednak już na pierwszy rzut oka było widać różnice doświadczenia. Lata bitew na wojnach jak i w tawernach zrobiły swoje. Icarium spojrzał na umierającego barbarzyńce starając się po ubiorze odgadnąć do jakiej gildii należał. Pokonany wojownik jakby odgadł nieme pytanie pirata i ostatnimi siłami krzyknął.
-GIEWUEEeeee...
-Ha no to wszystko jasne! Najwidoczniej troszku zachlałem i przespałem wojnę z błękitnymi... GWN... dawni sojusznicy... chętnie zatańczę na ich grobach za to co zrobili podczas naszej wojny z Hordą. Mamrotał Icarium wracając do kwatery dowództwa.
|
|